KRÓL PRAWEGO SIERPOWEGO
Te ciosy widziała cała Polska
Mirosław Kuźma w ringu zmiatał rywali, nie miał jednak szczęścia do sędziów. Powracamy do tamtych czasów.
Już w najbliższy piątek, 16 maja Pomorsko-Kujawski Klub Seniora Boksu obchodzić będzie jubileusz 20-lecia istnienia. Uroczystość odbędzie się w Bydgoszczy na Zawiszy (główny pawilon) – początek godz. 17.00. W gronie tym nie brakuje znanych postaci boksu, które przez wiele lat rozsławiały nasz region. Jednym z nich jest Mirosław Kuźma. Dziś 55-letni Pan, zamieszkuje w Bydgoszczy i często widziany jest na bokserskich imprezach, gdzie nagradza młodych pięściarzy. Z nostalgią wspomina dobre czasy rodzimego boksu, kiedy Zawisza rywalizował w lidze, a o bydgoskich pięściarzach było głośno. To właśnie dzięki Panu Mirkowi na szklanym ekranie kibice mogli oglądać nokauty.
Król prawego sierpowego
Był rok 1981, indywidualne mistrzostwa Polski. Pięściarz Zawiszy przez ring w Zabrzu szedł jak burza. W finale wagi lekkośredniej już w pierwszej minucie walki trafił prawym sierpowym Czesława Kapałkę. Ten szybko zapoznał się z deskami ringu i nie był w stanie kontynuować pojedynku. We wcześniejszych potyczkach liczący wtenczas 22-lata Mirosław Kuźma pokonał (nokauty w 1 starciu) Waldemara Chamerskiego z Gwardii Warszawa i zawodnika Broni Radom Białkowskiego. - Chamerski miał także grzmot w pięściach. Ale trafiła kosa na kamień - powraca do tamtych czasów Mirosław Kuźma. Przez kibiców po przybyciu do Bydgoszczy pięściarz Zawiszy okrzyknięty został królem nokautu.
Dziwna decyzja
Nie miał jednak farta do mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Będąc w znakomitej formie najpierw startował w 5. ME juniorów (1978 r.). W Dublinie wygrał przed czasem (1 runda) z Bułgarem Terczewem, a o półfinał miał boksować z Rumunem Imbrem. Tymczasem nikt się nie spodziewał,iż w polskim obozie nastąpi nieporozumienie.
Mirosław Kuźma: Poinformowano mnie, że ważenie pięściarzy mojej wagi (półśredniej - przyp. red.) odbędzie się za dwa dni. Podjadłem więc trochę więcej. Ciężar ciała wzrósł. Miałem przeszło kilogram nadwagi. Nazajutrz okazało się, że rano odbywa się ważenie zawodników kategorii w której walczę. Miałem na zbicie zbędnej wagi dwie godziny. Zbiłem zbędne kilogramy i na krótko przed zakończeniem ważenia z limitem wagi półśredniej stawiłem się na oficjalnej wadze - wyjaśnia. Jednak radość trwała krótko. Pięściarz dowiedział się, że został wycofany z ME juniorów. - Taką kuriozalną decyzję podjął prezydent EABA Bułgar Emil Żeczew. Argumentował tym,że za późno stawiłem się na ważeniu – dodał ze smutkiem Mirosław Kuźma.
Nie za marne grosze
Cztery lata później uczestniczył w MŚ seniorów. W Monachium ponownie miał pecha. Tym razem do punktujących sędziów. Przegrał ćwierćfinał stosunkiem głosów 2:3 z Irlandczykiem Correm. - Niepocieszony Kuźma zszedł z ringu, w stronę sędziów kiwnął głową, bo mu tylko to pozostało - relacjonował dla Polskiego Radia Jerzy Gebert.
Mijały lata. Tymczasem. W 1986 roku bydgoszczaninowi zaproponowano start na profesjonalnym ringu. Nie skorzystał z propozycji. - Nie chciałem walczyć za marne grosze, gdzie w wojsku jako zawodowy żołnierz miałem pewne pieniądze - mówi. Na tym jednak nie poprzestano. Po raz drugi Kuźma miał zostać zawodowym pięściarzem pięć lat później. - Miałem 30 lat i wiek oraz zdrowie już nie dopisywało - podsumowuje karierę.
Mirosław Kuźma, lat: 55, Zawisza, boksował w latach 70. i 80. w wadze półśredniej i lekkośredniej. Osiągnięcia: mistrz Polski seniorów (1981 r.), brązowy medalista MP seniorów (1979,80,84 i 85), mistrz Polski juniorów (1977), srebrny medalista MMP (1978). Stoczył ponad 200 walk, klubowi trenerzy: Ryszard Rybski, Zenon Wojdylak i za czasów juniorskich: Zygmunt Zawadzki i Edward Rinke.
Ofiara profesora
Z Mirkiem Kuźmą znamy się jeszcze z czasów, kiedy byliśmy pięściarzami i nigdy w rozmowach nie był wylewny. Po wielu jednak latach wreszcie opowiedział jak było naprawdę w Dublinie, gdzie oddał w ME juniorów walkowera. To nie kierownictwo PZB (trenerem kadry był dwukrotny mistrz olimpijski Jerzy Kulej) zaspało na ważenie pięściarzy, lecz sam sternik EABA prof. Emil Żeczew nie dopuścił bydgoszczanina do turnieju. A w tamtym okresie decyzje bułgarskiego prezydenta były niepodważalne.