COTTO: JEST WE MNIE JESZCZE DUŻO BOKSU
Podczas uroczystej ceremonii w San Juan Miguel Cotto (39-4, 32 KO) został oficjalnie nagrodzony przez federację WBC pasem mistrza wagi średniej, wywalczonym na początku czerwca w starciu z Sergio Martinezem. Odbierając tytuł 33-letni pięściarz przyznał, że wygrana nad "Maravillą" dodała mu skrzydeł, które mają go ponieść do kolejnych sukcesów.
- W przeszłości Miguel Cotto mówił, że jego przygoda z boksem będzie krótka i że przejdzie na emeryturę w wieku 30 lat. Ostatnia walka pokazała mi jednak, że w Miguelu Cotto wciąż jest dużo boksu. Będę więc nadal pracować na rzecz Portoryko oraz przede wszystkim mojej rodziny, z ukochaną żoną Melissą na czele – stwierdził czempion.
Pierwszy w historii portorykański mistrz czterech kategorii wagowych kolejną walkę ma stoczyć w grudniu w Madison Square Garden. Nazwisko rywala nie jest jeszcze znane, ale Cotto podkreśla, że nie chce łatwych pojedynków.
- Liczę na walki z najlepszymi. Do końca kariery chcę się już tylko wspinać coraz wyżej – powiedział.
"Junito" przymierzany jest m.in. do walki rewanżowej z Floydem Mayweatherem Jr (46-0, 26 KO) oraz starcia z Saulem Alvarezem (43-1-1, 31 KO). Amerykanin ma jednak na razie inne plany, z kolei pojedynek z Meksykaninem miałby się odbyć przy okazji obchodów Cinco de Mayo. W grudniu Cotto czeka więc walka z innym przeciwnikiem. Mówi się o Timie Bradleyu (31-1, 12 KO), ale obecnie jest to mało prawdopodobna opcja.
- Nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie. Słyszałem, że taki plan ma Bob Arum, ale nie rozmawialiśmy ani z nim, ani z Toddem DuBoefem. Bradley chyba nie chce walczyć w wyższym limicie niż ten w wadze półśredniej, z kolei Miguel nie zamierza schodzić poniżej kategorii junior średniej – tłumaczy doradca Cotto Gabriel Penagaricano.