MAYWEATHER: POTRAFIĘ WYCZUĆ, KIEDY RYWAL CHCE ZADAĆ CIOS
Floyd Mayweather (45-0, 26 KO) nie zamierza pozwolić sobie na zlekceważenie argentyńskiego króla nokautu Marcosa Maidany (35-3, 31 KO). Ich pojedynek, w którego stawce znajdą się mistrzowskie tytuły federacji WBC i WBA Super w kategorii półśredniej, odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę na gali w MGM Grand w Las Vegas.
- Nie będę się z niczym spieszył. Będę cierpliwy i skupiony. Jeżeli zobaczę lukę w jego gardzie, na pewno to wykorzystam. Jeżeli zobaczę, że mam wolny płat jego ciała, trafię go w odsłonięte miejsce. Będę go rozbijał i rozmontuję go na kawałki - zapowiada 37-letni "Money".
MAYWEATHER WCIĄŻ ZARABIA NAJWIĘCEJ >>>
Mayweather rozpoczynał karierę w kategorii super piórkowej (130 funtów/59 kg), ale z Maidaną będzie walczył w limicie 147 funtów (66.7 kg). Choć "El Chino" wywodzi się z wagi junior półśredniej (140 funtów/63.5 kg), to Floyd jest przekonany o tym, że jest fizycznie większy od rywala.
- Choć normalnie ważę około 150 funtów i nigdy nie przekraczam 152 funtów, to jestem większy od niego, bo boksuję w kategorii półśredniej od prawie dziesięciu lat. Mój ojciec opracował plan polegający na tym, że będę stał przed nim, unikał jego ciosów i odpłacał mu za pudła - mówi Mayweather.
FLOYD: ZATĘSKNICIE, GDY MNIE ZABRAKNIE >>>
Amerykanin uchodzi za geniusza defensywy i jego umiejętności obronne przeszły już do legendy. Floyd twierdzi, że nie tylko widzi ciosy przeciwników, ale dzięki ogromnemu doświadczeniu potrafi też je wyczuwać lub odczytywać z mowy ciała rywala, jakie uderzenia nadejdą za moment.
- Widzę ciosy przeciwników. Właściwie to potrafię je wyczuwać. Nie muszę nawet ich widzieć, czuję je. To wynika z doświadczenia i faktu, że jestem w tym sporcie tak długo. Wyczuwam, kiedy mój rywal chce wyprowadzić cios. Często mowa ciała przeciwnika zdradza mi, co on zamierza zrobić. Moim celem jest neutralizowanie największych atutów drugiego zawodnika. Zabieram mu najgroźniejszą broń i sprawiam, że musi zmienić swój plan - kończy król P4P i PPV.
https://www.youtube.com/watch?v=bQYeSXpC244
Mayweather obawiał się Pacmana
*
*
*
*
*
Dobrze, że przynajmniej jest na tyle odważny, że nie obawia się igieł xD
ale dla mnie osobscie jest tez tchorzem
*
*
*
*
*
Dla Ciebie to może być nawet i Davidem Duchovnym xDD
Data: 29-04-2014 11:04:21
[...]Dla Ciebie to może być nawet i Davidem Duchovnym xDD
*
*
*
*
akurat nie moze bo jest czarny :) ale Morganem Freemanem jak najbardziej :P
Data: 29-04-2014 10:25:17
"Autor komentarza: przyczajonyData: 29-04-2014 10:18:02
Mayweather obawiał się Pacmana
*
*
*
*
*
Dobrze, że przynajmniej jest na tyle odważny, że nie obawia się igieł xD"
Całe szczęście. Gdyby Floyd jechał na oralach, to już wątrobę musiałby wymieniać pewnie z jakieś 10 razy :)
Zadziwiające jest to, że Floyda uważa się za mistrza obrony. Jego geniusz polega na ataku, który jest najskuteczniejszy w przekroju wszystkich kategorii. Obrona już taka nie jest, jest świetna, lecz nie jest wybitna. Kluczem do wygranej z Floydem jest obrona, a nie próba oszukania jego defensywy.
Floyd bazuje na czasie reakcji, więc albo ktoś będzie dysponował wybitną obroną w walce z nim, albo będzie musiał tak wyprowadzać atak, by czas reakcji Floyda nie stanowił jego atutu.
Co do walki MP vs FMJ to uważam, że Floyd najzwyczajniej w świecie jej unikał i unika. Są to dwaj różni zawodnicy. Manny - mistrz ataku i Floyd - mistrz defensywy i kontrataku. Ich walka, przynajmniej kiedyś, byłaby czymś co się zdarza raz (no może parę razy) na 100 lat. Nazwałbym ją nawet "Rumble in the Jungle" wagi półśredniej. Niestety coraz mniej kibiców na nią czeka, bo Manny jest coraz bardziej rozsądny (co gorzej wpływa na widowisko), a obydwaj zawodnicy są starsi niż parę lat temu.
Na czym te kontrowersje polegają?
porównywanie Floyda do Władka jest lekko z dupy bo oprócz tego, że obaj są dominatorami to nie mają wspólnych cech. Władek walczy z ogórkami, którzy nigdy mistrzami nie byli i nie będą (pomijając oczywiście nieliczne wyjątki), nawet większość z nich nie będzie pewnie ponownie pretendentami. co jak co ale Mayweather walczy od lat z absolutnym topem (pomińmy wątek Pacquiao). koleś miał tylko 2 walki, których wynik ocierał się o kontrowersję ale tak naprawdę nią nie był - walka z Oscarem (moim zdaniem spokojnie 115:113 dla Floyda) i pierwsza z Castillo (wygrana jednego czy drugiego, czy nawet remis bez kontrowersji jak dla mnie, dali Floydowi zwycięstwo - ok, w drugiej walce nie pozostawił złudzeń).
całą resztę pokonywał zdecydowanie a większość po prostu DE-KLA-SO-WAŁ i nie jest to przesada.
wielu ludzi chyba tutaj myśli, że to jakiś zwykły murzyn co dostał mega hajs i się lansuje ale jak ktoś samodzielnie pomyśli to:
- koleś do wszystkiego doszedł sam i żeby był na tym miejscu co jest teraz musi konkretnie zapierdalać na sali i jak kiedyś mówił, walki wygrywa podczas przygotowań
- jako, że zarabia taki hajs to musi być medialny, to część marketingu, która utrzymuje jemu konktretne wypłaty, nie ważne co mówią, ważne, że mówią i tyle, tak to wygląda drogie dzieci :-)
podejrzewam, że jest zupełnie inny prywatnie ale machina marketingowa musi się kręcić i tyle
- on do końca kariery będzie faworytem z każdym i tego się nie zmieni, chyba niektórzy woleliby, żeby toczył wytrównane boje, wtedy by go docenili bardziej ale skoro ma takie skillsy, że deklasuje innych mistrzów to co???? ma walczyć gorzej niż potrafi, dlatego, żeby jacyś fajansiarze uznali go za lepszego?? - paranoja kurwa jego mać ;-)
Co do tych wyrównanych bojów i docenienia - na pewno coś w tym jest, że kuriozalnie aby być naprawdę docenionym nie można być zbyt dobrym. Sugar Ray Leonard nie byłby Sugar Rayem gdyby nie Hearns, Hagler i Duran. Ali nie byłby Alim gdyby rozwalił bez problemów w pierwszej walce Fraziera. Kiedy myśli się o SR Robinsonie - od razu przychodzi na myśl nazwisko - Jake LaMotta, itd, itp.
Tak pomijając jednak sam boks, po obejrzeniu tych ostatnich All Access naszła mnie taka myśl, że zdecydowanie bardziej wolałbym życie Maidany niż Floyda. To pewnie zależy od człowieka i jego upodobań, ale mi jest Floyda (o ironio i o zgrozo) żal. Żyje sobie w tej złotej klatce, wszystko dookoła sztuczne, żadnych przyjaciół, tylko taki smutny, plastikowy, płatny harem dookoła niego. Wielka, pusta klatka.
No, ale żeby wszyscy mieli takie problemy jak Floyd ;)
o pewnie zależy od człowieka i jego upodobań, ale mi jest Floyda (o ironio i o zgrozo) żal. Żyje sobie w tej złotej klatce, wszystko dookoła sztuczne, żadnych przyjaciół, tylko taki smutny, plastikowy, płatny harem dookoła niego. Wielka, pusta klatka.
No, ale żeby wszyscy mieli takie problemy jak Floyd ;)
*
*
*
*
*
Jak to powiada mój dobry znajomy, "chciałbym się zmierzyć z takimi problemami" xDDD Obydwa lifestyles są na potrzeby tego all access trochę przekolorowane żeby kontrastowały ze sobą. Już widzę jak Maidana codziennie jeździ polować na kaczki, strzelając z krótkiej broni lub z karabinu z lunetą oraz robi jakieś żeberka XXL piekąc je na grilu z cegieł xDDD Tak samo jak widzę Floyda, który codziennie wyprowadza swoje Veyrony żeby powozić się na zmianę nimi po mieście i pakuje swój harem do odrzutowca żeby sobie polatać.