DULORME WYPUNKTOWAŁ MAYFIELDA, POWRÓT VILORII
Thomas Dulorme (21-1, 14 KO) udowodnił, że wciąż może mieć przed sobą wspaniałą przyszłość. Portorykański prospekt został nieco zapomniany po porażce przed czasem z rąk Luisa Carlosa Abregu (35-1, 28 KO), ale dziś w Atlantic City powetował sobie tamto niepowodzenie i wygrał trudny pojedynek z Karimem Mayfieldem (18-1, 11 KO). Dla wyższego Dulorme był to pierwszy od wielu lat pojedynek w wadze junior półśredniej, ale zbijanie wagi opłaciło się - "Cordero" był od rywala wyraźnie wyższy, a przewaga zasięgu ramion pomagała mu trzymać niebezpiecznego Amerykanina na dystans.
Po dziesięciu zaciętych rundach sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Dulorme, ale każdy widział jego przewagę odrobinę inaczej (98-92, 97-93 i 96-94). Zwycięzca liczy na to, że dostanie kolejną szansę na HBO, a jego wymarzonym rywalem jest mistrz świata federacji WBO - Rusłan Prowodnikow (23-2, 16 KO).
Po rocznej przerwie na ring powrócił czterokrotny mistrz świata kategorii junior muszej i muszej - Brian Viloria (33-4, 19 KO). Utalentowany i efektowny "Hawaiian Punch" miał do zrzucenia sporo rdzy i wypadł całkowicie przeciętnie na tle Juana Herrery (9-8, 4 KO), ale być może było to spowodowane nieaktywnością. 31 maja Viloria pokaże się na gali w Makao już w dziesięciorundowym pojedynku z mocniejszym przeciwnikiem i wtedy zobaczymy, czy w wieku 33 lat Brian jest jeszcze w stanie wrócić na szczyt.