ZAPOMNIANE BITWY: TERRY NORRIS vs MELDRICK TAYLOR
9 maja 1992 roku na ringu w Kasynie Mirage w Las Vegas faworytem pojedynku o mistrzostwo świata dywizji junior średniej był król WBC, wspaniały Terry Norris (47-9, 31 KO). Noszący nie bez powodu przydomek „Straszliwy” pięściarz z Lubbock w Teksasie, wcześniej zasłynął gromiąc wielką trójcę tamtych czasów, czyli Sugara Raya Leonarda, Donalda Curry'ego i Jhona Mugabi. Jednak nie brakowało również i tych, którzy postawili ogromne pieniądze na 25-letniego utalentowanego czempiona WBA wagi półśredniej Meldricka Taylora (38-8-1, 20 KO).
Dla nazywanego przez fanów „Dzieciakiem” Taylora starcie z Norrisem było pierwszą wielką walką od czasu niesamowitego starcia z niepokonanym wówczas Julio Cesarem Chavezem w marcu 1990 roku, w której utracił pas IBF kategorii junior półśredniej. Pochodzący z Filadelfii Amerykanin, mimo iż prowadził z meksykańską legendą na punkty, ostatecznie na kilka sekund przed końcem dwunastej rundy został poddany przez sędziego ringowego. Od tamtej kontrowersyjnej przegranej Meldrick przeskoczył do wagi półśredniej gdzie zdetronizował mistrza WBA Aarona Davisa, a następnie dwukrotnie obronił swoje nowe trofeum, jednak nie zachwycał swoich kibiców. Wszystko miało się zmienić 9 maja 1992 roku.
Mający wtedy 24 lata Norris zarobił za ten występ 1,3 miliona dolarów, natomiast na konto pretendenta wpłynął okrągły milion „zielonych”. Wokół ringu w Kasynie Mirage zgromadziło się 15 tysięcy żądnych wrażeń wielbicieli boksu zawodowego i ich oczekiwania zostały w pełni zaspokojone. Gdy młodziutki Michael Buffer wykrzyczał do mikrofonu swoją słynną i budzącą dreszcze emocji formułę obaj główni aktorzy tego widowiska ruszyli do bezpardonowego boju.
Gdy tylko zabrzmiał pierwszy gong ubrany w kuse jak u Tarzana spodenki Taylor, wyskoczył ze swego narożnika jak tygrys rzucając się na Norrisa. Szybko jednak został zatrzymany przez skoncentrowanego i spokojnego mistrza. Nie na długo. Po chwili potężny lewy sierpowy doszedł do głowy „Straszliwego” i ten ratował się klinczem. Następnie obaj zaczęli ciężki ostrzał i starali się urwać sobie nawzajem głowę.
Podobnie sytuacja wyglądała w następnej odsłonie. Challenger z Filadelfii dziko atakował, podczas gdy precyzyjniejszy właściciel pasa WBC starał się odpłacać mu bardziej przemyślanymi kontrującymi uderzeniami. Tuż przed czwartym starciem trener Taylora Lou Duva starał się uporządkować nieco swojego szalenie zmotywowanego, ale chaotycznego podopiecznego mówiąc mu, aby używał więcej swojego lewego prostego, którym miał przygotowywać swoje natarcia. Początek tej rundy należał do aktywniejszego „Dzieciaka”, który ulokowawszy kilka celnych ciosów chyba poczuł się zbyt pewnie, co błyskawicznie wykorzystał Norris. „Straszliwy” po raz kolejny potwierdził, że w jego rękawicach jest dynamit i trafiwszy rywala precyzyjnym i piekielnie mocnym prawym posłał go na deski.
Zraniony Meldrick wstał niemal od razu na nogi, ale czujący krew swojej ofiary Terry nie wypuścił już tej okazji z rąk. „Dzieciak” starał się jeszcze odpierać ofensywę mistrza, lecz przez jego dziurawą obronę przechodziły kolejne niszczycielskie bomby posyłając go na matę po raz drugi tej nocy. „Nic mi nie jest” powiedział wstając z ziemi Taylor do sędziego ringowego. „Wiem, wiem” odparł Mills Lane pełniący wtedy rolę arbitra i zezwolił na kontynuowanie zmagań, chociaż zapewne wiedział, że ta walka nie potrwa już długo.
„Klinczuj! Klinczuj!” krzyczeli ludzie z narożnika pretendenta, jednak było za późno. Norris jak wytrawny snajper nie marnował swoich śmiercionośnych kul za każdym razem lokując je w celu. Doświadczony sędzia Lane w końcu nie wytrzymał i na pięć sekund przed końcem rundy przerwał ten bezlitosny ostrzał czempiona WBC.
Siedem miesięcy później Taylor przegrał ponownie. Tym razem jego pogromcą został Cristano Espinoza, który odebrał „Dzieciakowi” tytuł WBA dywizji półśredniej. Tak zakończyła się świetlana kariera tego wielkiego boksera tamtych czasów, który mimo, że walczył jeszcze aż do 2002 roku, to był już jednak tylko cieniem samego siebie i rozmieniał się na drobne. Znacznie lepiej powiodło się efektownie walczącemu Norrisowi (na zdjęciu), który pozostał na szczycie praktycznie aż do 1998 roku, kiedy to po trzech porażkach z rzędu zawiesił w końcu rękawice na kołku.
walka z chavezem trudna sprawa: jezeli popatrzymy sie co stalo sie po niej to mozna poweidziec ze steele wykonal dobra robote bo jeszcze jeden cios i moglby tayor zginac
z drugiej strony kazdy moze tez powiedziec ze 5 sekund wytrzymalby na pewno