PRZYPOMNIAŁ O SOBIE RAY AUSTIN
Aż 32 miesiące trwał rozbrat z boksem Raya Austina (29-6-4, 18 KO). Popularny "Rainman" z Cleveland w ostatniej dekadzie należał do bezpośredniego zaplecza czołówki wagi ciężkiej, o czym świadczą remisy z Lancem Whitakerem, Larry Donaldem czy Sultanem Ibragimowem, a także zwycięstwa nad mocnym jeszcze wówczas Owenem Beckiem, DaVarrylem Williamsonem czy naszym Andrzejem Gołotą.
Po dwóch porażkach z rzędu i niezadowoleniu z kontraktu z Donem Kingiem dwumetrowy olbrzym zrobił sobie długą przerwę. Aż w końcu powrócił minionej nocy.
- Czuję się jakbym miał dziesięć lat mniej. Odpocząłem, ale trzy razy w tygodniu trenowałem - zapewnia były pretendent do tytułu mistrza świata federacji IBF.
Austin przez sześć rund obijał doświadczonego Earla Ladsona (15-23-1, 7 KO), lecz nie zdołał go posłać na deski. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie typowali przewagę Raya 60:54. Dobry test dla naszych ciężkich? Czemu nie...
Dzisiaj niestety, to juz tylko nazwisko na rekordzie... jak np. Botha...lol...
Gołota ze strachem w oczach wszedł do ringu i już po paru sekundach liczenie, chwilę później kontuzja i próby ataku 1 ręką. Saleta, gdy komentował walkę Andrew z Mollo mówił, że dobrze by było gdyby tym pojedynkiem Gołota zakończył karierę. Niestety doszły 3 porażki w tym ostatnia bardzo smutna."
Niestety masz racje. Golota byl jednym z moich ulubiencow w latach dziewiedziesiatych a wiele jego walk obserwowalem na zywo w halach dookola calego kraju. Nietsty takich pojedynkow jak te dwa z Ridickiem Bowe, Dannelem Nicholsonem, czy z Samsonem Po'uha, lub "T-Rex" Sandersem, Andrew nie mial zbyt wiele po roku 1999. Oczywiscie walka z Chrisem Byrdem mi sie rowniez podobala i to chyba byla ostatnia, po ktorej powinien zakonczyc kariere.
Austin jak walczył z Solisem czy Stiverne, to co walka to był w eliminator WBC, kto wie czy po tej wygranej z Ladsonem znów nie będzie eliminatora.."
Wowczas to Don King maczal we wszystkim swoje palce...lol...Nawet przed walka Austina z Golota, mowilo sie iz Andrew bedzie pierwszym w historii piesciarzem tej dywizji, ktory bez zdobycia ani jednego pasa dostanie pieciokrotna szanse na osiagniecie tego, czego mu sie nie udalo czterokrotnie poprzednio...lol...
Don King: "Only in America".
wystarczy pokonac Austina i bede kolejne wielkie emocje , ja w to znowu wierzyłem i po raz kolejny Austin rozbiciem Goloty rozbił rowniez moje marzenia o polskim mistrzu HW
ciekawe czy sie doczekamy polsiego mistrza wszechwag
Adamek za mały i za stary , Szpilka zbyt dziurawy , za malo odoporny , Zimnoch przecietny , Wach z cieniem tytułu nie zdobedzie a po drugie to juz mu sie chyba boksowac nie chce , innych nie widac ...
*"Andrzej Gołota jako jedyny jednostronnie obijał wielkiego Riddicka Bowe!"- Andrzej Gołota był wtedy super prime a Riddick Bowe past prime. W I walce Bowe był strasznie otyły i nieprzygotowany. A i tak tam deklasacji nie widziałem. To była emocjonująca i wyrównana walka, Andrzej do momentu dyskwalifikacji zaledwie 1 punktem na kartach sędziowskich prowadził. W II walce Bowe był z kolei skrajnie odwodniony i wymęczony. Rzeczywiście tam już była pewna deklasacja, Gołota zadał conajmniej 400 celnych ciosów, posłał go 2 razy na deski, ale sam też leżał. Riddick Bowe był już past prime. Fakt, rok wcześniej znokautował Holyfielda, ale nie należy zapominać, że Evander miał żółtaczkę (a mimo to deklasował Riddicka do momentu KO) i to była jedna z najgorszych walk "Real Deala".
*"Walki Gołota-Bowe to wg. Amerykanów najlepsze 2 walki lat 90-tych i najchętniej powtarzane!" Bzdura, były walki bardziej emocjonujące, sensacyjne i kontrowersyjne, np. Tyson-Douglas, trylogia Holyfield-Bowe, Tyson-Holyfield, Foreman-Moorer.
*"Andrzej Gołota jest uwielbiany na całym świecie, nie tylko w Polsce, ale też przez Amerykanów, jest tam legendą!"- Bzdura. O Andrzeju Gołocie dawno większość Amerykanów zapomniało. Jeżeli jest tam pamiętany to głównie przez ciosy poniżej pasa, ucieczki z ringu, szybkie przegrane. Raczej nie ma zbyt dobrej reputacji w Stanach. Przez Mike'a Tysona, Evandera Holyfielda i Riddicka Bowe jest bardzo chwalony i przesłodzony, ale raczej z grzeczności.
*"Andrzej Gołota byłby najlepszym mistrzem w historii! Tylko psychika..."- bzdura. Psychika pozwoliła by mu na wygraną z Riddickiem Bowe, ewentualnie na wygraną z Grantem i na dłuższe przetrwanie z Lewisem, Tysonem i Brewsterem- może uniknąłby aż takiej kompromitacji.
No może gdyby psychika pozwoliłaby mu bardziej przycisnąć Byrda, lub nie zlekceważyć Ruiza w II połowie walki to może mielibyśmy jednorazowego mistrza świata.
*"Andrzej Gołota miał piekielnie mocny cios, betonową szczękę, najlepszą technikę w latach 90-tych, jego jedynym problemem była pscyhika"- nie zgadzam się. Cios nie był mocny- miał naruszonego Riddicka Bowe, Corey Sandersa, Michaela Granta, Johna Ruiza a mimo wszystko nie umiał ich wykończyć. Prawdziwy puncher by ich złożył 1 ciosem, a Andrzej stał i myślał jak ich wykończyć stammowskim prostym. Betonowej szczęki też nie miał, gdyby ją miał to by nie padał tak często i tak szybko na deski. Nokaut w 53 sekundzie walki też nie świadczy najlepiej o szczęce Gołoty. Technika bardzo dobra, ale nie najlepsza. Gołota miał beznadziejną obronę- przyjmował wiele na twarz, stąd ten lęk przed przyjęciem ciosu po walce z Bowe'm, stąd te szybkie nokauty, stąd nokaut z Grantem (poddał się bo wiedział, że z tą obroną raczej KO w 10 rundzie nieuniknione by było).
*"Andrzej Gołota z lat świetności ciężko znokautowałby Adamka w 1 rundzie"- nie powiedziałbym. Skłaniałbym się bardziej ku temu, że Gołota by wypunktował Tomasza. Przecież Adamek ma tytanową szczękę, a Andrzej kompletnie nie miał czym uderzyć. Przecież stammowskie proste nie robiłyby wrażenia na Adamku.
cop
Z Ruizem była wyrównana walka tylko przez styl Ruiza strasznie nudna.
Z Chrisem Byrdem- moim zdaniem wygrał i pokazał, że był naprawdę b.dobry technicznie.
Z Johnem Ruizem- 2 knock downy, odjęcie punktu Ruizowi + wyrównane rundy, więcej celnych ciosów choćby z tego względu sędziowie powinni dać Andrzejowi tę minimalną wygraną 113-112 (to był najsprawiedliwszy werdykt, który był na karcie Ledermana).
Z Mikie'm Mollo- Mollo był słaby technicznie, wolny, ociężały, ale dobrze, że Andrzej przetrzymał te ciosy w 1 rundzie i zrobił z Amerykanem włoskiego pochodzenia to co miał zrobić ;)
walka z McBride'm też była w pewnym sensie ważna dla Andrzeja bo zdobył pierwszy półpasiec w karierze ;p ale była bardzo słaba- od 130 kg, ociężałego, wolnego jak "ketchup" McBride'a przyjął strasznie dużo ciosów i był na skraju nokautu, do przerwania walka była wyrównana. Dla Januszy ta walka może wydawać się osiągnięciem Andrzeja ze względu na fakt, że 2 lata wcześniej McBride znokautował "wielkiego Mike'a Tysona" i że później wytrzymał 12 rund z Adamkiem.
Z Nixem, Terrence Lewisem, Byrdem, Ruizem, McBride, Mollo, potem już kłopoty z ręką zaczęły być poważne z Austinem, z Brewsterem szybka porażka, z Adamkiem Missmatch, ostatnia dobra walka Gołoty to z Saletą, ale został rzucony (dosłownie, jeszcze wcześniej cios w tył głowy) na deski i stracił całą wolę jak zobaczył, że sędzia go liczy.
Jedyny kto wyliczył Andrzeja Gołotę w karierze to największe pośmiewisko sędziowskie Leszek Jankowiak i do dzisiaj nie wiem dlaczego do zrobił. Pewnie Saleta go przekupił przed walką.