ŁOMACZENKO ZDEKLASOWAŁ RUSSELLA I ZOSTAŁ MISTRZEM W 3. WALCE!
Jeden z najlepszych pięściarzy w historii boksu olimpijskiego Wasyl Łomaczenko (2-1, 1 KO) dokonał historycznego czynu i w trzeciej zawodowej walce wyraźnie pokonał faworyzowanego Gary'ego Russella Juniora (24-1, 14 KO), zostając mistrzem świata federacji WBO w wadze piórkowej. Lisa Giampa w skandaliczny sposób wypunktowała remis 114-114, ale na szczęście pozostali sędziowie widzieli wygraną Ukraińca stosunkiem 116-112. W rzeczywistości to zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej wyraźne, bo "Hi-Tech" przez cały czas miał kontrolę nad wydarzeniami.
W kilku minutach Łomaczenko udowodnił, że timing może wygrać z szybkością. W pierwszych dwóch starciach Ukraniec zaskoczył faworyta swoją ruchliwością i łatwością, z jaką trafiał swoimi ciosami. Nawet jeśli "Hi-Tech" nie był szybszy, to na pewno dorównywał w tym aspekcie rywalowi, co mimo wszystko było sporym zaskoczeniem. Dopiero w trzeciej odsłonie Russell zaczął łapać swój rytm, ale czwarte starcie znów przegrał, a w piątym był wręcz obijany przez rewelacyjnego Łomaczenkę.
Zobacz też: MASTERNAK PRZEGRYWA Z KALENGĄ
Były dwukrotny mistrz olimpijski walczył doskonale i jego narożnik obserwując walkę mógł się obawiać jedynie tego, że Wasyl wystrzela się podczas swoich długich ataków składających się z potężnych bomb na głowę i tułów. Po siedmiu rundach trudno było znaleźć więcej niż jedno starcie dla Russella. W drugiej połowie walki Amerykanin zdawał sobie sprawę, że przegrywa, więc zwiększył aktywność, ale nadał brakowało mu skuteczności. Łomaczenko czekał aż Gary nieco się otworzy, a potem przejmował inicjatywę.
W dziesiątej rundzie Russell po raz pierwszy był zraniony po prawym sierpowym, ale przetrwał krótki kryzys i nie zamierzał się poddawać. W samej końcówce Łomaczenko znów nieco zamroczył Amerykanina i tym razem poszedł na całość, ale na wykończenie roboty zabrakło mu czasu lub może Gary wcale nie był tak naruszony, jak mogło się wydawać.
Wszystkie ciosy:
Russell - 83/806 (10%)
Łomaczenko - 183/597 (31%)
Ciosy proste przednią ręką:
Russell - 18/425 (4%)
Łomaczenko - 54/298 (18%)
Ciosy mocne:
Russell - 65/381 (17%)
Łomaczenko - 129/299 (43%)
Zawsze mi się przypomina ta imponująca statystyka Vitka.
Tu waga ciężka,a tu piórkowa.
Do pobrania nie mam,ale tu Masz z YT :
http://goo.gl/2cfxyF - USA
http://goo.gl/Jx3ncO - USA
http://goo.gl/xO9h67 - UA
Chyba ,że Masz Polsat Sport to za chwilę będzie powtórka i w HD będziesz mógł sobie obejrzeć.
10% skutecznosci hah
Wasyl sprawia wrazenie zawodnika bardzo obeznanego z ringiem zawodowym jak na trzecią walkę.
Uniki i mobilność kosmos. Fruwał. Podczas ataku jakby dostawal turbo. Naprawde dobrze sie go oglądało.
Wygrana bezdyskusyjna.
GRJ przypominal mi taka muchę w wodzie albo na plecach. Napierdalal tymi lapkami ale takie wrazenie "pustego" ciosu pozostawial.
a Walce z Kevin Jonschonem mimo że nie znokałtowal Amerykańca dał popis skuteczności zadawania ciosów bez dwóch zdań najlepszy biały cieżki w Historii koniec kropka.
Co do łomanczenki duży talent kolejny z Ukrainy pozazdroscić UKrainie takich talentów Bokserskich
od Kliczków po Usyk , i Łomanczenke czy nawet Łomanczenke
Nasze tak-zwane talenty Proksa , Masternak , Szpilka balon pekł!
Mnie nie przekonała ta walka... 4,5 przyspieszeń na 12 rund to jest nic, a reszta walki przechodzona, przebiegana, to samo było z Salido.
zwycięstwo zasłużone aczkolwiek te statystyki to chyba z innej walki?:)
Wasyl ma wrażenie ciągle nie przestawił się na boks zawodowy,walczy jak w amatorce
tym razem dał radę ale trafi znowu na takiego lisa jak Salido i będzie krucho
Jaka deklasacja? W tańcu go zdeklasował, owszem, ale nie w boksie zawodowym.
A tak poza tym, to Łomaczenko nie wygrał tej walki techniką, lecz siłą. Był większy i silniejszy. Russell okazał się wątły. Jego ciosy nie robiły wrażenia, a sam od ciosów rywala co nieco ucierpiał. Wyrównać siłę, a Russell jest zwycięzcą tej walki.
A! I jeszcze jedno. lepsze prucie powietrza niż niewyprowadzanie żadnych ciosów.
Łomaczenko świetnie zaczął, ale potem zaczął się obijać. Ale niedzielny kibic tego nie zauważył. Zasiadł do oglądania z określonymi oczekiwaniami, dwie pierwsze rundy je potwierdziły - i temat zamknięty. Jednak w walce nastąpiła pewna zmiana, którą warto odnotować. Łomaczenko ma problem z oceną swoich dokonań w ringu. Czasem robi za mało, a myśli, że dość. Po takiej walce bym truchlał o wynik. Wystarczy wspomnieć ostatnie przykrościi Provodnikova. Ten był jednak pewny wygranej. Na jakiej podstawie? Czasem sędziowie wolą 2 i pół minuty lekkiej przewagi wypracowanej ciężką pracą, niż mocne ostatnie 30 sekund, które ma skraść rundę.