KARAPETYAN UDANIE WRÓCIŁ PO PORAŻCE
W oczekiwaniu na rewanż z Łukaszem Maćcem póki co w Suwałkach korespondencyjny pojedynek stoczył Sasun Karapetyan (6-1, 2 KO).
W pierwszej rundzie konfrontacji z doświadczonym Konstantinsem Sakarą (13-31-3, 11 KO) zaczął trochę ospale, ale już od drugiej rundy systematycznie zwiększał tempo. Tak naprawdę jednak dopiero od czwartej pokazał dobry boks, wcześniej trochę zawodząc. Wydłużył swoje serie z jednego-dwóch ciosów na cztery-pięć, co od razu przyniosło wymierne korzyści, bowiem odgryzający się dotąd Sakara został zepchnięty do głębszej defensywy. W ostatniej, szóstej odsłonie, Karapetyan wstrząsnął Łotyszem obszernym prawym sierpowym, lecz nie zdołał skończyć go przed czasem. Sędziowie punktowali wygraną Sasuna 59:56, 59:55 oraz 60:54.
- Walka nie była łatwa. Po tej ostatniej porażce chciałem się pokazać z dobrej strony i chyba trochę za bardzo się spiąłem, zbyt mocno próbowałem uderzyć i nie jestem do końca zadowolony - przyznał tuż po zejściu z ringu tryumfator.
Tymczasem Redakcja chyba poddaje się tym trendom:) pisząc:
"W pierwszej rundzie konfrontacji z doświadczonym Konostantinsem Sakarą (13-31-3, 11 KO)"
Nie chcę stawiać domu i samochodu, ale z dużą dozą pewności mógłbym stwierdzić, że ktoś legitymujący się rekordem (13-31-3, 11 KO) jest po prostu słabym bokserem. Opisywanie umiejętności tego Pana JEDYNIE słowem "doświadczony" trochę fałszuje rzeczywistość.