ZALICZONE SPRAWDZIANY PROSPEKTÓW
Luty 2014 nie rozpieszcza kibiców boksu. Prawie nie ma w tym miesiącu emocjonujących pojedynków o dużą stawkę. Warto w tej sytuacji skupić uwagę na trochę mniej znanych, ale utalentowanych i dobrze zapowiadających się bokserach, z których kilku walczyło w minionym tygodniu.
Polskich kibiców najbardziej interesowały występy Kamila Łaszczyka (16-0, 7 KO) i Patryka Szymańskiego (10-0, 5 KO) na gali w Chicago. Szczególnie popularny Szczurek miał przed sobą niełatwe zadanie, bowiem z przeciwnikiem tej klasy, co rutynowany Daniel Diaz z Nikaragui jeszcze nie walczył. Łaszczyk wypadł jednak w starciu z Diazem bardzo dobrze, pokazał wysokiej klasy technikę (piękny balans, bogaty repertuar ciosów) i pewnie wygrał. To bokser o dużej przyszłości, aczkolwiek na razie brakuje mu trochę siły fizycznej. Patryk Szymański ma dopiero 20 lat i jest jedynym tak młodym obiecującym polskim pięściarzem zawodowym. W Chicago pokonał w 2. rundzie Daniela Hicksa i potwierdził swój nieprzeciętny talent.
Obok Polaków w ostatnich dniach boksowało na różnych ringach kilku ciekawych bokserów. W Quebecu wystąpił 29-letni reprezentant Kanady w wadze lekkiej Ghislain Maduma (16-0, 10 KO) i w 3. rundzie znokautował Meksykanina Johna Carlo Aparicio. Maduma pochodzi z Konga i późno rozpoczął profesjonalną karierę. Dysponuje zarówno piorunującym ciosem, jak i przyzwoitą techniką. Można oczekiwać, że dołączy do Stevensona, Stiverne'a, Pascala i Lemieux na drodze kontynuacji dobrej ostatnio passy kanadyjskiego boksu.
Chris van Heerden (20-1-1, 11 KO) jest o 3 lata młodszy od Madumy, ale posiada już bardzo duże doświadczenie na zawodowych ringach. W kategorii półśredniej pokonał kilku liczących się rywali i zdobył pas mistrzowski IBO. Przegrał tylko raz, z Nikolą Stevanoviciem w Belgradzie po bardzo krzywdzącym werdykcie. W normalnej kategorii van Heerden byłby zapewne bardzo blisko title shota w jakiejś bardziej liczącej się od IBO federacji, ale w celebryckiej wadze półśredniej nie ma na to szans. Postanowił więc przyjechać do USA i poszukać tam szczęścia. W swojej pierwszej walce na kontynencie amerykańskim zastopował w 4. rundzie rutynowanego Meksykanina Cosme Riverę.
Swoim prospektom mogli też przyjrzeć się Amerykanie. Na tej samej gali w Hollywood, co van Heerden wystąpił w wadze ciężkiej Charles Martin (14-0-1, 12 KO) i gładko przed czasem odprawił Maurenzo Smitha (podobnie, jak wcześniej Joeya Dawejko i Glendy'ego Hernandeza). Obok Dominica Breazeale'a, Aarona Greena i Alexandra Floresa Martin może uchodzić za jednego z amerykańskich prospektów HW drugiego rzutu tj. takich, który są w odwodzie, gdy zawiodą bardziej renomowani Wilder i Jennings. Niepokonany 27-letni bokser ze stanu Missouri doskonale prezentuje się w ringu, ma bowiem 196 cm wzrostu, imponującą muskulaturę, a na dodatek jest mańkutem. Jednak jego walorom siłowym jak na razie zdecydowanie ustępują umiejętności bokserskie i trudno przewidzieć, czy i kiedy uda się te mankamenty zniwelować.
Na gali w Chicago wystąpił natomiast rówieśnik Martina, boksujący w kategorii cruiser Junior Anthony Wright (9-0, 8 KO) i również przed czasem zwyciężył niezłego journeymana Galena Browna (niegdyś ciężko znokautowanego przez Mariusza Wacha). Waga cruiser jest mało popularna w USA, a jako prospekt Wright na razie zyskał mniejszy rozgłos, niż młodsi od niego Stevens Bujaj i Jordan Shimmell. Mam jednak wrażenie, że z tej trójki właśnie legitymujący się doskonałym bilansem krępy, czarnoskóry bokser z Illinois ma przed sobą największą przyszłość.