NIGEL BENN RADZI GROVESOWI JAK POKONAĆ FROCHA
W latach 90. Brytyjczycy rozdawali karty w kategorii super średniej, a takich walk jak zbliżający się rewanż Goerge'a Grovesa (19-1, 15 KO) z Carlem Frochem (32-2, 23 KO) było przynajmniej kilka. Jednym z jej bohaterów był wspaniały, potwornie mocno bijący Nigel Benn (42-5-1, 35 KO), który teraz postanowił wesprzeć swoimi uwagami pretendenta.
Geniusz ringu Chris Eubank, wspomniany już Benn, wojownik Steve Collins, odstający od nich trochę, ale potrafiący sprawić niespodziankę Michael Watson, a za nimi młody i głodny sukcesów Joe Calzaghe. Tak wyglądała brytyjska scena w tym limicie. I Nigel ma przynajmniej kilka takich potyczek z krajanem na koncie, choć na jego rewanżu z Eubankiem, zakończonym remisem, na trybunach zasiadło "tylko" 42 tysiące kibiców. W sobotę na stadionie Wembley ma ich być aż 80 tysięcy.
53-letni "Dark Destroyer" mieszka dziś na stałe w Australii, lecz oczywiście nadal interesuje się boksem na krajowym podwórku. I nie ukrywa nawet, że w sobotnim pojedynku będzie trzymał kciuki za Grovesa. Z tej okazji zadzwonił do niego i przekazał mu swoje wskazówki na temat słabości "Kobry" oraz ewentualnej taktyki.
- Nigdy wcześniej z nim nie rozmawiałem, ale gdy byłem małym chłopcem, to właśnie Benn był moim idolem i ulubieńcem. Teraz mi powiedział, że w pierwszym spotkaniu z Frochem zostałem obrabowany ze zwycięstwa. Dał mi również wiele ciekawych wskazówek na temat mojego rywala, choć teraz nie chcę wszystkiego zdradzać. Od czasu pierwszej konfrontacji wiele osób dawało mi już swoje rady, ale te od Nigela były dla mnie najcenniejsze i najważniejsze - powiedział Groves.