BRAHMER I MACCARINELLI WIERZĄ W MOC SWOICH CIOSÓW
Już w sobotę na ringu w Rostock Jurgen Brahmer (42-2, 31 KO) stoczy walkę w obronie pasa WBA Regular wagi półciężkiej. Na jego drodze stanie dawny champion wyższej dywizji, mocno bijący Enzo Maccarinelli (38-6, 30 KO). Dziś panowie spotkali się na ostatniej konferencji prasowej promującej to wydarzenie.
- Mój rywal może bić ile chce, ale to ja wyprowadzę ten decydujący cios, a przecież tylko o to chodzi. Pas WBA nie zmieni właściciela - zapewnił Niemiec.
- To dla mnie honor, że mogę rywalizować o ten tytuł. Mam dla Brahmera sporo szacunku, lecz prawdę mówiąc ostatnio wygrywał tylko dlatego, że jego rywale byli po prostu przestraszeni. Ja jestem inny, mam mentalność zwycięzcy i championa. Kiedy więc zabrzmi pierwszy gong, nie odwracajcie wzroku nawet na chwilę - odparł pretendujący do mistrzostwa Walijczyk.
- Moim zdaniem walka nie potrwa pełnego dystansu. Pomimo iż mój podopieczny ma 35 lat na karku, wciąż robi postępy. Wybraliśmy najłagodniejsze rękawice tylko dlatego, że nie chcemy zrobić rywalowi zbyt dużej krzywdy - powiedział Karsten Roewer, szkoleniowiec Brahmera.
- Jurgen na pewno jest uznanym zawodnikiem, co udowadniał na ringach olimpijskich, jak i zdobywając pas WBO i teraz WBA. Trenowaliśmy jednak bardzo ciężko i Enzo będzie w dniu walki w szczytowej formie. Jeden cios może zmienić historię - dodał na koniec Gary Lockett, niegdyś groźny bombardier, obecnie trener "Macci".
Macca natomiast, może to zabrzmi dość niebezpiecznie, wisi nad przepaścią..
Po nokaucie od Frenkela. (swoją drogą szkoda że ten zawodnik już nie walczy) myslałem że gość autentycznie się skończył..
Nie wiem jakim cudem ktoś talk potwornie rozbity walczy o pas, ale wiem jedno. Jak Jurgen znokautuje Enzo, to naprawde pora kończyć karierę. Bo może być tragedia..