GROVES: BĘDĘ W FORMIE ŻYCIA
George Groves (19-1, 15 KO) zapowiada, że będzie w życiowej formie 31 maja, kiedy zmierzy się na Wembley z Carlem Frochem (32-2, 23 KO). 26-latek zamierza się zrewanżować swojemu rodakowi za porażkę z listopada i zostać mistrzem IBF oraz WBA w wadze super średniej.
W pierwszej walce Groves posłał rywala na deski i był na dobrej drodze do zwycięstwa. W dziewiątej rundzie przyjął jednak kilka mocnych uderzeń, po których sędzia – zdaniem większości obserwatorów zdecydowanie zbyt wcześnie – przerwał pojedynek. Groves przekonuje, że tym razem nie wypuści zwycięstwa z rąk.
- Przygotowania wyglądają trochę inaczej, trzeba się w końcu rozwijać, pokonywać kolejne granice. Za nami długi obóz i ciężkie treningi, które miały poprawić technikę, sprawność i kondycję. Mimo ich intensywności czuję się bardzo świeżo, jakbym dopiero zaczynał przygotowania. Czuję, że poczyniłem postępy i jestem tym podekscytowany. Na pewno będę w formie życia. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł to wszystko zaprezentować w ringu – powiedział pretendent.
Podczas zbliżającej się gali w Londynie wystąpi też m.in. James DeGale (18-1, 12 KO), który zmierzy się z Brandonem Gonzalesem (18-0-1, 10 KO). Złoty medalista olimpijski z Pekinu jedynej porażki w zawodowej karierze doznał w 2011 roku z rąk Grovesa i "Saint George" oznajmił, że po majowej gali będzie skłonny dać rewanż 28-latkowi.
- Na razie myślę tylko o walce z Frochem, ale po niej mogę stanąć do obowiązkowej obrony i być może moim rywalem będzie DeGale. Ten pojedynek nie spędza mi jednak snu z powiek, bo pokonam Jamesa każdego dnia tygodnia – stwierdził.
Ile wujek stawia? ;-)