MASTERNAK, PRICE I CHARR Z JOHNSONEM JUŻ JUTRO
Choć aktualnie fani boksu są na etapie wielkiego oczekiwania przed rewanżem Manny'ego Pacquiao (55-5-2, 38 KO) z Timothym Bradleyem (31-0, 12 KO), to nie możemy zapominać, że w tym czasie Polska jest stolicą boksu olimpijskiego, goszcząc wielu świetnych zawodników i zawodniczek uczestniczących w turnieju im. Feliksa Stamma.
Nie wolno także zapominać o kolejnej w walce Mateusza Masternaka (31-1, 23 KO). Będzie to drugi pojedynek po porażce z Grigorijem Drozdem (38-1, 27 KO) i zarazem drugi z Piotrem Wilczewskim w narożniku jako pierwszym trenerem. Znów przyjdzie mu się mierzyć w Danii, a jego najbliższym rywalem będzie Stjepan Vugdelija (8-2, 7 KO), który jest na początku zawodowej kariery, gdzie raczej nie idzie mu za dobrze. Mimo to nie lekceważyłbym całkowicie Chorwata, chociażby z tego powodu, że miał niezłą karierę amatorską, był uczestnikiem mistrzostw świata i Europy, w których nie odpadał w pierwszych rundach, chociaż medalu też nie zdobył. Jest to bardzo dobrze dobrany przeciwnik jak na obecny etap kariery Masternaka – dużo potrafi, bije w różnych płaszczyznach, przez co będzie widać, czy Polak wyeliminował już niektóre błędy w defensywie, po miesiącach spędzonych wspólnie z Wilczewskim, bo sparingi, nawet jeśli nie wyglądają źle, nigdy nie mogą dawać takiej odpowiedzi. Chorwat nie dysponuje jakimś mocnym pojedynczym ciosem i ogólnie ustępuje umiejętnościami pięściarzowi z Wrocławia. Przegrał na punkty z Ismailem Abdoulem (52-28-2, 20 KO), a jak wiadomo konfrontacja z solidnym Belgiem zawsze daje odpowiedź, na co stać zawodnika w kategorii cruiser. Poległ też w walce o mistrzostwo Unii Europejskiej z niedoszłym rywalem Pawła Kołodzieja – Mirko Larghettim (20-0,12 KO). Trzeba jednak na niego uważać, bo tacy zawodnicy, którym może różnie się wiedzie, ale znają swoją wartość, zawsze są groźni w tego typu pojedynkach. Walka jest zakontraktowana na osiem rund i wydaje mi się, że jeśli nawet nie potrwa tak długo, to będzie mimo wszystko cennym doświadczeniem dla Masternaka. Rodzi optymizm także fakt, iż duet Masternak – Wilczewski po bolesnej porażce Mateusza w Rosji ma czas na to, by pewne rzeczy naprawić i nie podejmować pochopnych decyzji. Czekamy więc na to, co były mistrz Europy pokaże w duńskim Esbjerg w najbliższą sobotę.
Spośród kilku ciekawych pojedynków w Europie zwróciłbym jeszcze uwagę na dwa starcia w wadze ciężkiej. Na tej samej imprezie co Mateusz Masternak swoją drugą walkę w grupie Sauerland stoczy podobno "nowy" David Price (16-2, 14 KO). O ile pierwszy pojedynek po spektakularnych klęskach z Tonym Thompsonem (39-4, 26 KO) był ze słabiutkim rywalem, co nie mogło zakończyć się inaczej, jak tylko szybkim nokautem, o tyle teraz znowu jest to walka podwyższonego ryzyka, mając na uwadze "szklaną" szczękę medalisty olimpijskiego. Jego rywal – Ondrej Pala (33-4, 23 KO) – ma bowiem czym uderzyć, zwłaszcza z prawej ręki, o czym przekonał się nawet Dereck Chisora (20-4,13 KO), który co prawda odprawił Czecha przed czasem, ale co najmniej dwa razy dał po sobie poznać, że kręci mu się w głowie. Dla Price’a jest to więc walka z gatunku "być albo nie być".
Inny ciekawy pojedynek w najcięższej dywizji, który również możemy potraktować jako rozgrzewkę przed wydarzeniami w MGM Grand, to walka Kevina Johnsona (29-5-1, 14 KO), chyba już na dobre przestającego myśleć o swojej karierze na poważnie i rozpoczynającego tournée po Europie, z Manuelem Charrem (25-1, 15 KO), który po porażce z Witalijem Kliczko (45-2, 41 KO) ma dobrą passę. Biorąc jednak pod uwagę to, że Kingpina jeszcze nikt nie pokonał przed czasem, nie wydaje mi się, by mógł to zmienić Niemiec, dla którego w tej sytuacji końcowe rundy z doświadczonym Amerykaninem mogą okazać się bardzo wyczerpujące.
Nie przegap! Transmisja z gali w Esbjergu w sobotę od godziny 21:10 w Polsat Sport.
Masternak przed czase, Charr na pkt z Johnsonem..