BRADLEY: PACQUIAO WCIĄŻ MA TO COŚ
Podczas konferencji prasowej po gali w MGM Grand Tim Bradley (31-1, 12 KO) nie szczędził komplementów pod adresem Manny’ego Pacquiao (56-5-2, 38 KO). Amerykanin przegrał z Filipińczykiem jednogłośnie na punkty i przyznał, że jego przeciwnik wciąż zalicza się do czołowych bokserów na świecie.
- Dziękuję Pacquiao i jego całemu sztabowi. Wykonali świetną robotę, byli na mnie doskonale przygotowani. Manny był po prostu lepszy. Pokazał swoją wartość, udowodnił, że wciąż ma to coś. Uwielbiam go, bo nikogo nie unika, zawsze jest gotowy walczyć z najlepszymi. Dzisiaj zmierzył się z jednym z nich i wygrał. To prawdziwy mistrz, niesamowity zawodnik. Darzę go wielkim szacunkiem – powiedział „Desert Storm”.
Dla Bradleya dzisiejsza porażka była pierwszą w zawodowej karierze. 30-latek, który oprócz zera w rekordzie stracił też pas WBO w wadze półśredniej, zapewnia jednak, że wróci na tron.
- Dzisiaj przegrałem, ale wojna trwa nadal. Wracam na salę, aby ciężko trenować i się rozwijać. Będę jeszcze mistrzem – zapewnił.
Wyluzuj Tim, nic nie straciles bo pasa tak naprawde nigdy nie wygrales, teraz ladnie podziekuj Arumowi za wyplate zycia, Bogu za farta w pierwszej walce I starciu z Provodnikovem bo tak naprawde twoj record powinien wygladac dzisiaj 29-3, przepros kibicow za frustracje zwiazana ze swoja obecnoscia w czolowkach rankingow I wszystko wraca do normy - pas mistrzowski do mistrza, ty sam pare oczek w dol w rankingu P4P I teraz mozesz z czystym sumieniem zniknac na pustynii gdzie bedziesz mial okazje dalej pracowac nad wydolnoscia (wczorajsze 6 rund na wsteku), rzezbic abs'y, opracowywac nowa taktyke (polaczenie Iron Mike'a I Roy'a JJ nie do konca sie sprawdza) I tam opowiadac swoja historie jak to "byles mistrzem swiata I przyszlym czlonkiem Hall Of Fame"......
Juz dawno tak mi nie smakowalo niedzielne sniadanie,dzieki Tim.
dobrze napisane
Moją uwage zwróciło to że rodzinka Moneya przed walką Pacca z Bradleyem z góry obijała sobie dupe blachą twierdząc że obydwaj to nie jest ta liga co tchórz floyd .
Nie za bardzo rozumumiem taktyke Bradley z tymi wygibasami z opuszczonymi rekami. Czy on chcial wciagnac Pacman w pulapke, aby go poteznie skontrowac? Sprowokwac Pacman do popelnienia bledu?
Wiadomo, ze Bradley ma granitowa szczeka, jak tez jest doskonale przygotowany fizyczne. Napewno nie ma nokautujacego ciosu. Czy nie lepiej by bylo forsowac tempo walki starajac sie zajechac fizycznie starszego o 5 lat rywala?
Ja punktowalem 117:111 dla Pac'a. Po 6 rundach miałem remis.
Co do forsoania tempa walki, to było ewidentnie widać, ze to Bradley tempa nie wytrzymuje, a nie ten o 5 lat starszy Pac. Bradley się wystrzelał w 6 rund, później już nic mu nie wychodziło, nie trafiał, bił rzadziej, mocno zwolnił. Moim zdaniem wąsacz w ciagu 6 rund walczył na 110% i później opadł z sił.