TYGODNIK BOKSERSKI: DZIEŃ ŚW. PATRYKA W DAKOTACH
Spotkanie z Paulem Polanskym było chyba najbardziej inspirującym wydarzeniem w moim życiu. W ''Tygodniku Bokserskim'' będę do Polansky'ego wracał wielokrotnie - dziś premiera jego wiersza ''Dzień Św. Patryka w Dakotach''. Paul po raz kolejny posyła czytelnika na deski swoją firmową kombinacją tragizmu, głębokiej refleksji i poczucia humoru. KTFO.
DZIEŃ ŚW. PATRYKA W DAKOTACH
Dwaj pierwsi amatorscy bokserzy
stali na metalowych krzesłach
gotowi do wejścia między liny
kiedy ringowy anonser
podłączył mikrofon do boomboxa
i ryknął:
''Proszę wstać i zdjąć
wszystkie nakrycia głowy
wysłuchamy hymnu narodowego.''
Trzy setki mężczyzn i kobiet
odłożyło zielone piwa
zdjęło kowbojskie kapelusze
i czapki bejsbolowe
a prawice spoczęły
na sercach.
W ogromnym szklanym ekranie
obok flagi Legionu Amerykańskiego
odbijał się neon świecący
za barem, ''It's Miller Time''.
W trzeciej rundzie czwartej walki
dwie kobiety z blond kucykami
wylały na ring pierwszą krew
kiedy złamały sobie nawzajem nosy.
Gwiazdą wieczoru był lokalny bramkarz
z kilkoma nagimi kobietami
wytatuowanymi wzdłuż ramion.
Nikt w Dakotach nie chciał z nim walczyć
więc Legion wynajął nastolatka
z rezerwatu Lone Wolf
za 500 dolarów.
CAŁOŚĆ WIERSZA na stronie wydawnictwa Ebr - www.boxrep.eu >>>
Tekst o polskim wydaniu wierszy Polansky'ego - TB: ZAPISKI WALCZĄCEGO ŚWIRA >>>