QUILLIN WYGRYWA GŁADKO NA PUNKTY
Peter Quillin (31-0, 22 KO) zaprezentował się dziś z lepszej strony niż w poprzednich walkach mistrzowskich, ale ani razu nie udało mu się rzucić twardego Lucasa Konecnego (50-5, 23 KO) na deski i "Czekoladowy Dzieciak" musiał zadowolić się pewną punktową wygraną. Po dwunastu rundach sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości i jednogłośnie wskazali na Amerykanina (120-108, 119-109, 119-109).
Od samego początku mistrz narzucił swoje warunki. To Quillin nadawał tempo i kontrolował dystans lewym prostym. Znacznie mniejszy pretendent szukał więc półdystansu i świetnie ścinał ring, ale miał problemy z celnością, a nawet gdy trafiał, to jego ciosy nie robiły żadnego wrażenia na rywalu. Peter jak zwykle nastawiał się na kontry i szukał lewego sierpowego, a potem dołożył do arsenału podbródkowe, ale ani razu poważnie nie zagroził Konecnemu.
Trzej ostatni przeciwnicy Quillina padali na deski łącznie 11 razy, ale twardy Czech nie był liczony ani razu. Najbliżej było w końcówce szóstej rundy, kiedy Peter zranił go potężnym prawym sierpowym, ale ambitny Czech natychmiast odpowiedział i sam trafił lewym sierpem równo z gongiem. Wracał do narożnika na niepewnych nogach, ale zostawił dobre wrażenie i pokazał mistrzowi, że tak łatwo się nie podda.
Po 10 rundach Quillin miał bardzo wyraźną przewagę i Konecny potrzebował nokautu w ostatnich sześciu minutach. Walka rzeczywiście nieco się wyrównała i doszło do kilku ostrych wymian, ale nie stało się nic dramatycznego, a "Czekoladowy Dzieciak" może się cieszyć z trzeciej udanej obrony.