FONFARA BEZ PASA, ALE POKAZAŁ WIELKI BOKS
Andrzej Fonfara (25-3, 15 KO) co prawda nie zdobył tytułu mistrza świata federacji WBC wagi półciężkiej, ale nieźle pogonił faworyzowanego Adonisa Stevensona (24-1, 20), rzucając go nawet na deski. Przegrał, za to zostawił po sobie znakomite wrażenie i na pewno wkrótce dostanie kolejną szansę!
Pierwszy jak to zwykle bywa do ringu wyszedł pretendent. Polak wyglądał na pewnego siebie i niezwykle zdeterminowanego, ale między linami za moment pojawił się równie naładowany champion.
Obaj w poprzednich dniach odgrażali się, że od początku będą polować na nokaut i rzeczywiście obyło się bez żadnych podchodów. Andrzej zaczął mocno - po dwóch prawych po dole dosięgnął mistrza długim prawym na górę. Niestety w połowie rundy Stevenson doskoczył z akcją prawy-lewy, po jakiej nasz rodak wylądował na deskach. Przez ponad minutę Fonfara bronił się przed huraganowymi atakami mistrza, ale przetrwał. I zaraz po gongu znów ruszył do przodu. Nokaut wisiał w powietrzu. Andrzej radził sobie naprawdę dobrze. Do prawej ręki dołożył jeszcze lewy sierp i druga odsłona była już wyrównana. Widać było różnicę szybkości na korzyść "Supermana", za to Polak wywierał nieustanny pressing.
W trzecim starciu "Polski Książę" z Chicago punktował mistrza lewą ręką, na co ten odpowiedział dwoma, za to bardzo mocnymi lewymi sierpami. Czwarta odsłona także była zażarta i wyrównana. Obrońca tytułu coraz częściej szukał korpusu naszego rodaka, lecz też inkasował jego ciosy, szczególnie długi lewym prosty.
Niestety w 70. sekundzie piątej rundy Stevenson pociągnął mocnym lewym po dole, doprowadzając challengera do drugiego nokdaunu. Polak z grymasem bólu powstał na osiem, zacisnął zęby i pomimo wyraźnego kryzysu aż do gongu próbował się odgryzać. Nawet chował się momentami za podwójną gardą, starając się przyjąć cios na blok i odpowiedzieć swoim uderzeniem.
Przez pierwszą połowę szóstej rundy Andrzej znów radził sobie doskonale, jednak kolejny mocny lewy na korpus aż zgiął go w pół. Stevenson rzucił się na swoją ofiarę, ale Polak wszystko ustał i dzielnie kontynuował potyczkę. W siódmej odsłonie Andrzej jeszcze trochę ciosów zainkasował, lecz niczym czołg parł do przodu, nie zważając na wszystkie trudności.
Kibice zgromadzeni w Bell Centre w Montrealu przecierali oczy ze zdziwienia w ósmej rundzie, kiedy znany kibic warszawskiej Legii gonił po ringu mistrza i coraz bardziej dochodził do głosu. I stało się! Na początku dziewiątego starcia prawy krzyżowy Fonfary rzucił Kanadyjczyka na deski. Ten zdołał powstać na osiem. Klinczami i desperacką obroną dotrwał do przerwy, ale człowiek z misją - Andrzej Fonfara, zaraz po gongu na dziesiąte starcie znów ruszył do ofensywy. Tylko że Adonis jak na "Supermana" przystało przełamał kryzys, dominując nad Polakiem w końcówce tego fragmentu. - Nie poluj na jeden cios, tylko bij kombinacjami - krzyczał w narożniku Sam Colonna do chłopaka spod Warszawy. Ale Stevenson złapał drugi wiatr w żagle i to on dyktował warunki. Zdeterminowany Fonfara przed ostatnią, dwunastą rundą jeszcze zachęcał kibiców do głośniejszego dopingu i ruszył na wojnę. Wojnę na totalne wyniszczenie. Zwycięzcy nie było - wygranymi byli obaj, a przede wszystkim boks!
Sędziowie punktowali jednogłośnie - dwukrotnie 115:110 oraz 116:109, wszyscy na korzyść obrońcy tytułu.
Przy takiej przewadze warunków trzeba prostymi bić.
Stevenson bardzo mądrze walczył. Wyższego trzeba walić w tułów
Oficjalnie: 2x 115-110 i 116-109 - myślę, że do przyjęcia punktacja. Jak Kostyra mówi, że sprawiedliwy werdykt to coś się dzieje Tongue
Stevenson na deskach - albo zlekceważył Polaka wbrew zapowiedziom, albo po prostu nie jest najlepszym półciężkim w obecnej chwili. Trzeba przyznać, że jest twardy i ma moc - położył Fonfarę ciosem na korpus + kilka razy takimi ciosami go zranił. Ale defensywnie słabo - otacza go aura strachu/respektu, ale na pewno nie garda. Do tego kondycyjnie słabo - nie bił się z jakąś wielką energią, a 10. i 12. runda to naprawdę już na resztkach. Co do precyzji ciosu - mieszane odczucia, myślę że siła załatwia sprawę precyzji.
Andrzej - twardy skurczybyk! Dotrwał do ostatniego gongu, mimo nokdaunu w pierwszej rundzie (ciągle nie mogę uwierzyć, że tu byli potrzebni punktowi). Dostał w splot słoneczny i wstał. Położył Adonisa. Trafiał go, pokazał niezłą technikę jak na siebie, dobrą odporność no i SERCE do walki.
Nie no, warto było czekać.
Przypuszczam ze popisza sie tak samo w przypadku Stiverne'a- tu tez beda w szoku jak grubas dostanie UD od Jenningsa, Pulewa, nawet od Glazkowa moze dostac.
Powiem wiecej- dla mnie Tony Thompson moglby dac naprawde solidna walke ze Stivernem i wcale bym go tak nie skreslal.
Andrzej Fonfara wielka walka, wielkie jaja, walka do samego konca, choc bylo widac ze straszliwie go bolaly te obijane co rusz boki przez Stevensona. Mimo wszystko pokazal kawal charakteru i mysle ze teraz super walki i duza kasa przyjda bardzo szybko.
Pieknie Fonfara!
Ja mysle, ze moze i nawet beda myslec o rewanzu - wszak to byla swego rodzaju bitwa.
Osobiscie czulem przed walka ze Fonfara moze sprawic niespodzianke i dac naprawde wyrownana walke, jednak te wszystkie twierdzenia ekspertow, kursy (1,06 na Stevensona) wrecz kazaly wierzyc, ze to sie odzywa moje serce a nie rozum. Okazalo sie ze jednak byl to rozum, tak jak zreszta mi sie wydawalo.
Fonfara zrobił ogromne postepy , jest twardy i silny bedzie z niego pociecha BRAWO
gratuluje
...ale zapowiadało się, że przed I połową walki przegra, nie gadaj.
Mimo tego zgadza się że przeliczyliśmy się do Fonfary.
Pokazał determinację, ma twardą szczenę, wytrwalszą niż korpus ale brakuje mu siły ciosu.
On też się rozwija więc na tą walkę przyszedł lepszy i zakrawa się na to że może kiedyś być mistrzem.
Zobacz ile Stevenson wyłapał przed 6 rundą ciosów na twarz kiedy nie był zmęczony. Potem to już inna sprawa, każdy średniak mógłby go położyć. Gdy jesteś wyczerpany, ciosy znaczą więcej.
Gdyby Fonfara miał kopyto jak Kowaliow czy Kanadyjczyk to mógłby spokojnie wygrać.
Brak obrony Polaka jest rekompensowana wytrwałością. I tylko siły ciosu mu brakuje. Nokałtującego pierdolnięcia to on nie ma.
pitolenie, Adonis przyjął masę lewych, a wiadomo że prawą ma mocniejszą - i te ciosy Adonis czuł. Co z tego że stał, jak po czystszym uderzeniu albo klinczował, albo cofał się i odpoczywał.
Ale ja nie rozumiem kto tego chlopaka nie nauczyl walczenia prostymi, troche stylu europejskiego?
Przeciez on ma 189 cm wzrostu, on powinien tam latac caly czas jabami i prostymi na Stevensona.
To jest smieszne jak taki wysoki gosc dazy do poldystansu, itp. To jet kompletne niewykorzystanie wzrostu ktory w boksie moze byc poteznym atutem.
Mimo wszystko wielkie brawa dla Fonfary
No tak jak mowie, wydawalo mi sie ze Fonfara da rade, ze nie padnie szybko, Stevenson wydal mi sie troche przereklamowany (i slusznie, bo gdyby troche mu ten cios oslabic, to ten koles prawie nic nie umie) ale jakos czlowiekowi ciezko uwierzyc ze nie buja w oblokach myslac w ten sposob- widzac takie kursy bukmacherow, takie wypowiedzi ekspertow itp.
Tak czy siak zgadza sie, ze nielatwo bylo przewidziec taki scenariusz i takie poklady sil w Fonfarze.
No to teraz Andrzej bedzie sie dorabial wielkiej kasiory.
To samo pisałem...
Andrzeju! Proste!
poogladajcie sobie walki Stevensona z rywalami ktorzy maja slaby cios i znajdzcie 5 roznic
Andrzej ma jebniecie jedno z najmocniejszych w tej dywizji
Próbował jak mógł ale Stevenson to nie typowy puncher. Gość umie też zamortyzować ciosy bądź je uniknąć. Zobacz walkę jeszcze raz i będzie widać jak Fonfara pudłował, pewnie na statystykach wyjdzie jaki będzie stosunek skuteczności obu kolesi. Fonfara przez słabą obronę nie mało przyjmował. Nie mógł tego wygrać nawet na punkty.
nie zebrał aż tak wiele Fonfara. Obaj się okładali
ja też nie wiem, jak można mówić o gościu co z 13 ostatnich walk 12 wygrał przed czasem, a w 14 położył na dechy krótkim prawym SUPERMENA, gdzie gość był zamroczony jak by ktoś by przywalił kijem w łeb.
spokojnie , ja tu kiedys przeczytałem ze GGG to tez nie jest typowy puncher ;)
Data: 25-05-2014 05:54:28
Osobiscie czulem przed walka ze Fonfara moze sprawic niespodzianke i dac naprawde wyrownana walke, jednak te wszystkie twierdzenia ekspertow, kursy (1,06 na Stevensona) wrecz kazaly wierzyc, ze to sie odzywa moje serce a nie rozum. Okazalo sie ze jednak byl to rozum, tak jak zreszta mi sie wydawalo.
I sam piszesz o tym jak sie skompromitowałeś "znawco". Jak tu mozna mówić o wyrównanej walce ? Jedna dobra runda (9-ta) to jednak troche za mało żeby pokonać mistrza ;))) Zresztą na dzień doberek były juz dechy. Fonfara na ten moment przegrywa z każdym z misztrzów czy to bedzie Hopkins czy Kowaliew. W kategoriach niespodzianki mozna traktowac to ze przeboksował 12-rund i tu albo Stevenson nieco zlekceważył przygotowania albo zwyczajnie "pary" starcza mu na pierwszą czesc pojedynku.
Data: 25-05-2014 10:49:30
Polecam obejrzeć walkę " znawco" , jeśli uważasz , że Andrzej wygrał tylko jedną rundę
Polecam czytanie ze zrozumieniem "znawco" :) Jedna dobra runda a na siłę można mu dać góra trzy... co i tak zmienia faktu że przegrał zdecydowanie przez wiekszą cześć walki robiąc za żywy worek trenigowy.
Już są głosy że dac Fonfare na Kowaliowa duży błąd byłby promotorów raz że po takiej cieżkiej walce i niestety przegranej następną walke walczyć z świetnym Panczerem Kowaliowem.
Kowiolow tym się różni od Stvensona że jak raz posadzi na deski rywala już nie odpuscza i dalej idzie za ciosem i nokutuję( nawet cieżko )bardzo dobrym przykładem walki Nokaut Kowaliowa z niezłym Campillo
.
teraz na odbudowanie walka z średnio solidnym rywalem nawet z europy lub Usa jak Cornelius White, ewentualnie karo Murat.
Stvesona jak najbardziej jest w stanie oszukać Hopkins wypykać na punkty a Kovalev jakby posadził na deski Stvesona jak fonfara to by skończył i znokałtował
Polecam czytanie ze zrozumieniem "znawco" :) Jedna dobra runda a na siłę można mu dać góra trzy... co i tak zmienia faktu że przegrał zdecydowanie przez wiekszą cześć walki robiąc za żywy worek trenigowy.
Fonfara pokazał, że ma jaja z kutej stali i był o włos od sprawienia gigantycznej niespodzianki z arcyniewygodnym rywalem. Najgorsze, że trochę sam jest sobie winien, bo popełniał błędy w obronie i błędy zaniechania ataku. Stevenson też zebrał trochę lewych sierpów na twarz i wycierał dupą matę.
Może nie ma takiego ciosu jak Stevenson czy Kovalew, ale ma jeden z lepszych w półcięzkiej, to jego główny atut.