DE LA HOYA O SPORZE Z SCHAEFEREM
Jednym z najgorętszych tematów w boksie zawodowym jest spór pomiędzy szefem Golden Boy Promotions Oscarem De La Hoyą i jego "prawą ręką", Richardem Schaeferem. Kwestią sporu jest odmienne spojrzenie na współpracę z konkurencyjną stajnią należącą do Boba Aruma. Podczas sobotniej walki pomiędzy Floydem Mayweatherem i Marcosem Rene Maidaną panowie zasiedli do stołu i zaczęli rozmawiać. "Złoty Chłopiec" nie wyklucza rozejścia się jego dróg z Schaeferem, jednak priorytetem jest wyciszenie konfliktu i dalsza rozbudowa świetnie prosperującej grupy zawodowej.
- Próbujemy to naprawić, tylko tyle mogę powiedzieć. Nie myślałem nawet o tym. Nawet nie przeszło mi to przez myśl. Odpowiedź na wasze pytanie jest krótka - wszystko się może zdarzyć. Tak jak powiedziałem, jestem tu znów i Golden Boy Promotions będzie większe i lepsze niż ktokolwiek mógłby przypuszczać - powiedział De La Hoya.
P.S. chyba wiecie o kogo mi chodzi
To zes sie chlopie obudzil :D Oscar juz od dawna stal sie tylko twarza i nazwiskiem i to juz chyba nawet nie swojej grupy :) Prawda jest taka, ze De la Hoya obudził się kilkadziesiąt miesięcy za późno i tak naprawde stał się już jedynie piątym kołem u wozy. Wydaje się że jego osoba co najwyzej wzbudza poirytowanie u RS i AH. Wyjscia sa zatem dwa - albo Oscar wyleci ze "swojej grupy" albo Schaefer zrobi exodus z grupy a Oscara zostawi samego ze swoja grupa, ktorej pozostanie juz tylko dobra marka. A o zgodzie, w sytuacji gdy DLH brata sie z poczciwym Bobem, nie ma i nie bedzie juz wiecej mowy. Po prostu duetowi Haymon Schaefer De la Hoya nie przynosi juz zadny
To zes sie chlopie obudzil :D Oscar juz od dawna stal sie tylko twarza i nazwiskiem i to juz chyba nawet nie swojej grupy :) Prawda jest taka, ze De la Hoya obudził się kilkadziesiąt miesięcy za późno i tak naprawde stał się już jedynie piątym kołem u wozy. Wydaje się że jego osoba co najwyzej wzbudza poirytowanie u RS i AH. Wyjscia sa zatem dwa - albo Oscar wyleci ze "swojej grupy" albo Schaefer zrobi exodus z grupy a Oscara zostawi samego ze swoja grupa, ktorej pozostanie juz tylko dobra marka. A o zgodzie, w sytuacji gdy DLH brata sie z poczciwym Bobem, nie ma i nie bedzie juz wiecej mowy. Po prostu duetowi Haymon Schaefer De la Hoya nie przynosi juz zadnych korzysci, a stanowi za to dosc uciazliwy balast.