SŁABY WYNIK SPRZEDAŻY PPV COTTO vs MARTINEZ
Około 350 tysięcy osób wykupiło w Stanach Zjednoczonych transmisję pay-per-view z walki Miguela Cotto (39-4, 32 KO) z Sergio Martinezem (51-3-2, 28 KO), która 7 czerwca odbyła się w Madison Square Garden.
To wynik gorszy niż oczekiwano. Organizatorzy liczyli, że suma będzie bliższa 475 tysiącom, osiągniętym w 2012 roku przy okazji walki Martineza z Julio Cesarem Chavezem Jr.
- Liczby nie zachwycają. Nie jesteśmy jednak zawiedzeni, jest jak jest. Przyczynę może stanowić fakt, że mamy dzisiaj zbyt wiele transmisji PPV. System ten zaprojektowano z myślą o największych walkach, a nie bardzo dobrych. W każdym miesiącu mamy kilka gal PPV i ludzie nie chcą płacić za każdym razem, gdy jest jakiś dobry pojedynek. Liczby PPV w świecie boksu leżą. Wystarczy popatrzeć na ostatnie wyniki osiągnięte przez Mayweathera czy Pacquiao – mówi współpracujący z Cotto szef Top Rank Bob Arum.
Promotor Martineza Lou DiBella twierdzi tymczasem, że nowojorska walka miała pecha – w jej dniu sportowy kalendarz w Stanach Zjednoczonych pękał w szwach, m.in. za sprawą gonitwy Belmont Stakes oraz drugiego meczu finałowego NHL, w którym zespoły New York Rangers i Los Angeles Kings rozegrały dwie dogrywki.
- Tego dnia było kilka naprawdę ważnych wydarzeń. Ludzie mieli duży wybór i za inne opcje nie musieli płacić – stwierdził DiBella.
Koniec końców organizatorzy osiągnęli zysk. Przychód ze sprzedaży PPV przekroczył 20 milionów dolarów, z biletów z kolei 4.7 miliona.
- Zarobiliśmy, ale nie ma o czym mówić. Tak naprawdę to sprzedaż biletów wszystkich nas uratowała – powiedział Arum.
Dziad Arum pierwszy raz mówi coś z sensem. Niech polscy promotorzy wezmą sobie tę radę do serca.
***a tym bardziej nie z myślą o małych, polskich galach, o których za granicą nawet nikt nie usłyszy.
*
*
*
*
*
I to pokazuje kto jest prawdziwym królem PPV xDD A jeszcze niedawno, niektórzy hejterzy Floyda twierdzili, że "słabiutkie" wyniki ma Mayweather i coś słabo jak na króla PPV xDD Drodzy hejterzy, na chwilę obecną najwięcej PPV z obojętnie jakim rywalem sprzeda Mayweather. Ani jego rywale samodzielnie, ani żaden inny pięściarz nie sprzeda tyle co Floyd. To czyni go królem PPV.
Floyd vs Cotto - 1 500 000 sprzedanych PPV
Cotto vs Martinez - 350 000 sprzedanych PPV
Floyd vs Alvarez - +2 200 000 sprzedanych PPV
Alvarez vs Angulo - 350 000 sprzedanych PPV
To jest dla mnie jedyne pocieszenie, iż mimo iż Cotto wygrał to nie zarobił tak dużo pieniędzy i nie sprzedał tylu ppv a przecież dla niego wszyscy mieli przyjść do MGM, miały być tłumy przed telewizorami i rekordy oglądalnośći...lol... "
Hmmm...Madison Square Garden bylo wypelnione po brzegi, z pewnoscia ponad dwadziescia tysiecy ludzi i wiekszosc kibicow byla tymi, ktorzy kibicowali Cotto. Wiem, gdyz widzialem to bezposrednio.
Co do ogladalnosci PPV to czasami wyniki sa ponizej oczekiwan, a powodow tego moze byc wiele. Glownym jest jednak ten, ze boks zawodowy w naszym kraju jest ELITARNY i tylko okreslona grupa zapalencow jezdzi na gale, kupuje PPV i czynnie uczestniczy we wszystkim co jest zwiazane z ta branza. Czasami jednak nawet ta grup a zawodzi, gdyz moze brak srodkow finansowych, inne wazne wydarzenia etc... Ponadto, wbrew pozorom walka ta nie byla az tak bardzo reklamowana i promowana (oprocz NY) jak np. dzieje sie tak w przypadku pojedynkow krola PPV Floyda Mayweathera.
Myślę,że z przebiegu walki taka ilość jest sprawiedliwa.:D"
lol...Jak kupujesz PPV, to przeciez nie wiesz jaki przebieg walki bedzie, wiec jak mozna powiedziec iz "ilosc jest sprawiedliwa"...
Twój cytat:"boks zawodowy w naszym kraju jest ELITARNY i tylko okreslona grupa zapalencow jezdzi na gale, kupuje PPV"
Mam pytanie : czy zawsze tak było? Tzn. czy w czasach Tysona,Ali'ego,Foremana,Fraziera również boks był niszową dyscypliną sportu w Twoim kraju?
@conceptofpower
Twój cytat:"boks zawodowy w naszym kraju jest ELITARNY i tylko okreslona grupa zapalencow jezdzi na gale, kupuje PPV"
Mam pytanie : czy zawsze tak było? Tzn. czy w czasach Tysona,Ali'ego,Foremana,Fraziera również boks był niszową dyscypliną sportu w Twoim kraju?"
W latach szescdziesiatych, siedemdziesiatych czy nawet jeszcze na poczatku osiemdziesiatych, najwazniejsze pojedynki bokserskie mozna bylo obserwowac na podstawowch kanalach telewizyjnych, wiec wieksza ilosc ludzi miala dostep do bokserskich wydarzen. Wraz z powstaniem sekcji zajmujacych sie przekazywaniem pojedynkow bokserskich HBO i Showtime, sytuacja sie zmienila a wprowadzenie PPV kompletnie zdeterminowalo pojecie BOKS ZAWODOWY. Oczywiscie coraz mniejsza ilosc ludzi oglada takie wydarzenia w tv, ale zyski sa coraz wieksze a najlepsi piesciarze moga zarabiac rekordowe sumy.
Boks jest jednak elitarnym zainteresowaniem i jezdzac na gale bokserskie np. do New York (ostatnio glownie Madison Square Garden i Barclays) czesto widuje te same grupy ludzi.
Trzeba też pamiętać, że Cotto jest z Portoryko a Floyd z USA i to dla niektórych Amerykanów napewno ma znaczenie."
To nie ma az tak duzego znaczenia. Przykladem tego moze byc wieloletnia popularnosc i sukcesy finansowe Pacquiao, ktory pare lat temu nawet kilku slow w jezyku angielskim nie sklecil.
Dzięki za wyjaśnienie.
Bardzo dużego nie ma, ale zawsze ma. Ponadto Filipińczycy są znani z niesamowitej integracji narodowej, trzymaja się razem i wspieraja nawzajem. Nie twierdze oczywiście, że amerykanie nie kibicują Pacquiao, albo że go niechcą oglądać. Prawie każdy chciał go kiedyś oglądać.
conceptofpower
Bardzo dużego nie ma, ale zawsze ma."
Z pewnoscia jakies tam ma. Mowiac to, ja np. ogladam boks nie zwracajac uwagi na to z jakiego zakatka swiata pochodza piesciarze. W ostatnich dekadach kibicowalem takim jak Lennox Lewis, Tito Trinidad, Manny Pacquiao, Joe Calzaghe, Marco Antono Barrera czy Tomasz Adamek. Oczywiscie ciesze sie jak wygrywaja Amerykanie, ale to jest drugorzedne. Najwazniejszym jest zwracanie uwagi na to co w boksie najpiekniejsze, a nie na narodowosc.
Dla mnie też nie ma znaczenia skąd kto pochodzi. Oglądam boks i mam swoich faworytów, ale nie związanych z żadną nacją czy rasą.
@conceptofpower
Dzięki za wyjaśnienie. "
Dodam do tego co napisalem wczesniej, ze w naszej mentalnosci (oczywiscie dosc ogolnie) pierwsze miejsca zajmuja tradycje, wiec jezeli mowimy o czykolwiek zwiazanym ze sportem, to oczywiscie baseball and football sa glownymi atrakcjami i rozrywka dla szarych mas. Ogladanie tych wydarzen w tv jest praktycznie zwiazne tylko z posiadaniem tv i podstawowa subskrypcja, wiec jest bardzo tanie. Oczywiscie uczeszczanie na stadiony jest kosztowne rowniez, ale nie tak jak uczeszczanie na gale bokserskie. Z pewnoscia wzgledy ekonomiczne odgrywaja wazan role w ocenia takiej sytuacji.
conceptofpower
Dla mnie też nie ma znaczenia skąd kto pochodzi. Oglądam boks i mam swoich faworytów, ale nie związanych z żadną nacją czy rasą."
To sie ceni. Jestes wiec kibicem boksu zawodowego a nie tylko fanem okreslonych piesciarzy. Wydaje mi sie, ze to pozwala nam na docenienie piekna "sweet science"
Floyd vs Cotto - 1 500 000 sprzedanych PPV
Cotto vs Martinez - 350 000 sprzedanych PPV
Floyd vs Alvarez - +2 200 000 sprzedanych PPV
Alvarez vs Angulo - 350 000 sprzedanych PPV"
Zauważ, że zarówno Cotto jak i Alvarez przed walką z Moneyem byli mega gwiazdami. To oni zapewnili Floydowi PPV. Canelo był przez wielu stawiany nawet za faworyta, więc to on nakręcał show. Piszesz, że Cotto i Canelo po porażce z Moneyem sprzedają mniej pakietów PPV. Dlaczego? Bo przegrali, a przeciwników mieli słabo popularnych.
Kolejna istotna rzecz. Ostatnie kilka gal Moneya to udział Canelo w undercardzie. Meksyki kupowali te galę tylko z uwagi na osobę Canelo.
Money jest w stanie wykręcić maksymalnie 800 tys PPV swoim nazwiskiem. Każdy wyższy wynik jest efektem popularności jego przeciwnika. Mimo wszystko zgadzam się - Floyd Mayweather to król PPV.
W mojej opinii wykorzystuje źle swoje predyspozycje.Za dużo chce boksować,a za mało się bić.