COTTO ZDEMOLOWAŁ MARTINEZA
Przed tym pojedynkiem sławny trener Freddie Roach zapewniał, że Miguel Cotto (39-4, 32 KO) w nowej, wyższej wadze bije dużo mocniej. Mało kto traktował te przechwałki na poważnie, tymczasem Sergio Martinez (51-3-2, 28 KO) odczuł to na własnej skórze.
Początek był jeszcze w miarę spokojny, ale pod koniec pierwszej minuty Portorykańczyk wystrzelił nagle lewym sierpowym w okolice skroni. Argentyńczyk "zatańczył", przykleił się do rywala, lecz gdy w zwarciu dostał jeszcze jeden krótki lewy padł na matę. Wstał na osiem, jednak kolejny lewy sierp znów rzucił go na deski. Zanim zabrzmiał zbawienny gong, Martinez przewrócił się po raz trzeci. Tak oto sędziowie nie mieli innej możliwości niż punktować ten odcinek 10:6 na korzyść challengera.
W drugiej odsłonie Sergio walczył praktycznie tylko na wstecznym, by przetrwać kryzys. Udało się, choć przewaga Miguela była miażdżąca. W trzecim starciu Martinez uruchomił choć na moment prawą rękę, ale boksował z defensywy, będąc zepchniętym do głębokiej defensywy. Poza tym przeciwnik znów zranił go w wymianie lewym sierpowym na szczękę. Dopiero w czwartej rundzie doszedł do siebie na tyle, że w końcu nawiązał z idącym niczym czołg do przodu Portorykańczykiem w miarę wyrównaną walkę. Po przerwie Miguel częściej zaczął celować bezpośrednim prawym krzyżowym połączonym w kombinacji z lewym hakiem na korpus. Sergio doszedł do siebie, nie uciekał panicznie jak chwilę wcześniej, jednak cały czas wydawał się zdominowany przez rywala.
Cotto konsekwentnie robił swoje w kolejnych minutach. Świetną pracą nóg skracał dystans, wchodził w pole swoich ciosów, ataki obrońcy tytułu zbierał na swój szczelny blok i z niego odpowiadał swoimi morderczymi sierpami bądź hakami z obu rąk. Argentyńczyk niby próbował się odgryzać, ale w rzeczywistości był bezradny.
Miguelowi to nie starczyło i od początku dziewiątego starcia podkręcił jeszcze bardziej tempo, spychając przeciwnika do całkowitego odwrotu. Rozciął mu prawy łuk brwiowy, a dwadzieścia sekund przed końcem błyskawicznym lewym prostym zranił mistrza, który na moment przyklęknął i był liczony po raz czwarty. Kiedy zabrzmiał gong na dziesiątą rundę, narożnik Martineza poddał swojego podopiecznego. Tym samym Cotto jako pierwszy Portorykańczyk zdobył tytuł mistrza świata w czwartej kategorii. Dziś na jego biodrach zawisł pas federacji WBC wagi średniej.
Nie mniej jednak to nie ten Martinez, gołym okiem widać było wypalenie albo i wyniszczenie po kontuzjach. Przewidywałem, że wynik może pójść w obie strony, Portorykańczyka nie przekreślałem. Była trochę podobna sytuacja co z Rodrigezem.
Miguel to kozak. Roach go ozywil. Bil swietnie na korpus.
Z Gienia moglby dać mega walke, ale raczej GGG faworytem. Uwielbiam obu, moi ulubieni bokserzy. Nie chcialbym ogladac nokautu na Cotto :(
troche zarobilem na tym zakladzie na zywo "wytrzyma do konca" nie 4.0 , szkoda ze niska stawka
koniec kariery Martineza , mogl ja skonczyc po walce z Murray w glorii i chwale
szkoda
Oczywiście jak zdola wejsc do ringu..
Cotto zasłużony powrót na TOP mam nadzieję
może walka z Canelo?
Co do Walki GGG-Cotto to nie wyglupiajcie sie...
Na dzien dzisiejszy Gienia wciaga Martineza i Cotto jednej nocy.
Walka Cotto to po prostu poezja:
- praca nóg, no jak na sprężynkach, doskok, odskok, seria unik - mistrzostwo świata
- przedłużone serie, pierwszy cios pudłował, leciały dwa kolejne - celne! - bajka
- lewy prosty "z zaskoczenia", Martinez się szykuje do akcji, Cotto błyskawiczny celny lewy prosty i odskok - ciosy Maravilli biją w powietrze
- GARDA! Niech mi ktoś tu jeszcze napisze, że Roach nie daje nic zawodnikom w defensywie. Tak broniącego się Cotto to ja nie widziałem, mało co dochodziło przez gardę + to że fantastycznie zwiększał dystans i Martinez pruł powietrze
Siła, szybkość, refleks, ŻELAZNA KONSEKWENCJA w taktyce, zero podpalania się (wyszła Portorykańczykowi seria 3-4 mocnych, celnych ciosów ale nie leciał "na hura" tylko cierpliwie czekał) - taki Cotto może wygrać z każdym.
Jedynym mankamentem na tym obrazku jest... Martinez. Wyraźnie past-prime, wyraźnie wolniejszy, sztywny na nogach. Dwa dni temu odświeżyłem sobie walkę z Chavezem - niebo a ziemia.
Podobały mi się dwie rzeczy u Maravilli - reakcja na nokdauny. Raczej wkurzenie i irytacja niż zwątpienie. Serducho ma po właściwej stronie. Tak jak Fonfara. Druga rzecz to tekst po walce: że nie szuka usprawiedliwień, że przegrał, że nie ma żalu do trenera itd.
Myślę, że o decyzji o przerwaniu walki zadecydował nokdaun w 9. rundzie - narożnik wiedział dwie rzeczy:
- Maravilla na punkty tego nie ma prawa wygrać
- Cotto nie da się znoakutować będąc tak dysponowanym przez tak dysponowanego Sergio
Wniosek: Martinez już tę walkę przegrał.
Stawiałem 55:45 dla Cotto, kibicowałem mu, Martineza niespecjalnie lubię (choć jak padał trzeci raz to myślałem "sędzio nie przerywaj, przecież ten facet chce bronić tego pasa, jak chce to daj mu powalczyć!) ale to co się stało w ringu (pozytywnie) mnie zszokowało.
Wyśmienity Cotto przyćmił past-prime'owatość Maravilli.
Dodam jeszcze, że dwie pierwsze transmitowane walki na gali były bardzo fajne, a Maciel to bokser, który zdobył dziś moją sympatię Big Grin
Co do zaslug Roacha, wydaje sie, ze na powrot uwolnil moc Cotto(swietne KO z Rodriguezem), przekonal go, ze kazdy z jego dynamicznych, precyzyjnie bitych ciosow jest w stanie wyrzadzic rywalowi krzywde. Walczac z takim przekonaniem, Cotto jest znacznie spokojniejszy, wywazony, a mniej wybuchowy i niechlujny, jak podkreslal Gmitruk.
Chyba czas isc spac :D
Teraz się zaczną tlumaczenia, że Sergio wyszedl nie ten co zawsze itd. Szkoda, że przed walką masa komentarzy w stylu: "Martinez będzie mial przewagę sily fizycznej, przecież Cotto idzie w górę. Martinez będzie go trzymal na dystans i rozbiajl aż zastopuje w ostatnich rundach, 15 cm zasięgu więcej, 8 cm wzrostu. Nie ma szans, ta walka to missmatch".
Aha jeszcze jedno: "Roach to debil i idiota". - BzykzBronxu i Krzychu.
Pozdrawiam obu panów!:)
Cotto pokazal klasę! Ciągle jest w grze i teraz będzie przebieral w ofertach. Kto da więcej? Canelo czy Mayweather? Świetna robota calego Teamu, a więc Freddiego Roacha, Marvina Somodio, Gavina McMillana i calej reszty!
Krocenie ringu = Gienia Cotto
Praca nog = Gienia Cotto
Precyzja ciosow = Gienia Cotto
@Lukaszz
Ja jako fan Martineza naprawde sie obawialem o niego w tej walce, chociaz nie wywolywala ona u mnie takich emocji jak byloby to pare lat temu, bo normalne jest to ze zwyciestwo Cotto nie jest zbyt wartiosciowe z 39 letnim (niestety) kaleka, ktory w ringu wygladal tak, jakby posklejali go razem do kupy zeby mogl sobie zarobic zasluzone pieniadze.
Pomijaj teksty Krzycha ktore maja zwiazek z Marquezem, Pacquiao, Konczem, Roachem itd.
Robie tak chyba od 2-3 lat(?), naprawde mozna sobie oszczedzic tego dziwnego uczucia gdy zaczynasz mu wspolczuc czytajac to co pisze.
precyzje cotto tez ma lepsza, bo wiecej trafia czystych, ggg wali po garcie a i tak narusza
Popieram w 100%. Najbardziej w pamięci zapadło mi, jak ktoś napisał, że nie wyobraża sobie nawet żeby Cotto wygrał tą walkę :) Warto było uwierzyć w Miguela - nawet pieniążków coś wpadło do kieszeni :) A zostawiając już te dyskusje kto na kogo liczył, to skupmy się na tym, co widzieli wszyscy - Cotto zawalczył FENOMENALNIE. Takiego boksu ze strony Miguela myślę, że chyba nikt się nie spodziewał. Był po prostu bezbłędny. Najbardziej bałem się defensywy Cotto i reakcji na ciosy Martineza - defensywa była świetna, natomiast szczęki zbytnio Maravilla nie przetestował ;) Co by nie mówić to szacunek i podziw należą się także Martinezowi - widać, że chciał, ale nie bardzo miał czym się przeciwstawić. Świetny pięściarz, zrobił karierę większą niż ktokolwiek by przypuszczał i niech przejdzie na bokserską emeryturę, bo szkoda dalej niszczyć organizm, ale co najważniejsze - na tą emeryturę zasłużył.
Chodzi mi bardziej o to, że masa komentarzy tu byla w ostatnich tygodniach w stylu walka nie ma sensu, zbyt duża dysproporcja w warunkach fizycznych, a jak to wyglądalo widzieliśmy wszyscy. Ci którzy w Cotto upatrywali zwycięzce brali pod uwagę od samego początku przede wszystkim dlugą przerwę Martineza i liczne operacje. Dlatego też nie ma sensu teraz umniejszać tego zwycięstwa Miguela przez kibiców Argentyńczyka, którzy nie dopuszczali przed walką do swojej myśli gorszej dyspozycji Martineza na skutek 14 miesięcznej przerwy i licznych operacji...
Nie jestem zadnym psychofanem GGG, to nawet nie jest moj ulubiony piesciarz :)
Ten czlowiek to po prostu terminator, trzeba po prostu potrafic stanac obok i to zobaczyc.
@Lukaszz
Martinez jest juz dawno po swoim prime (moim zdaniem byl juz PO w walce z Chavezem).
Typy ludzi sprzyjajace za Maravilla braly sie glownie stad, ze przede wszystkim tak jak mowisz nie rozumieli powagi kontuzji ktorymi jest i byl nekany + tej przerwy.
Fakt jest taki ze Sergio byl przez cala swoja kariere lepszym zawodnikiem i ludzie o tym wiedza, dlatego mysleli ze nawet nie bedac w 100 % formie (tego chyba nikt nie zakladal), na to Cotto to spokojnie wystarczy, ale Miguel jest po prostu zbyt dobry zeby cos takiego moglo miec miejsce.
To nie kategoria Cotto przecież! On przeskoczyl do średniej na tą jedną, jedyną walkę, by zapisać karty w historii Portorykańskiego boksu!
Zresztą jaki sens ma dla Cotto walką z Golowkinem, który za swoje walki dostaje po 300-400 tys. $?
Cotto to gwiazda PPV i zawalczy jeszcze na pewno z Canelo, bądź rewanż z Mayweatherem na wielkiej gali PPV za wielkie pieniądze, a nie za kieszonkowe!
Chociaz najpierw pewnie zawalczy z Canelo.
lukasz w pelni sie zgadzam, poza walka z floydem.
czyli wszyscy zakladaja ze canelo rozbije lare?? ktory wg mnie jest naprawde bardzo dobry
Ja uważam, że Canelo wygra z Larą, ale raczej nie rozbije.
Uwielbiam Cotto i niezmiernie ciesze sie z jego zwyciestwa :)
A Martinez powinien teraz wszystko odszczekac bo przegral z diva xDDD
Brawo Cotto !!!!
YOU ARE MY HERO :D
Co do walki z GGG - myślę, że nie ma szans. Jak Cotto będzie walczył w średniej to tylko z medialnymi gwiazdami, a jak nie to wróci do junior średniej.
no i gdzie jest Krzych, ktory tak krytykowal, ze Roach zle przygotuje Cotto?;]
W szoku? Sergio ma 39 lat I dwie protezy zamiast nog...."Król" Martinez to dawno przebrzmiala historia, czas zwijac interes.......
Przypuszczam,że będą chcieli rzucić się na pas jak hieny.
Wielu z nas sie pomylilo, jednak pisalem przed walka:
"
Autor komentarza: rafaltheo
Data: 07-06-2014 15:09:35
Postawie dzis money na Martineza, jednak chyba nie jakos bardzo duzo, bo mimo, ze stawiam, ze wygra Argentynczyk, to wyglada on tak jakby moze troszke anemicznie? czas juz troche odcisnal na nim pietno."
I jednak faktycznie, Martinez byl anemiczny a czas na nim odcisnal pietno, Cotto bil zadziwiajaco mocno jak na taki przeskok.
Ta walka moze niech bedzie przestroga, zeby lepiej stawiac kase tylko w wadze ciezkiej. W tych niskich wagach jest duzo wiecej niespodzianek, ciezko przewidziec tak naprawde do czego zdolny jest dany bokser.
W ciezkiej takich niespodzianek nie ma; Povetkin wygral, Takam wygral. Tu wiadomo czego sie spodziewac.
Jak zwykle walka zwerfikowała wszystko ,Cotto to legenda co udowodnił wczoraj nikogo nie omijał z Mistrzów podczas wielkiej Kariery.
Ale trzeba oddać że Martinez to już nie ten sam zawodnik co choćby z Chavezem.
nie umiejsza sukcesu Cotto.
Świetnie taktycznie ustawił Roach Cotto szkoda że wcześniej go nie prowadził ale lepiej puzno niż wcale.
widać że uzupełniają się znakomicie trener - zawodnik.
Dla mnie najlepsza walka W Karierze Cotto już walka z Maywetherem gdzie jedną z najtrudniejszych walk w ostatnich latach dał
pokazała że Migule nie można skreślać.
Już spokojnie może zakonczyć Cotto kariere jako spełniony zawodnik.
Martinez pokazal tylko serce. To juz cien boksera, ktory kiedys tanczyl w ringu i strzelal szybkimi ciosami z roznych katow. Lata, kontuzje, oraz sporo ciosow jakie dostal w swojej karierze zrobily swoje. Czyba juz czas dac sobie spokoj od boksu, bo pierwsze objawy znizania formy byly bardzo oczywiste w walce z Chavez Jr dwa lata temu. Jego walka z Murray to byla "wygrana" po domowemu, bo wypadl bardzo slabo. To boli, ze wielki mistrz jak Martinez musi odejsc, ale czas oraz kontuzje sa nieublagalne.
Bardzo bym chcial zobaczc Cotto z Mayweather albo Canelo w wadze polsredniej.
Jedyna dobra opcja to pozostanie w średniej,tutaj jak widać cios ma mocny i szybkość to jego atut.
Niech walczy z GGG.