BOHATEROWIE GALI W WASZYNGTOWNIE PEWNI SWEGO
W Waszyngtonie odbyła się ostatnia konferencja prasowa przed weekendową galą w DC Armory, której główną atrakcją będzie pojedynek unifikacyjny w wadze półciężkiej pomiędzy Bernardem Hopkinsem (54-6-2, 32 KO) a Beibutem Szumenowem (14-1, 9 KO). Obaj pięściarze zapewnili, że są w doskonałej formie i opuszczą stolicę USA z nowymi pasami.
- Czuję się świetnie, większość pracy już za nami – stwierdził Szumenow. - Nie mogę się doczekać walki i możliwości pokazania tego, na co mnie stać. Udowodnię, że jestem najlepszym półciężkim na świecie. Nie przegapiłem ani jednego dnia przygotowań. Po każdym treningu mój organizm był wyczerpany, a jednak na drugi dzień wracałem na salę podekscytowany. Każdy dzień był ważny i przynosił poprawę.
Hopkins tonował nastrój przeciwnika i nawiązywał do wyjątkowej lokalizacji pojedynku.
- Szumenow chce mnie pokonać i wyrobić sobie nazwisko. Wszystkie młode pistoleciki chcą się przebić na wielką scenę, Szumenow staje przed taką szansą. To się jednak nie wydarzy. Nie mam motyli w brzuchu. Wyczekuję tej walki, ale wszystko kontroluję, fajerwerki będą dopiero w ringu. Jak każdy performer lubię scenę i zainteresowanie ze strony ludzi. Jesteśmy w Waszyngtonie, stolicy kraju. To część wschodniego wybrzeża, kiedy więc mówisz Waszyngton, mówisz też Filadelfia i Nowy Jork. Z tym miejscem wiążą się duże tradycje i wspaniała historia – powiedział 49-latek.
Rezonu nie brakuje również innym bohaterom zbliżającej się gali. Mistrz IBF w wadze półśredniej Shawn Porter (23-0-1, 14 KO) komplementował doświadczonego Paulie’ego Malignaggi’ego (33-5, 7 KO), ale podkreślił, że wygra młodość.
- Jestem podekscytowany, to moja pierwsza walka w stolicy. Mam za sobą bardzo dobry obóz przygotowawczy, pokażę wszystko już w sobotę. Paulie to dobry pięściarz, porządnie wyszkolony, inteligentny. Mam jednak wszystkie atuty, aby go pokonać – stwierdził.
„Magic Man” nie pozostał mu dłużny.
- Walczyłem w Waszyngtonie jako amator, teraz przyszedł czas na występ zawodowy. Fajnie jest tutaj wrócić. Uważam, że Bernard dokonuje niewiarygodnych rzeczy w swoim wieku i nie będę zaskoczony, jeżeli nadal będzie to robić w kolejnych walkach. Jeżeli zaś chodzi o mojego rywala, jest to zawodnik młody i głodny sukcesu, chcący sobie wyrobić nazwisko w świecie boksu. Zamierzam mu w tym przeszkodzić. Jest agresywny i twardy, ale jestem na niego gotowy – zapewnił.
W innej mistrzowskiej walce w Waszyngtonie zmierzą się czempion WBO w kategorii średniej Peter Quillin (30-0, 22 KO) i Lukas Konecny (50-4, 23 KO).
- Nikt mnie nie może pokonać. Co wiem o swoim rywalu? Wiem, że jest łysy i pochodzi z Czech. Wiem też, że ma dzisiaj na sobie białą czapkę i nie chciał się ze mną przywitać. To jest biznes, kiedy więc wchodzisz do ringu, otrzymujesz rachunek. Jestem doskonale przygotowany – oznajmił obrońca tytułu.
Konecny tymczasem przekonywał, że mistrz mu niestraszny.
- Quillin to czempion, ale nie jakiś wspaniały. Zamierzam zabrać ze sobą pas do domu. Trenuję dwa razy dziennie, tak jak to miało miejsce przez ostatnich dwadzieścia lat. Jestem doświadczonym zawodnikiem. Oglądaliśmy z trenerem walki Quillina i myślę, że mamy wspaniałą taktykę – powiedział.