W OBOZIE KLICZKI ZADOWOLENIE, ALE NIKT PRETENDENTA NIE LEKCEWAŻY

Dziś mija dokładnie dekada od kiedy Władimir Kliczko (61-3, 51 KO) zanotował ostatnią wpadkę. Z drugiej strony zostały już tylko dwa tygodnie do kolejnej walki Ukraińca, tym razem z Alexem Leapai (30-4-3, 24 KO). Humory w obozie mistrza dopisują, ale jeśli wierzyć słowom jego trenera, wszyscy obawiają się byłego rugbysty, obecnie oficjalnego pretendenta z ramienia federacji WBO.

- Już od czterech tygodni mamy wysprzedane wszystkie bilety na halę. Jesteśmy też zadowoleni z dystrybucji praw telewizyjnych walki na inne kraje. Przypominam, że wielu ludzi szykowało Bojcowa jako tego, który może zdetronizować Władimira, tymczasem Leapai rozprawił się z nim. Nawet były trener Władimira, Fritz Sdunek był przekonany, że Bojcow będzie bardzo groźny dla mistrza, a tymczasem ten przegrał z Australijczykiem - powiedział wieloletni menadżer championa, Bernd Boente.

- Szczerze mówiąc nie oglądałem na żywo tamtego pojedynku, gdyż byłem przekonany o zwycięstwie Bojcowa. Potem obejrzałem i... Powiem wam szczerze, nie lubię walk z takimi rywalami. Wiecie dlaczego? Bo nikt na niego nie stawia, zupełnie nikt, dlatego ten facet wyjdzie do ringu mając w głowie myśl, że nie ma absolutnie nic do stracenia - nie ukrywa szkoleniowiec Kliczki, Johnathon Banks.

- Alex rzeczywiście zaskoczył bokserski świat wygraną nad Denisem. Ja nie wybierałem rywala, tylko narzucała go federacja WBO i byłem więcej niż pewien, że spotkam się z Bojcowem. Tymczasem on przegrał i to nie przez przypadkowy cios, tylko wysoko na punkty. Leapai wykonał wtedy kawał dobrej roboty. Każdy pretendent próbuje zdetronizować króla i tak samo będzie w tym przypadku. Alex jednak jest trochę nietypowym zawodnikiem, bo technicznie ma braki, za to dysponuje wrodzoną siłą i atletyzmem. Spodziewam się więc trochę innej walki niż zazwyczaj. Ludzie skreślają jego szanse, lecz ja wcale nie uważam, by była to dla mnie łatwa obrona pasów. Miałem pewnie łatwiejsze - powiedział sam Władimir, który wciąż liczy po cichu, że uda mu się zgarnąć czwarty i ostatni z prestiżowych pasów wagi ciężkiej. O tytuł federacji WBC już 10 maja powalczą Chris Arreola (36-3, 31 KO) oraz Bermane Stiverne (23-1-1, 20 KO).

KLICZKO: PORAŻKA Z BREWSTEREM WYSZŁA MI NA DOBRE >>>

- W maju poznamy nowego mistrza organizacji WBC i mam nadzieję, że zaraz potem będę miał możliwość odzyskania pasa, który do niedawna przecież należał do mojego brata - zakończył Kliczko.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 10-04-2014 14:45:34 
Ta sama bajka co zwykle - niedoceniany, głodny sukcesu pretendent. I ci sami odbiorcy co zwykle będą to łykać.
 Autor komentarza: ramzesik
Data: 10-04-2014 16:29:59 
będzie mogł go skończyc w pierwszej albo drugiej rundzie ale tego nie zrobi
bo bedzie lewy prawy prosty i sławny Klincz przez uwieszanie sie tylko po to
zeby przerz 12 rund wszystkie reklamy na RTL niemieckim puscili xD
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.