BARRETT KOŃCZY KARIERĘ
Monte Barrett (35-11-2, 20 KO), który został dwa dni temu znokautowany w czwartej rundzie przez Luisa Ortiza (21-0, 18 KO), poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że kończy zawodową karierę pięściarską. "Two Gunz" stwierdził, że skoro nie jest już w stanie nawiązać rywalizacji z czołówką swojej kategorii, przyszedł czas aby zakończyć bokseerską przygodę. Podkreślił także, że podemuje decyzję z podniesionym czołem, gdyż na zawodowym ringu osiągnął wiele.
Dziesięć lat temu Barrett zaliczał się do ścisłej czołówki wagi ciężkiej. Już w 2000 roku był blisko walki o pas, ale przegrał z Władimirem Kliczką, który dosłownie zamiótł nim ring rzucając na deski pięć razy. Później było znacznie lepiej i po zwycięstwach m.in. nad Witherspoonem, Guinnem i Beckiem, "Two Gunz" dostał szansę na mistrzowski pojedynek o pas WBC, który stoczył w 2005 roku, przegrywając jednak na punkty z Hasimem Rahmanem. Zrobił sobie wtedy ponad roczną przerwę, ale gdy powrócił, od razu dostał kolejną szansę, również nie wykorzystaną. W walce o pas WBA przegrał w 11 rundzie przed czasem z Nikołajem Wałujewem. Po porażkach z Haye, Solisem i Ustinowem wydawało się, że to koniec jego kariery, jednak odbudował się dwiema walkami z Davidem Tuą. Barrett był tym, który jako pierwszy i jedyny miał Samoańczyka na deskach. Nokaut z rąk Shane'a Camerona zastopował jednak karierę Barretta w 2012 roku i gdy wydawało się, że już nie wróci, zdecydował się na walkę z Ortizem, w której z góry skazany był na porażkę. Czy w przypadku Barretta spełni się powiedzenie "do trzech razy sztuka" i rzeczywiście już definitywnie zawiesi rękawice na kołku? Prawdopodobnie to już definitywne pożegnanie z ringiem.