RUSSELL JR: SPRAWIEDLIWY WERDYKT
Gary Russell Jr (24-1, 14 KO) z pokorą przyjął porażkę z Wasylem Łomaczenką (2-1, 1 KO). Amerykanin przyznał, że spisał się poniżej oczekiwań i po dwunastu rundach sędziowie słusznie wskazali zwycięstwo jego rywala.
- To sprawiedliwy werdykt. Nie trzymałem się planu, powinienem był znacznie częściej inicjować ataki, skracać dystans. Rywal bardzo dobrze się poruszał, chciałem go dopaść podwójnym albo nawet potrójnym prawym prostym, ale nie byłem w stanie. Czapki z głów przed Wasylem – powiedział 26-latek z Waszyngtonu.
Przewaga Łomaczenki nad Russellem nie podlegała dyskusji. Amerykanin wyprowadzał wprawdzie więcej ciosów, ale zdecydowana większość z nich pruła powietrze. Mimo wyraźnej dysproporcji Amerykanin chciałby jak najszybciej ponownie zmierzyć się z dwukrotnym mistrzem olimpijskim.
- Bez wątpienia, jestem gotowy do rewanżu. W dowolnym miejscu o dowolnej porze – stwierdził.
Spodziewałem się po nim więcej, z tak statycznymi nogami oraz krótkimi rękoma nie będzie mieć łatwo.
Znakomita kariera amatorska to tylko czesc calego procesu, gdyz u Ukrainca widac wyraznie iz rozumie jak wazny jej styl na ringach zawodowych.
Łomaczenko zaczął świetnie, ale potem się rozleniwił. Jakby miał takich sędziów przeciwko sobie jak ostatnio Provodnikov, to by przegrał 118-110.
Jak dla mnie koło remisu, a gdyby uwzględnić nokdaun z końcowych rund, to pisałbym teraz, że miał miejsce lekki wałek.
"Przewaga Łomaczenki nad Russellem nie podlegała dyskusji."
Przewaga nie podlega dyskusji, pytanie tylko, czy wygrywa się walki, bo miało się przewagę, ale z niej nie skorzystało. Russel boksował jak zawodowiec. Mimo owej przewagi jakoś nie leżał i w każdej chyba rundzie wyprowadził więcej ciosów. Odczucia są takie, że Wasyl mógł go skończyć w dowolnym momencie, a fakty są takie, że przez 36 minut żadnej krzywdy mu nie zrobił.
Russel boksował jak zawodowiec xD same "arm punches" typowe dla amatora, który liczy na to, że sędziowie na maszynkach mu zliczą ciosy. Wszystko w jednym tempie, beznadziejna skuteczność. W każdej rundzie wyprowadził więcej ciosów i w bodajże 11 rundach trafił mniejszą ilością tych ciosów + nawet jeśli trafiał ciosy te były wyraźnie słabsze. Kłamstwem jest też, że Wasyl nie zrobił Russellowi żadnej krzywdy, bo ten był wyraźnie zraniony kilkukrotnie.
Łomaczenko przegrał walkę z Salido, choć wydawało się, że mógł ją wygrać. Po tych doświadczeniach powinien poprawić aktywność. Kolejna przegrana byłaby dla niego katastrofą. Tymczasem znowu się obijał, albo po prostu już tak ma, że może brylować w 3 rundach na 12, a w reszcie jedynie przez 30-45 ostatnich sekund. Jeśli tak, to lepiej, żeby miał sędziów za sobą, bo może zostać ukarany jak De La Hoya z Trinidadem.
Russell boksował jak zawodowiec w tym sensie, że do końca chciał wygrać, nie odpuszczał żadnej rundy. Po kiepskim początku nie podłamał się i gdy zaczęły się przestoje Ukraińca, nacierał z tym, co miał.
A zwycięstwa nie daje się temu, kto wydaje się silniejszy, ale temu, co więcej zdziałał w ringu. Lenistwo i oportunizm powinny być karane. Nie twierdzę, że Russell wygrał tą walkę. Nie stawiałem tutaj na nikogo, ani żadnego z bokserów nie darzę sympatią większą niż drugiego, więc o mój osąd się nie martw. Ale oglądałem walkę z opóźnieniem, a wcześniej czytałem głupie wpisy o deklasacji i sędzinie, która powinna odejść, bo dała remis. To są prawdziwe bzdury.
Ten remis, to prezent dla Wasyla, żeby poprawił aktywność.
"A zwycięstwa nie daje się temu, kto wydaje się silniejszy, ale temu, co więcej zdziałał w ringu."
Otóż to :) A dokładnie rundę daje się temu kto więcej zdziałał w danej rundzie, a przez zdziałał mam na myśli trafiał częściej wyraźnymi ciosami, a zgodnie z tymi kryteriami Russell nie miał prawa wygrać 6 rund.
Mogę się zgodzić z tym, że biorąc pod uwagę nieudolność (korupcję?) sędziów, Łomaczenko musi uważać by nie dawać pretekstu złodziejom do okradania go ze zwycięstw, a to oznacza bardziej równomierną pracę przez całą rundę. To był przecież też pretekst dla sędziów po przegranej Pacquiao z Bradleyem.
Chociaż w przypadku walki z Russellem, to w mojej opinii było to spowodowane tym, że Wasyl dawał się wystrzelać Russellowi (jak amatorowi :P), który tylko teoretycznie coś robił przez pierwszą połowę rundy, a w praktyce nie robił właściwie nic, bo trafiał co dziesiątym ciosem, w większości i tak pozbawionym już jakiegokolwiek wyrazu.
Raz, że może przegrać na kartach; dwa, że to nie jest coś, czym można zdobyć większą publikę.
A w statystyki nie wierzę. Te 10% to jakaś bzdura. Podobnie jak 600 ciosów Łomaczenki.