ROCZNICA WALKI TONEY vs ŻIROW
26 kwietnia 2003 roku wciąż aktywna ikona boksu zawodowego ostatnich lat James Toney (76-9-3, 46 KO) na ringu w Foxwoods Resorts w Mashantucket zdobył tytuł mistrzowski w trzeciej kategorii wagowej. Niesamowity „Lights Out” po zaciętych i wypełnionych akcją dwunastu rundach zdetronizował czempiona IBF dywizji junior ciężkiej Wasilija Żirowa (38-3-1, 32 KO), fundując mu pierwszą porażkę w karierze.
Przez długie lata kategoria cruiser była zapomniana przez kibiców i ekspertów. Uważano ją za zaplecze królewskiej dywizji, gdzie możliwość rywalizacji dostawali „mali” i niepopularni ciężcy. Najcięższa waga zgarniała cały prestiż i zainteresowanie bokserskiego świata, a junior ciężkiej rzucała ochłapy. Ale i w niej bardzo szybko zaczęli elektryzować fanów szermierki na pięści utalentowani i efektownie walczący mistrzowie. Właśnie takimi zawodnikami byli Kazach Wasilij Żirow i Amerykanin James Toney.
Tego dnia noszący przydomek „Lights Out” bokser z Grand Rapids miał na koncie 65 wygranych, 4 przegrane i 2 remisy i nie dzierżył żadnego znaczącego trofeum od czasu, gdy 1994 roku wypunktował go świetny Roy Jones. Sławny Junior pozbawił wówczas swojego rodaka pasa IBF wagi super średniej. Następnie Toneya jeszcze dwa razy pokonał Montell Griffin (1995 i 1996), a w 1997 Drake Thadzi. Jednak od czasu wpadki z „Koszmarem” z Malawi, James wziął się w garść i szybko powrócił do czołówki notując 11 wygranych pojedynków.
Jeżeli chodzi o Żirowa, to przystępując do rywalizacji z Toneyem miał za sobą 14-miesięczne wakacje, ale nadal uważany był za jednego z najlepszych w swojej dywizji. Dowodem był zdobyty w 1999 roku pas IBF, który „Tygrys” odebrał Amerykaninowi Arthurowi Williamsowi i obronił sześciokrotnie. 26 kwietnia 2003 roku niebezpieczny Kazach legitymował się wspaniałym rekordem 31 zwycięstw, w tym 27 przed czasem i zero porażek.
Organizująca całe przedsięwzięcie telewizja HBO postanowiła promować ten pojedynek najniższym kosztem. Starcie Toneya z Żirowem nie było sprzedawane w systemie PPV, lecz udostępniono je w kanale otwartym. Na miejsce rozegrania walki wybrano Foxwoods Resort Casino w Conneticut, któremu daleko było jednak do cieszącego się zasłużonym prestiżem MGM Grand, czy słynnej Madison Square Garden. Całą swoją uwagę ta potężna stacja skupiła bowiem na mającym się odbyć tydzień później wielkim powrocie Oscara De La Hoyi, który w Staples Center bronił swój pas WBC wagi junior średniej.
Sytuację próbował ratować Toney, który zawsze pewny siebie i wygadany, wyzywał do walki wszystkich dookoła robiąc szum i zamieszanie w mediach. „Lights Out” nie omieszkał ominąć Lennoxa Lewisa i oczywiście Roya Jonesa Juniora, który niecałe dwa miesiące wcześniej zdetronizował z tronu wszechwag Johna Ruiza.
Gdy zabrzmiał pierwszy gong Żirow ruszył do ataku, zmuszając pretendenta do o wiele większego wysiłku niż ten mógł przypuszczać. Jednak nie na darmo Amerykanina uważa się za jednego z najwybitniejszych pięściarzy ostatnich lat. James prezentował wspaniałe obrony i precyzyjne kontrujące bomby z prawej ręki, wstrząsające nacierającym mistrzem. Kazach nie ustępował i nadal parł do przodu, przy każdej okazji ładując w tułów szybkiego i szalenie niewygodnego w obronie Jamesa potężne ciosy.
Wraz z upływem kolejnych rund „Tygrys” z Kazachstanu swoim uporem i ciągłą presją zyskiwał małą przewagę. Obydwaj zawodnicy sprezentowali kibicom wspaniałe widowisko i nikt z oglądających nie miał prawa czuć się tego wieczoru zawiedziony. W ósmej odsłonie sędzia ringowy ukarał Żirowa odjęciem punktu za cios poniżej pasa, lecz mistrz IBF szybko odrobił stratę po przerwie, ładując w pretendenta wiele celnych uderzeń.
Po jedenastej rundzie Harold Lederman, który na antenie HBO zajmował się nieoficjalną punktacją pojedynku, widział prowadzenie Kazacha w stosunku 105:103. Czując, że nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, trener Toneya polecił mu, aby dał z siebie wszystko przez ostatnie trzy minuty tego boju. „Lights Out” tak właśnie zrobił i tą mistrzowską rundą przesądził o swoim końcowym triumfie. Amerykanin zasypywał przeciwnika fantastycznymi uderzeniami z obydwu rąk. Zmęczony obrońca tytułu nie miał już tyle sił i szybkości, aby odpowiednio reagować i odpowiadać na atakującego Jamesa. 30 sekund przed końcem Toney znalazł się przy linach, ale mimo tego zranił Żirowa lewym sierpowym na tułów, następnie błyskawicznie doprowadził do szczęki rywala kombinacje czterech morderczych ciosów i Kazach padł na deski. Poważnie ranny zdołał powstać na nogi, a od ciężkiego nokautu uratował go zbawienny gong. Ostatecznie sędziowie punktowali jednogłośnie na korzyść pretendenta z Grand Rapids 116-110 i dwa razy 117-109.
Po tej bardzo ciężkiej walce, w której Żirow przyjął wiele ciężkich ciosów i stracił sporo zdrowia, nigdy już nie był tym samym pięściarzem. Nie dane mu było już walczyć o mistrzostwo świata i na sportową emeryturę przeszedł w 2010 roku. Toney natomiast dwa lata później zmierzył się z mistrzem świata wagi ciężkiej WBA Johnem Ruizem i pokonał go. Jednak po walce okazało się, że wpadł na kontroli antydopingowej i werdykt unieważniono. W 2006 roku otrzymał kolejną szansę, aby zdobyć tron wszechwag, ale i tym razem się nie udało. Na ringu w Atlantic City „Lights Out” zremisował z ówczesnym właścicielem pasa WBC Hasimem Rahmanem. Po raz ostatni ten pięściarski brylant, którego gwiazda jednak nieubłaganie gaśnie, wystąpił przed kibicami w listopadzie 2013 roku przegrywając na punkty w turnieju „Prizefighter” z Jasonem Gavernem.
mi wyszedł 1 pkt dla Toneya
Hahah punktując ciosy w powietrze to mogło ci tak wyjść ale wygrywa ten kto uderza czysto i mocno.Walka super ale Toney ją zdominował.Żirow ugrał max 3 rundy.
Swoją drogą , to artykuł żywcem przeniesiony z boxingscene, z serii "ten facts "
Żirov to kiedyś była bestia, ale czasy...
Pozdrawiam