LEE NOKAUTUJE, SONSONA WZIĄŁ REWANŻ
Andy Lee (33-2, 23 KO) ściągnął do Madison Square Garden wielu Irlandczyków, ale w pierwszej rundzie walki z Johnem Jacksonem (18-2, 15 KO) omal nie przyprawił ich o zawał. Nieostrożny Lee wyprowadził mocny lewy, a jego rywal zrobił unik i wrócił z potężną kontrą, po której Andy wylądował na deskach.
Dawny pretendent do tytułu WBC w wadze średniej zdołał powstać, ale w drugiej rundzie znów był w tarapatach, a po czterech przegrywał wyraźnie na punkty. W piątej znów był zamroczony i właśnie wtedy udało mu się znokautować Jacksona kapitalną kontrą z prawej ręki.
Skazywany na porażkę i sprowadzony w ostatniej chwili Javier Francisco Maciel (29-3, 20 KO) zaskoczył faworyzowanego Jorge Melendeza (28-4-1, 26 KO) i po dziesięciu rundach wygrał z nim dwa do remisu. Sędziowie punktowali 96-92, 94-94 i 97-91.
W 2010 roku Wilfredo Vazquez Jr (23-4-1, 19 KO) znokautował Marvina Sonsonę (19-1-1, 15 KO) hakiem na wątrobę w czwartej rundzie. Tym razem to Filipińczyk wykorzystał tę broń i już w pierwszej rundzie rzucił rywala na deski. Portorykańczyk wstał i kontynuował walkę. Przegrał niejednogłośnie na punkty po dziesięciu starciach (92-96, 96-92 i 92-96).
Maciel wygral w pelni zaslużenie i mam nadzieję, że zostanie teraz zdecydowanie lepiej oplacony, bo te 10 patyków to skandal! Zaslużyl sobię na kasową walkę tym zwycięstwem.
Po walce Sonsony z Vazquezem Jr spodziewalem się dużo więcej. Najslabsza walka z calej gali, ale imprezę ogólnie można udać za bardzo udaną! Ciekaw jestem sprzedaży przylączy PPV.