12 LAT TEMU LEWIS ZNOKAUTOWAŁ TYSONA
Dokładnie dwanaście lat temu, 8 czerwca 2002 roku w Pyramid Arena w miejscowości Memfis w amerykańskim stanie Tennessee, Mike Tyson stoczył swoją ostatnią walkę o mistrzostwo świata wszechwag. Rywalem „Żelaznego” był Lennox Lewis, który kilka miesięcy wcześniej powrócił na tron wagi ciężkiej, srogo rewanżując się Hasimowi Rahmanowi za nieoczekiwaną porażkę przed czasem doznaną w ich pierwszym pojedynku. Stawką walki z Tysonem były trzy pasy dzierżone przez Lewisa – WBC i IBF, oraz mało wtedy znaczącej (i dziś również peryferyjnej) federacji IBO.
Były to jeszcze czasy, w których wielkie stacje nie strzegły zazdrośnie swojej wyłączności na transmisję ważnych walk, dzięki czemu wspólny przekaz PPV telewizji Showtime promującej Tysona oraz HBO mającej kontrakt z Lewisem, przyniósł rekordowy dochód prawie 107 milionów dolarów, pobity dopiero pięć lat później, przez transmisję walki Mayweathera z De La Hoyą. Jednak w historii starć na szczycie wszechwag, pojedynek Lewisa z Tysonem pozostaje do dziś najbardziej dochodowym wydarzeniem w historii. Obaj panowie zainkasowali po 17,5 miliona dolarów honorarium, nie licząc procentu z owego PPV.
Mimo astronomicznych cen biletów publiczność, a wśród niej największe gwiazdy Hollywood, waliła tłumnie do Pyramid Arena, zapewniając komplet na trybunach, czyli ponad 19 tysięcy oglądających tę walkę w hali. I oczywiście miliony przed telewizorami na całym świecie. O podkręcenie atmosfery przed pojedynkiem zadbali sami pięściarze, a szczególnie Tyson, który odgrażał się m.in., że zje dzieci Lewisa (który wtedy jeszcze nie dochował się potomstwa). Na konferencji prasowej kilka miesięcy przed walką doszło już do prawdziwej rozróby, w trakcie której mocno poturbowany został potężny ochroniarz Lewisa oraz prezydent WBC Jose Sulaiman, a sam Lewis został drugim po Holyfieldzie pięściarzem, który poczuł siłę zębów Mike’a Tysona. Gdy w trakcie szamotaniny obaj przewrócili się na ziemię, „Żelazny” ugryzł Lewisa w łydkę, za co zresztą zapłacił słono nie tylko w ringu, ale również poza nim, gdyż odszkodowanie opiewało na ponad 300 tys. dolarów.
W efekcie przed samą walką nie zorganizowano już tradycyjnej ceremonii ważenia, a w ringu zanim zabrzmiał pierwszy gong, pięściarzy rozdzielał kordon 12 policjantów. Zeszli gdy Michael Buffer zakrzyknął swoje słynne „Let’s Get ready to rumble” i rzeczywiście chwilę później zaczęły się grzmoty!
Tyson rzucił się wściekle na rywala i wygrał pierwszą rundę, ale okazało się, że było to wszystko, co tego dnia mógł pokazać. Kolejne starcia zdominował Lewis, bijąc straszliwymi prostymi z dystansu, na które znacznie niższy pretendent nie znajdował odpowiedzi. Szarżującego Tysona raz po raz odrzucały do tyłu także straszliwe ciosy podbródkowe. W czwartym starciu Tyson po raz pierwszy znalazł się na deskach, ale prowadzący swój jubileuszowy dwudziesty mistrzowski pojedynek sędzia ringowy Eddie Cotton uznał, że stało się to po nieprzepisowym ciosie Lewisa i ukarał mistrza odjęciem punktu. Jednak przewaga Lewisa rosła z rundy na rundę, a Tyson schodził na przerwy coraz bardziej porozbijany. Koniec nastąpił w ósmym starciu. Najpierw Lewis powalił Tysona na deski piekielnym lewym podbródkowym, a gdy ten z trudem pozbierał się i podjął walkę, otrzymał potworny prawy krzyżowy, który przypieczętował triumf mistrza. Lewis wygrał przez klasyczny nokaut, 35 sekund przed końcem ósmej rundy, a magazyn The Ring docenił to w swoim plebiscycie, uznając za Nokaut Roku 2002.
Tak przeminęła chwała wielkiego Mike’a Tysona, który po laniu z rąk Lewisa już się nie pozbierał. I choć osiem miesięcy później zdemolował w niecałą minutę Clifforda Etienne’a, później przyszły już tylko dwie sromotne porażki z Williamsem i McBridem, definitywnie kończące jego karierę. Jednak również kariera jego pogromcy zmierzała ku końcowi. W ringu zobaczyliśmy go jeszcze tylko raz, rok później w pamiętnej walce w Witalijem Kliczką.
Fizycznym wrakiem, to Tyson był w walkach z McBridem i Williamsem. Z Lewisem owszem, nie był to Tyson z swojego prime, ale to wciąż był groźny zawodnik, którego Lewis nie mógł zlekceważyć. Tym bardziej, że sam rok wcześniej zaliczył KO od Rahmana
*
*
*
*
*
Od Bothy, a więc kolejnej odsiadki to już była równia pochyła kolego. Tyson był już wtedy polującym na jeden cios kondycyjnym wrakiem, który po przestrzelonej akcji przyklejał się do rywala, bo nie miał siły i ruchliwości na wyrzucenie większej liczby ciosów. Kontrowersyjny cios po gongu z Norrisem, wycieczka do UK na podtrzymanie z Francisem, kontrowersyjne przerwanie z Savarese czy spieprzenie z ringu Gołoty to tylko walki, które ówczesną formę Tysona zamaskowały. Obejrzyj drogi kolego okrągłego Tysona z walki z Nielsenem, która była bezpośrednio przed Lewisem, do którego Tyson wyszedł tylko 5 funtów lżejszy. On miał wtedy już kondycję na jedną ostrą rundę, którą dał właśnie z Lewisem, a potem to było bicie w kaczy kuper. Tyson był wtedy wrakiem, nie większym niż z Williamsem, kiedy "poszło" mu kolano czy z McBridem, gdzie wyszedł tylko po pieniądze. To zwyciestwo Lewisa jest bardzo mało wartościowe, szkoda że wcześniej zamiast płacić Tysonowi żeby z nim nie walczyć nie wyszedł z nim do ringu.
A to ile tych odsiadek miał Tyson? ja słyszałem o jednej 92-95.
NietrzezwyTomasz
A to ile tych odsiadek miał Tyson? ja słyszałem o jednej 92-95.
*
*
*
*
*
Oczywiście nie odsiadka tylko dyskwalifikacja, ale dzięki za czujność.
W żadnej walce Mike nie dostał takiego ko ani z Douglasem ani z Holyfieldem jak z Lenoxem , Pamietam tą brutalne ko i krew z oczodołu tysona i puzniej przytulającego go goscia zjego teamu żeby nieprzewrócił się to był defintywny koniec Tysona w sumie dobrze ze rok puzniej Dany Wiliams znim wygrał bo w ewentualnej walce z Vitalijem byłby również cieżko znokutowany i odbiło by się to na jego zdrowiu.!
Fakt ze nie był w prime Tyson ale był wciąż w miare grozny i jak ktoś wspomniał Lewis jakieś półtora roku wczęśniej dostła ko w 1 walce z Rahmanem pużniej jak wiadomo w spektakularny sposób w rewanżu znokałtował.
*
*
*
*
*
Był "w miarę groźny", ale nie dla zawodnika pokroju Lewisa, który zakonserwował się dużo lepiej. Lewis dostał KO w walce z Rahmanem, bo pajacował na planie filmu z Kliczką zamiast przygotowywać się do walki z Hasimem. Był bardzo dużym faworytem, ale nagle po ważeniu i widocznie słabej formie Lewisa kursy na jego zwycięstwo gwałtownie spadły. Głupie uśmieszki w trakcie walki, nonszalancja i dostał KO, taki boks. Porównaj natomiast jego formę w rewanżu i zobacz, że wówczas Lewis potraktował Rahmana poważnie i zrobił to co powinien był w I walce.
Nawet ten słabiutki Tyson prawie Williamsa wywrócił, ale przy jednej z akcji siadło mu kolano i Danny się do niego dobrał. Zgadzam się, że dobrze że padło na Williamsa zamiast Witalija, bo historia by wartość tego zwycięstwa odpowiednio przekłamała i dziś Kliczko byłby murowanym kandydatem do HOF.
BOKSERSKIE NOTATKI ANDRE…
Pyramid Arena, Memphis – czerwiec 2002.
“…there’s no way I could ever baet him. He’s just too big and too strong…” – Mike Tyson
Jakim cudem walka tego typu odbywa sie w Memphis a nie Las Vegas czy New York? No coz, miasto wygralo licytacje wydajac 12 milionow dolarow za przyjemnosc goszczenia pojedynku na szczycie wagi ciezkiej. Z pewnoscia klopoty Tysona z uzyskaniem licencji bokserskiej byly niezwykle wazne w ustalaniu finalowego kontraktu a zbyt duzo pieniedzy bylo do stracenia by pojedynek ten sie nie odbyl. Hala Pyramid Arena wypelniona po brzegi, ale jestem w niej pierwszy raz, wiec trudno jest mi okreslic ilosc kibicow, ale z tego co dowiadujemy sie pozniej bylo okolo 14-15 tysiecy w czasie glownej walki. Po raz pierwszy w zyciu, na gali bokserskiej widze jednoczesnie komentatorow z dwoch rywalizujacych ze soba telewizyjnych kanalow: HBO & SHOWTIME. Nie wiem czy zauwazylem wszystkich ale Jim Lampley, Bobby Czyz, James Brown, Jim Grey sa tuz przy ringu. Ponadto, zdecydowanie znacznie wiecej kamer niz w czasie r3egularnych transmisji. Co za mess…lol… Pierwsza walka, ktora ogladamyod momentu, kiedy zesmy weszli do areny to mlodziutki Jeff Lacy vs Kevin Hall. Szybka przeprawa piescairza, z ktorego pozniej mial byc niekwestionowany mistrz. Nie wiedzielismy tego wowczas. Lacy zwycieza przez KO w trzeciej rundzie. Malik Scott I Kevin Hall to byla kompletna nuda i w czasie pojedynku wyszlismy na piwo. Wracajac po kilkunastu minutach dowioadujemy sie, ze Scott wygral jednoglosnie ale miczego nie stracilismy pijac “Blue Moon”…lol… Kolejny pojedynek to jednorundowa afera, gdzie David Starie pokonuje przez KO Roni martineza. Nic rewelacyjnego. Obu widzialem pierwszy raz w zyciu w jakiejkolwiek walce na zywo. Tuz przed pojedynkiem Joela Casamayora z Juanem Jose Ariasem, moje znajoma - Jessica otrzymuje telefon, ze nasza kolezanka wlasnie wyladowala (spoznione polaczenie z Bostonu) i jest w taksowce do Pyramid Arena, wiec wkrotce musimy do niej wyjsc z biletem na imprezke. Wracajac do wydarzen ringowych, calkiem niezla walka, z duza przewaga Kubanczyka i zanim musielismy wyjsc do glownego wejscia by pomoc dostac sie do srodka naszej znajomej, Casamayor znokautowal Ariasa… Znakomicie wszystko sie ulozylo, odebralismy Karen z taksowki i wprowadzilismy do areny a zajmujac swoje miejsca, wciaz mielismy pare minut oczekiwania na przed – walke wieczoru. Czekalem na nia z duzym zainteresowaniem, gdyz byl to pierwszy raz, kiedy mialem zobaczyc Pacquiao na zywo i bylem autentycznie zainteresowany… Niestety, cala ceremonia prezentacji trwala dluzej niz sama walka. Manny rozprawil sie juz w drugiej rundzie z Jorge Elicerem Julio. Byla to walka w obronie IBF “super bantamweight” tytulu, ale wygladala jak egzekucja… Pamietam ogladajac rok pozniej niesamowity pojedynek z Barrera, zastanawialem sie nad tym, co osiagnie Pacquiao. Dzisiaj juz wiem, ale to z perspektywy czasu… No coz... Jestesmy juz wszyscy w znakomitych nastrojach i to nie tylko spowodowanych piwem, ale przede wszystkim towarzystwem grupy fajnych dziewczyn z Los Angeles, ktore poznalismy juz wczesniej w pobliskim barze… Pozniejsze igraszki hotelowe byly tylko kwestia tego, czy bedziemy wystarczajaco trzezwi…lol…Pomiedzy ostatnia walka a wejsciem do ringu Lewisa I Tysona minely cale wieki. Nie zwracalem uwagii na wszystko, ale moj kumpel Kevin dorwal sie do miejsca przy wejsciu Tysona i “strzelil” mu “good luck punch” w momencie kiedy Mike przechodzil tuz obok… Nie mozecie sobie nawet wyobracic jego ekscytacji faktem, ze tuz przed taka walka byl w stanie dotknac rekawicy legendarnego Tysona…lol… No coz, mlodosc ma swoje niepisane prawa, wiec zrozumielismy jego radosc. Jakby nie bylo, p[amietam doskonale swoje glupiutkie zachowania, kiedy mialem 22 lata… Obaj piescairze w ringu. Prezentacje, hymny i inne przerywniki wypelnily czas, ale w koncu sie zaczyna… Lennox Lennox wyglada jak monstrualny kolos w porownaniu z Tysonem. Przedzieleni linia ludzi w zoltych koszulkach w poprzek calego ringu spogladaja na siebie a napiecie w Piramidzie siega zenitu. Mike stoczyl w ringu tylko 18 rund od chwili swojej “slynnej” rewanzowej walki z Evanderem Holyfieldem. Czy bedzie zardzewialy, czy tez to wszystko nie bedzie istotne. Tego typu rozmowy slyszymy dookola siebie, ale w wiekszosci dominuje opinia, ze Tyson bedzie mial swoj moment w walce i bez wzgledu na wyniki na kartach punktowych, znokautuje Anglika. No coz… Lewis zaczyna ostroznie, Tyson szarzuje natychmiast ale tego sie wszyscy spodziewali. Co zauwaylem od samego poczatku walki, to strategia przygotowana przez Emanuela Stewarda, ktora najwyrazniej polegala na pomysle przytrzymywania i spychania Tysona w momentach niebezpieczenstwa. Lewis rozpoczal realizowanie planow taktycznych od pierwszego momentu, kiedy to rozwscieczony wydawaloby sie Mike, byl zbyt blisko niego. Tyson wydaje sie byc w pierwszych rundach kompletnie zaskoczony stylem preferowanym w ringu przez Lewisa, ktory uzywajac dlugich lewych prostych spycha Amerykanina nieustannie do obrony. Juz od drugiej rundy Lennox po mistrzowsku zaczyna wykorzystywac swoja przewage fizyczna a jego potezne prawe dochodza do glowy Mike’a bez wiekszych problemow. Najwyrazniej w koncowce trzeciej rundy pojawila sie krew na twarzy Tysona, rozciecie na okiem. Sedzie ringowy Cotton, bodajze w czwartej rundzie rozpoczyna upominanie Lewisa za uzywanie lokci, sciaganie glowy Mike’s w dol i przetrzymywanie. Anglik zdaje sie zupelnie nie zwracac uwagi na uwagi. Pelna koncentracja? Determinacja? Runda szosta to moment, w ktorym juz chyba nikt nie mial watpliwosci iz ten pojedynek nie skonczy sie dobrze dla Tysona, ktory przez cala runde nieustannie spychany byl do obrony a akumulacja ciosow Lewisa musiala robic potezne wrazenie na Tysonie. Runda siodma to jeszcze wieksza przewaga Anglika, ktory kompletnie dominuje nad mniejszym przeciwnikiem. Moj kumpel Josh, krzyczy mi do ucha, ze to juz koniec. Wkrotce przekonuje sie, ze ma racje. Ostatnia minuta rundy osmej, potezny prawy krzyzowy kladzie Mike’a po raz drugi na mate a Cotton nie ma wyjscia jak wyliczyc go i przerwac walke. Mamy wrazenie, ze Tyson nie podjal nawet proby podniesienia sie. Olbrzymia ilosc poteznych uderzen Lewisa odebrala mu chec do jakiejkolwiek walki. Legendarna kariera Mike’a Tysona zostala w tym momencie zakonczona… Niedowierzanie przeplatane glosami rozsadku dookona nas. Nie wiem wlasciwie dlaczego tak wielu liczylo na to, ze Mike bedzie w stanie pokonac Lewisa??? Tlumy w ringu, siedzimy dosc daleko by widziec dokladnie twarze piesciarzy udzielajacych w tym momencie wywiadow. Rozmowy zaczynaja sie powoli wyciszac, ludzie opuszczaja arene… Nasze znajome z LA proponuja wypad do klubu nocnego w “downtown” tuz w poblizu naszego Mariott. No coz, walka zaliczona, czas na kolejne zyciowe przyjemnosci…lol…
*
*
*
*
*
Ogólnie co do Twojego komentarza drogi kolego to:
https://www.youtube.com/watch?v=BydYgfCmekQ
Fajnie natomiast, że zobaczyłeś tą walkę na żywo, chociaż jej poziom sportowy odbiegał wyraźnie od "medialnego opakowania".
Fajnie natomiast, że zobaczyłeś tą walkę na żywo, chociaż jej poziom sportowy odbiegał wyraźnie od "medialnego opakowania"."
To boks zawodowy, wiec nie bardzo nawet rozumiem, dlaczego uzywasz okreslenia "poziom sportowy"...lol...
Nie rozumiem rowniez, po co wrzucasz jakies bzdety z youtube???
To boks zawodowy, wiec nie bardzo nawet rozumiem, dlaczego uzywasz okreslenia "poziom sportowy"...lol...
*
*
*
Poziom sportowy jest istotny, mimo że doskonale wiem, iż to nie ten czynnik determinuje wielkość widowiska jakim jest gala bokserska. Jest on natomiast jednym z czynników, który "sadza tyłki na fotelach", bo ludzie mają nadzieję, że w ringu zobaczą "magików" tej dyscypliny.
Autor komentarza: conceptofpowerData: 08-06-2014 21:57:37
Nie rozumiem rowniez, po co wrzucasz jakies bzdety z youtube???
*
*
*
Ja nie rozumiem po co wrzucasz jakieś bzdety ze swoich pamiętników na 2 strony A4 xDD
Tam nie bylo zwatpienia, byla agresja, nacieranie cale 12 rund gdy trzeba bylo.
Mysle, ze przy najwyzszej swojej formie i najwyzszym przygotowaniu mentalnym z zyjacym d'Amato Mike moglby wypunktowac Lewisa. Przeciez w ich walce Mike byl najbardziej aktywny w 1 rundzie, and guess what, fakt faktem ze byla to runda rozpoznawcza, ale Mike ja WYGRAL. A teraz wezmy Mike'a jeszcze aktywniejszego, ze nie wspomne o innych zaletach, z lat 85-88.
To wcale nie musialoby pojsc tak, ze albo Lewis UD, albo Tyson KO.
Poza tym Lewis maszyna nie do pokonania nie byl i pokazala to dobitnie walka z Mavrovicem. Jesli Mavrovic sprawil mu naprawde duze klopoty i bez problemow urwal z 4 rundy (nie patrze na punktacje sedziow, punktowalem dokladnie te walke, nie ma bata zeby Mavrovic mial mniej niz 3 rundy dla siebie, a jak dla mnie wygral 4) a pozostale byly wyrownane, to co zrobilby Muhammad Ali?
Co zrobilby Larry Holmes ze swojego prime, z walki z Alim?
Nie twierdze, ze na pewno by wygrali, ale Holmes moglby zaskoczyc, a co do Alego- w takiej hipotetycznej walce postawilbym moje pieniadze na Muhammada.
Ja nie rozumiem po co wrzucasz jakieś bzdety ze swoich pamiętników na 2 strony A4 xDD"
lol...no coz, setki uzytkownikow pisze tutaj nie majac nic konkretnego do napisania, wiec mysle iz swiezym podmuchem powietrza jest ktos, kto ma czym sie podzielic. Oczywiscie, ja osobiscie z przyjemnoscia poczytam cos w tym stylu napisanego przez kogokolwiek tutaj.
pozdrowionka sympatyczny kolego.
Poziom sportowy jest istotny, mimo że doskonale wiem, iż to nie ten czynnik determinuje wielkość widowiska jakim jest gala bokserska. Jest on natomiast jednym z czynników, który "sadza tyłki na fotelach", bo ludzie mają nadzieję, że w ringu zobaczą "magików" tej dyscypliny."
Mysle, ze pomyliles boks zawodowy z jego amatorska odmiana. Oczywiscie, ze to co nazywasz "wartosciami sportowymi" ma swoje znaczenie, ale nawet wczorajsza walka z MSG udowadnia wyrazmnie czym BOKS ZAWODOWY jest, a jest niesamowitym biznesem gdzie liczy sie marketing, umiejetnosc wykreowania specyficznej atmosfery i przede wszystkim wartosc $.
Jezeli tego nie jestes w stanie zrozumiec, nie trac czasu na sledzenie bokserskich zmagan na profesjonalnej scenie. Nic personalenego, staram sie ci tylko pomoc zrozumiec o co w tym wszystkim biega..lol...
Poza tym Lewis maszyna nie do pokonania nie byl i pokazala to dobitnie walka z Mavrovicem. Jesli Mavrovic sprawil mu naprawde duze klopoty i bez problemow urwal z 4 rundy (nie patrze na punktacje sedziow, punktowalem dokladnie te walke, nie ma bata zeby Mavrovic mial mniej niz 3 rundy dla siebie, a jak dla mnie wygral 4) a pozostale byly wyrownane, to co zrobilby Muhammad Ali?"
Dokladnie. Masz racje i twoja ocean walki z Mavrovivem jest bardzo poprawna. Zaznaczam jednak, ze Lewis jest pomimo wszystko najlepszym ciezkim ostatnich 25 lat.
lol...no coz, setki uzytkownikow pisze tutaj nie majac nic konkretnego do napisania, wiec mysle iz swiezym podmuchem powietrza jest ktos, kto ma czym sie podzielic. Oczywiscie, ja osobiscie z przyjemnoscia poczytam cos w tym stylu napisanego przez kogokolwiek tutaj.
pozdrowionka sympatyczny kolego.
*
*
*
*
*
Rozumiem to, ale niestety 2 strony A4 tekstu pisanego na newsowej stronie bokserskiej się nie sprzedadzą, tak jak nie sprzedają się walki Rigondeaux xDD Również pozdrawiam szanownego kolegę.
Rozumiem to, ale niestety 2 strony A4 tekstu pisanego na newsowej stronie bokserskiej się nie sprzedadzą, tak jak nie sprzedają się walki Rigondeaux xDD Również pozdrawiam szanownego kolegę. "
:-) przynajmniej co do Rigondeaux sie zgadzamy...lol...
Tak powaznie jednak, jest ponizej na stronie glownej temat "Magia Garden". Rzuc tam okiem i porownaj pare rzeczy. Moze to pozwoli na wyjasnienie sytuacji, dlaczego staram sie czasami wrzucic cos, co warte jest stracenia tych kilku minut.
Mysle, ze pomyliles boks zawodowy z jego amatorska odmiana. Oczywiscie, ze to co nazywasz "wartosciami sportowymi" ma swoje znaczenie, ale nawet wczorajsza walka z MSG udowadnia wyrazmnie czym BOKS ZAWODOWY jest, a jest niesamowitym biznesem gdzie liczy sie marketing, umiejetnosc wykreowania specyficznej atmosfery i przede wszystkim wartosc $.
*
*
*
Nie nie pomyliłem xDD Jak każdy bliżej śledzący ten biznes wiem, że nie wartość sportowa jest głównym czynnikiem determinującym wielkość danego widowiska, ale jest jedną z jego składowych. Gdyby nie ona, nie byłoby miejsca na polemiki bokserskich ekspertów i hardcorowych fanów na forach.
Autor komentarza: conceptofpowerData: 08-06-2014 22:14:09
Jezeli tego nie jestes w stanie zrozumiec, nie trac czasu na sledzenie bokserskich zmagan na profesjonalnej scenie. Nic personalenego, staram sie ci tylko pomoc zrozumiec o co w tym wszystkim biega..lol...
*
*
*
Dzięki, że o mnie dbasz xDD Pozwolę sobie jednak nie skorzystać z Twojej rady. Nic personalnego.
Dzięki, że o mnie dbasz xDD Pozwolę sobie jednak nie skorzystać z Twojej rady. Nic personalnego."
Oczywiscie pisalem tak pol zartem, pol serio. masz calkowite prawo do wlasnej oceny sytuacji i boks zawodowy dla ciebie wcale nie musi byc tym samym, czym jest dla mnie. Kazdy z nas patrzy z pewnoscia z wlasnego punktu widzenia i respektuje twoja opinie. Mowiac to, zawsze bede staral sie uzmyslawiac czytelnikom tego forum, ze to co nazywacie "wartosciami sportowymi" jest o wiele mniej istotne w boksie zawodowym, niz wiekszosc sadzi. Mozesz mi uwierzyc na slowo. gdybys byl ostatniej nocy w MSG, moze zrozumialbys to bez zadnych nawet watpliwosci. Nie oceniam tej sytuacji jako dobra lub zla. Obserwuja i wyrazam swoja opinie.
Fajnie Cię znowu czytać ... Mam nadzieję, że zdrowiem wszystko w porządku.
Lewis w 2002 roku wygrał z wielkim nazwiskiem ale nie z wielkim bokserem "
Dokladnie. Nie zmienia to jednak faktu, ze bylo to najwieksze wudarzenie bokserskie w wadze ciezkiej tamtej dekady. Kto byl i wino pil...lol...
Lewis nie zawsze błyszczał,ale i Ali miał swoje "problemy",w pierwszej walce z Cooperem był praktycznie znokautowany i tylko sprytne zabiegi narożnika pozwoliły mu wygrać tą przegraną walkę.Lewis miał bardzo wysokie skilsy bokserskie,moze ogólnie ciut mniejsze niż Ali.Miał za to lepsze warunki fizyczne,lepszy jab i mocniejszy cios...kto by wygrał-nie wiem"
Oczywiscie, wszystkim wielkim trafialy sie slabsze walki i t z roznych powodow. Nie cierpie tych "simulated fights" albo zestawien "prime vs prime" gdyz nie maja one nigdy zadnego sensu. Ja rowniez nie odwazylbym sie powiedziec kto w walce Lewis-Ali mialby wieksze szanse.
Ali wstal natychmiast z Cooperem, tak jak z Frazierem. Przypuszczam, ze spokojnie by to przetrwal mimo swojego zamroczenia.
Lewis na pewno nie mial tylko "ciut" mniejsze skillsy od Alego. Chyba zartujesz. Jesli chodzi o jab, prace nog, rytmike walki, timing, szybkosc rak, sposob zadawania ciosow, unik Ali byl wyraznie lepszy, nie mam zadnych watpliwosci, ze gdyby Lewis byl wzrostu Alego, to walka polecialaby na spokojnie dla Alego. Poza tym..
Lewis lepszy jab? rany, Ali mial jeden z najlepszych jabow w historii. Co Ty w ogole piszesz, gdzie widziales jab Lewisa np z wyzszym Kliczko? lool
Poza tym jak pisalem- Mavrovic mial 191 cm wzrostu i 97 kg wagi. DOKLADNIE tyle samo ile Ali. Widziales te walke? jesli nie to lepiej obejrzyj dokladnie zeby moc spokojnie wyobrazic sobie zwyciestwo Alego. Lewis nie bil Alego na glowe warunkami fizycznymi, tak samo jak nie bil tymiż na glowe Mavrovica. Tam byla walka prosty na prosty, jab na jab, Lewis mial nieduza przewage wynikajaca z wzrostu.
Ali moglby go rozpykac, tym bardziej ten szokujaco szybki Ali z 66-67.
@kuba2, ja bym jeszcze dodal, ze znokautowanie Holmesa to nie bylo byle co. Przeciez ten gosc mial szczeke z tytanu, Mercer go nie znokautowal, Shavers go nie znokautowal, mimo ze trafiali, a Mike go znokautowal. Dla mnie wlasnie ta walka robi wrazenie.
...ja bym jeszcze dodal, ze znokautowanie Holmesa to nie bylo byle co"
Tylko nie zapominaj, w jakiej fazie swojej kariery byl wowczas Holmes a w jakiej Tyson. To bardzo wazne dystynkcje.
Ale ja się nie sugeruje na jednej walce z Mavroviciem.No i co to za stwierdzenie że "gdyby był wzrostu Alego"...przecież warunki fizyczne po części kreują styl,koniec kropka.A gdyby Tyson był wzrostu Valueva???? Nie lubię takich porównań,każdy z nich zapisał piękną kartę na annałach historii.Z wyższym Klikiem Jab nie był najlepszą bronią,tu wchodziły podbródki,z niższym Alim jestem niemal pewien że walkę na Jaby by wygrał.Ale ilu ludzi tyle opinii.Lennox naprawdę potrafił boksować,do tego potrafił też iść na wojnę.
Druga mysl, ale terazniejsza, to ze Lennox oraz Wladek walcza tak samo w poldystansie, tzn. albo wieszaja sie na mniejszym przeciwniku albo przytrzymuja. Lennox mial tez straszny prawy podbrodkowy, ktorego Wladek raczej nie ma.
Ale jest duzo analogii pomiedzy tymi dwoma bokserami.
to apropo nokdaunu z Cooperem.
- Czy poczułem jego lewy hak? Poczuli go nawet moi przodkowie w Afryce - powiedział Ali po ciosie Henry Coopera i walce, która mogła zmienić sport
Trener Amerykanina Angelo Dundee opowiadał w wywiadzie dla „Gazety”: „Półtora roku wcześniej po takim ciosie Sonny'ego Banksa [Cassius] leżał na deskach po raz pierwszy w życiu. A Cooper, dobry Boże, to był dopiero specjalista od lewych haków! Trafił i Cassius osunął się po linach. Gong. Złapaliśmy Cassiusa, zanim padł na deski. W przerwie sole trzeźwiące, lód na kark... Jego rękawica pękła na szwie w okolicach kciuka już w pierwszej rundzie. Wcześniej nic nie mówiłem sędziemu, bo do czwartej rundy wszystko szło zgodnie z planem. Ale teraz pokazałem sędziemu dziurę. Wsadziłem do niej cały palec. Tylko trochę jej pomogłem, tej dziurze, ona naprawdę tam była, z rękawicy wyłaziło końskie włosie. Sędzia ringowy poszedł rozmawiać z sędziami głównymi. Nad nami wyło ponad 50 tysięcy Anglików przekonanych, że Cooper teraz znokautuje Cassiusa. Po chwili sędzia wrócił i mówi: »Panie Dundee, nie ma zapasowych rękawic «. Ja na to: »Trudno, będziemy dalej bić się w tych «. Dyskusja na ten temat dała nam może z minutę, ale to wystarczyło. Ali doszedł do siebie
Gdyby Lewis byl wzrostu Alego to i tak jego naturalny styl to jedyny styl jakim mialby szanse wygrac.
Mimo to gdyby byli tego samego wzrostu raczej przegralby- i to na luzie. To chyba najlepiej mowi kto jakie ma umiejetnosci? O ile nie mozna robic takich porownaj dla Tysona gdyby byl np wzrostu Wałujewa, o tyle tutaj bylo tylko 5 cm roznicy, wiec takie zalozenia ze gdyby Lewis byl wzrostu Alego akurat tutaj sa jak najbardziej sensowne. Lewis wersja wzrostu 191 niezaleznie od stylu walki przegralby z kretesem z Alim.
Lewis wersja ta juz normalna- 196 cm, mysle ze tez przegralby z Alim. Mavrovic nie bedacy nawet w polowie tak szybki jak Ali dal swietna walke z Lewisem i nie raz go trafial. Poza tym Mavrovic nie mial nawet w 1/3 tak dobrego jabu, on w ogole mial kiepski jab. A mimo to ze swoim "exclusive style" urwal Lewisowi rundy i nie dal sie zdominowac ani narzucic stylu rywala.
Co do Kliczki drogi kolego przeciez wlasnie jab i jego poziom ocenia sie najbardziej po walkach z tymi WYZSZYMI. Nie jest wielka sztuka jabowac niskiego rywala. Jest sztuka majac niezly zasieg (Lewis mial wspanialy ) jabowac takiego Kliczko bedac Lewisem. Tutaj wlasnie w gre wchodzi wyczucie dystansu, timing, "lightning" tego jabu. Ali dawal rade ze swoim jabem z wyzszymi. Liston tym bardziej. Przeciez Liston slynal z jabu a byl nizszy od wiekszosc rywali!
Kolego, Ali w walkach z Shaversem czy Frazierem byl takze bardzo mocno czysto trafiany co nie zmienia faktu, ze przetrwal to lezac na linach. Zauwaz, ze z Cooperem Ali wstal OD RAZU. To bylo wstanie natychmiastowe. Tak nie wstaje ktos kto zostaje zaraz potem znokautowany. Ali by to na luzie przetrwal.
67-66 dla Lewisa i 67-66 dla Mavrovica!
Ja jeszcze dodam- dwoch komentatorow komentujacych walke Lewisa z Mavrovicem po 7 rundach mialo:
67-66 dla Lewisa i 67-66 dla Mavrovica! "
Bylem wowczas na tej gali HBO w Connecticut i musze ci przyznac racje i walka byla wyrownana a na widowni panowala atmosfera duzego znudzenia, gdyz najwyrazniej Lennox byl nieprzygotowany do jej stoczenia. Nie wiem co bylo tego powodem, ale z pewnoscia nie byl to Lewis w swojej normalnej formie. mavrovic to zwyczajnie wykorzystal i dal znakomity opor mistrzowi. Mowiac to, Lewis wygral zasluzenie, aczkolwiek nikogo nie zachwycial a wrecz przeciwnie, buczenie na widowni bylo niemalze nieustanne... Czasami, nawet najlepsi maja slabe wystepy...
Ali mial ku temu odpowiedni arsenal aby wlasnie w stosunkowo nudnej walce, calkiem podobnej jak z Bugnerem wypunktowac Lewisa. I mysle, ze ze wzgledniu na swoj charakter i chec dominacji zrobilby to.
Raczej stawialbym na Alego w takiej walce, choc juz nie ma co teoretyzowac, nigdy sie nie dowiemy.
...nie ma co teoretyzowac, nigdy sie nie dowiemy. "
Dokladnie. Mozemy spedzic nastepne dekady czy stulecia a I tak beda to tylko rozwazania przy sniadaniu...lol...
Tyle tylko, ze Mike'a prime z Lewisem absolutnie nie mozna by bylo do tego porownywac. Uwierz mi, Povetkin dopiero niedawno odkryl, ze frytki nie pomagaja w sportowym prowadzeniu sie! o czym my rozmawiamy. To sa inne czasy, Mike w swoich czasach byl idealna eksplozywna kula miesni. Tyson prime w zadnym wypadku nie zostalby mentalnie zgaszony po 1 rundzie. Obejrzyj sobie walke z Tuckerem ktorego Tyson nie mogl powalic bo Tucker stosowal tez klincze, itp. Tyson niewzruszenie z ta sama agresja kondycja i dynamika biegal za nim cala walke. Jesli wypalony Tyson wygral 1 rundze z Lewisem to co zrobilby Tyson prime ktory byl duzo bardziej aktywny niz ten stary Tyson w tej 1 rundzie i to byl aktywny CALY POJEDYNEK.
Doskonale zdaje sobie sprawe z tego co napisales, dlatego jet to koment troche w cudzyslowiu a odnosi sie bardziej do przebiegu samej walki z zachowaniem proporcji. Nie mow mi, ze oblapianie Tysona przez Lewisa ( ktorego bardzo cenie ) nie przypomina Ci Wladka i Saszki ...
A to co Tyson by zrobil, lub nie, Lenoxowi gdyby obaj byli w prime ... to juz inna bajka