GROVES ZAPOWIADA POWTÓRKĘ KLASYKU HAGLER vs HEARNS
31 maja na jednym z angielskich stadionów futbolowych dojdzie do rewanżowej walki pomiędzy Carlem Frochem (32-2, 23 KO) a Georgem Grovesem (19-1, 15 KO). Pierwszy pojedynek został kontrowersyjnie przerwany w dziewiątej rundzie, kiedy "Święty" był lekko naruszony, ale wydawało się, że przetrwa kryzys i będzie mógł boksować dalej. Należy zaznaczyć, że w tamtym momencie pretendent wyraźnie wygrywał potyczkę.
- Nawet przez sekundę nie myślałem, że Carl Froch weźmie tę walkę - przyznaje 25-letni Groves. - Rozbijałem go od pierwszej do dziewiątej odsłony, a kiedy tylko pojawiło się dla niego światełko w tunelu, sędzia wkroczył i przerwał pojedynek. Z tamtej batalii Froch nie może wynieść absolutnie nic pozytywnego.
- Jestem zachwycony, że mogę brać udział w walce, która będzie największa w historii Wielkiej Brytanii. Wciąż jestem w szoku, że Froch się zgodził. Szanuję go za to. Przygotuję się mentalnie i fizycznie do tego, żeby zniszczyć Carla w ciągu trzech rund. Wielka Brytania będzie miała swoją walkę Hagler-Hearns, o której będzie się mówiło latami. Odliczam dni do chwili, kiedy zostanę mistrzem świata kategorii super średniej - kończy pewny siebie pięściarz z Londynu.
Froch zlekceważył Grovesa. Porównajcie to z walką z Bute, na którą wszedł nagrzany, bo był skazywany przez wielu na porażkę.