BRYTYJSKIE DERBY
Już dzisiaj w nocy na ringu w Metro Radio Arena w Newcastle Stuart Hall (16-2-1, 7 KO) stanie do pierwszej obrony swojego mistrzowskiego pasa federacji IBF wagi koguciej. Rywalem 34-latka z Darlington będzie młodszy o osiem lat Martin Ward (18-2, 4 KO) ze znajdującego się w tej samej okolicy West Rainton. Mamy więc do czynienia z lokalnymi derbami, a te jak powszechnie wiadomo obfitują w fajerwerki.
Oprócz praktycznie tego samego rejonu zamieszkania, obydwu głównych bohaterów dzisiejszej gali łączy jeszcze osoba Lee Haskinsa (29-3, 13 KO). 30-letni mańkut z Bristolu jest pogromcą zarówno Halla, jak i Warda. Najpierw w lipcu 2012 roku po dwunastu zaciętych rundach odprawił z kwitkiem obecnego czempiona IBF i w nagrodę zawiesił na swoich biodrach wakujący pas mistrza Europy. W kwietniu rok później był natomiast bezlitosny dla Warda, którego zastopował w piątej odsłonie i do swojej kolekcji dorzucił tym razem wakujący pas mistrza Wielkiej Brytanii.
- Oczywiście wiem, że porównania na niewiele się zdają, ale Haskins mógłby uderzać mnie przez 15 rund i nie znokautowałby mnie. Na pewno pod względem siły ciosu nie może się równać z takimi moimi rywalami jak Sergio Perales, czy Malinga. Tamci bili naprawdę mocno! – wspomina tamtą porażkę Hall. - Dlatego jeżeli Haskins znokautował Warda, to czuję się pewnie, bo widać, że nie jest zbyt odporny. Wiem jednak, że to dla niego mistrzowska szansa i zrobi wszystko, aby ją wykorzystać. Ja jednak będę gotowy! – zapewnia obrońca tytułu.
Mimo przegranej z Haskinsem obydwaj panowie zanotowali później udane występy i ich kariery nabrały rozpędu. Stuart najpierw zdobył w listopadzie 2012 roku wakujący pas mistrza Wspólnoty Brytyjskiej, a w maju 2013 również wakujący pas IBF Inter-Continental. Ukoronowaniem wysiłków Anglika, było zwycięstwo na punkty nad Vusi Malingą (21-5-1, 12 KO) sześć miesięcy później i zdobycie wymarzonego tytułu IBF.
26-letni Ward po bolesnej lekcji boksu od Haskinsa wystąpił tylko dwukrotnie. W swoim ostatnim pojedynku w grudniu zeszłego roku po punktowym zwycięstwie nad twardym Gabrielem Odoi Laryeą (16-3-2, 11 KO) mógł ogłosić się mającym swój prestiż na Wyspach mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej.
- Zdecydowanie fakt, że obydwaj pochodzimy z tego samego regionu jeszcze bardziej mnie motywuje i nakręca. Wolę zmierzyć się z kimś z północno-wschodniej Anglii niż na przykład z jakimś przeciwnikiem z Meksyku, o którym nigdy nie słyszałem. To świetnie, że nasza okolica ma derby, które postaram się oczywiście wygrać! – zapowiada naładowany energią Hall.