CZUDINOW PEWNIE POKONAŁ NIELSENA
Dmitrij Czudinow (13-0-2, 8 KO) pokonał przed momentem Patricka Nielsena (22-1, 11 KO), broniąc po raz pierwszy tytułu mistrza świata wagi średniej federacji WBA w wersji tymczasowej.
Rosjanin od początku narzucił przybyszowi mocny pressing. Duńczyk początkowo radził sobie z tym nawet nieźle, trafiając z defensywy lewym sierpem, ale już w drugiej rundzie zainkasował mocny prawy podbródek, dwa kolejne sierpy i od tego momentu przewagę zyskał reprezentant gospodarzy. W samej końcówce trzeciego starcia po obszernym prawym sierpie Nielsena przed nokdaunem uratowały tylko liny, zaś w czwartym, po kolejnej bombie przeciwnika, pękł mu lewy łuk brwiowy.
Niemal cała piąta odsłona to zdecydowana dominacja Czudinowa. Złamał i zdominował oponenta, ale na moment się zagapił i dwadzieścia sekund przed końcem dał się zaskoczyć akcją prawy-lewy prosty. To wytrąciło go trochę z równowagi, ale wszystko ustał. Zły na samego siebie tuż po gongu na szóstą rundę ruszył do jeszcze ostrzejszej ofensywy. Kolejne kilka minut to ruch jednostronny i wieczne klincze Patricka. Na jego szczęście, a na nieszczęście kibiców, Mark Nelson w ogóle nie zwracał mu na to uwagi.
W dziesiątym starciu doszło już do kuriozalnej sytuacji. Po mocnym lewym sierpowym Nielsen się zachwiał i niemal przez dwie minuty wieszał się na rywalu, klinczował, zaś arbiter... prosił go, by tego nie robił. Kolejne trzy minuty i powtórka z rozrywki. Żadnej reakcji ze strony doświadczonego Nelsona, a przecież na tym etapie dawny pogromca Przemka Majewskiego powinien być już ze dwa razy zdyskwalifikowany! W ostatnim akcie tego przedstawienia Nielsen choć trochę się otworzył i szukał pojedynczych uderzeń, przy czym nie przestał klinczować. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali wyjątkowo nisko na korzyść dominującego przez całą tak naprawdę walkę Rosjanina - 116:112, 115:113 i 117:111.