BURNS ZADOWOLONY ZE SPARINGÓW
Ricky Burns (36-2-1, 11 KO) łapie świeżość przed sobotnią obroną z niepokonanym Terencem Crawfordem (22-0, 16 KO). Na papierze Amerykanin jest najgroźniejszym rywalem dla Szkota w ostatnich latach i jest uważany za faworyta tego pojedynku.
"Rickster" odrobił jednak zadanie domowe i solidnie przyłożył się do przygotowań na starcie z "Łowcą". Podczas sparingów wspomagali go renomowani pięściarze - Kevin Mitchell, Luke Campbell i Martin J. Ward.
- Sparingi z Kevinem były świetne. Zrobiliśmy trzydzieści solidnych rund z nim i z utalentowanym Martinem. Dodatkowo Campbell wspomógł nas w ostatnim tygodniu. Podczas ostatnich przygotowań robiliśmy za dużo sparingów i treningów obwodowych, co robiło się nudne. Teraz podczas obozu wspomagał mnie mój dobry znajomy Matthew, który spełniał rolę trenera od przygotowania fizycznego i kondycyjnego. Znamy się bardzo długo i wspólna praca przyniosła efekty, treningi nie były monotonne. Myślę, że praca wykonana w ostatnich tygodniach zaprocentuje w ringu - twierdzi pewny swego mistrz.
Crawford jest uważany za wschodzącą gwiazdę wagi lekkiej, a jego styl może okazać się niewygodny dla mistrza. Burns jest jednak pewny, że sparingi podczas obozu przygotowawczego zaprocentują w ringu podczas starcia z wymagającym pretendentem.
- Crawford jest bardzo śliski i umie zmieniać pozycję i w każdej z nich boksuje dobrze. Chcieliśmy ściągnąć na obóz mojego byłego rywala Jose Gonzaleza, jednak ostatecznie to się nie udało. Wiemy, czego spodziewać się po Amerykaninie i przerobiliśmy wiele wariantów na sparingach - dodał Szkot.
Wydaje mi się że będzie TKO na Burnsie, mimo że to sympatyczny gość..