KARTKA Z KALENDARZA: CHAVEZ vs TAYLOR
Dokładnie 24 lata temu, 17 marca 1990 roku, na ringu w Hilton Hotel w Las Vegas odbyła się jedna z najbardziej pamiętnych walk w dziejach boksu. Rękawice skrzyżowali niepokonani Julio Cesar Chavez i Meldrick Taylor. Przez ponad 35 minut bliżej zachowania nieskazitelnego rekordu był Amerykanin, którego przewagi nie zdołałby roztrwonić nawet nokdaun, jaki zaliczył w końcówce. Wystarczyło, żeby wstał, co zresztą zrobił już „na pięć”. Wtedy jednak arbiter Richard Steele podjął decyzję, która do dziś budzi emocje kibiców na całym świecie – przerwał walkę na dwie sekundy przed końcem, wprawiając w furię trenera Amerykanina Lou Duvę. ,„Spojrzałem w oczy Taylora i zobaczyłem w nich wielkiego pięściarza, który został pobity”, tłumaczył później Steele.
Moze tak - gdyby nie to ze bylo to 4 sekundy przed koncem 12 rundy to mozna powiedziec ze decyzja sedziego byla sluszna i Taylor mimo ze stal byl wyraznie zamroczony i tak czy inaczej dlugo by to nie potrwalo. Jednak biorac pod uwage to ze do konca walki zostalo tylko kilka sekund i to ze Taylor praktycznie wstal "na 5" sedzia spokojnie mogl pozwolic na dokonczenie walki, nie odbierajac Taylorowi mozliwosci odniesienia zwyciestwa.
Mozna spekulowac, Taylor wygrywal na punkty i stal "na piec" cztery sekundy przed koncem walki - ja bym to puscil.
Chociaż wg śp Stewarda , to będzie 12 runda Kliczko-Peter ( raczej oczywiste, że kazali mu tak powiedzieć)