DeGALE DOCZEKA SIĘ TERAZ REWANŻU Z GROVESEM, Z PASEM IBF W TLE?
George Groves (19-2, 15 KO) przebiera w ofertach pomimo przegranego rewanżu z "Kobrą". Rano promujący go Kalle Sauerland informował o możliwej potyczce z Sakio Biką (32-5-3, 21 KO) o pas federacji WBC, tymczasem są być może jeszcze ciekawsze opcje.
Andre Ward, Giennadij Gołowkin, Mikkel Kessler oraz Julio Cesar Chavez Jr - oto potencjalni rywale dla Carla Frocha (33-2, 24 KO) na jesień. Ale kilkadziesiąt minut przed tym, jak do ringu na stadionie Wembley wyszli Froch i Groves, mistrz olimpijski z Pekinu - James DeGale (19-1, 13 KO), szybko łatwo i przyjemnie rozprawił się z niepokonanym dotąd Brandonem Gonzalesem, zostając oficjalnym pretendentem do tronu federacji IBF kategorii super średniej. Teoretycznie więc champion powinien zmierzyć się właśnie z nim.
Carl ma w posiadaniu pasy organizacji WBA i IBF. Jeśli zdecyduje się z kogoś z wymienionej wyżej czwórki, wówczas będzie zmuszony do zwakowania tytułu IBF. Wtedy DeGale walczyłby o wakujący pas i być może jego rywalem byłby Groves. Wszak mają zadawnione, wciąż niewyjaśnione porachunki między sobą.
Przypomnijmy, iż mało jeszcze wtedy znany George pokonał w maju 2011 roku Jamesa stosunkiem głosów dwa do remisu. Werdykt wzbudził u niektórych kontrowersje, a popularny "Chunky" do dziś się żali, że to jego ręka powinna wtedy zostać podniesiona do góry. Przez trzy lata czekał na rewanż, lecz Groves szedł swoją drogą. Po nokaucie z rąk Frocha nie ma jednak tak mocnej karty przetargowej i tym razem to jemu może na rewanżu bardziej zależeć niż DeGale'owi.
- Froch może oddać pas IBF, a James o niego powalczyć - nie ukrywa promujący obu Eddie Hearn i dodaje - Bardzo możliwym scenariuszem jest teraz starcie DeGale'a z Grovesem. Czas na nowe rozdanie.
