CZAS NA SŁODKĄ ZEMSTĘ
7 czerwca 2008 roku rozbłysła gwiazda Juana Manuela Lopeza (33-3, 30 KO). Tego dnia w Atlantic City młody i niepokonany w 21 pojedynkach Portorykańczyk w ciągu niespełna jednej rundy zdemolował mistrza świata, Daniela Ponce De Leona (45-5, 35 KO). Dzięki temu „Juanma” zasiadł na tronie wagi super koguciej federacji WBO i tak zaczął się jego triumfalny pochód przez zawodowe ringi, przerwany niespodziewanie dopiero w 2011 roku przez twardego Orlando Salido (40-12-2, 28 KO). Teraz po prawie sześciu latach, 15 marca w mieście Bayamon w ojczyźnie Juana, dojdzie do rewanżu tych dwóch efektownych pięściarzy. Czy 33-letni Daniel zemści się na młodszym o trzy lata Juanie? Czy teraz role się odwrócą? Wszystko wskazuje na to, że tak.
Po zwycięstwie nad De Leonem Lopez pięciokrotnie obronił swoje trofeum i w 2010 roku przypuścił udany szturm na dywizję piórkową. Jego ofiarą padł mistrz WBO, Amerykanin Steve Luevano (37-2-1, 15 KO), którego znokautował w siódmej rundzie. Następnie nie zwalniając tempa w świetnym stylu zastopował Filipińczyka Bernabe Concepciona (32-6-1, 18 KO) i sławnego Meksykanina Rafaela Marqueza (41-9, 37 KO). Praktycznie wszyscy eksperci zachwalali wówczas utalentowanego Portorykańczyka i wróżyli mu wielką karierę, dlatego sensację, jaką sprawił wspomniany już wyżej Salido, wprawiła bokserski światek w osłupienie i konsternację. Uznano jednak, że był to zwykły wypadek przy pracy i w marcu 2012 roku doszło do rewanżu. Meksykański bombardier rozwiał jednak złudzenia i ponownie na oczach wiernych kibiców sprawił faworytowi srogie lanie.
Od tamtej pory Lopez nie jest już tym samym zawodnikiem. Co prawda w lutym i kwietniu 2013 roku stoczył dwie zwycięskie walki, ale już w czerwcu bez problemów znokautował go młody wilk, niebezpieczny Mikey Garcia (34-0, 28 KO).
Jeżeli chodzi o De Leona, to wojownik z Ciudad Cuauhtemoc bardzo szybko odbudował się po klęsce z 2008 roku i stoczył wiele porywających bitew, zdobywając pasy NABF i WBC Latino w wadze piórkowej. Co prawda w 2011 roku przegrał dwa razy z rzędu, ale porażki z Yuriorkisem Gamboą (23-0, 16 KO) i Adrienem Bronerem (27-1, 22 KO), hańby nie przynoszą. Szczęśliwy okazał się za to dla Daniela rok 2012, w którym to zdetronizował Jhonny Gonzaleza (55-8, 47 KO) i został nowym właścicielem pasa WBC kategorii piórkowej. Niestety już w pierwszej obronie w maju 2013 roku utracił tytuł na rzecz bojowego rodaka Abnera Maresa (26-1-1, 14 KO).
Ciekawe, kto będzie lepszy w starciu tych dwóch ambitnych byłych mistrzów po przejściach. Zarówno jeden jak i drugi słynie z zamiłowania do bezpardonowych ataków, co często przypłacali bolesnymi porażkami. Z pewnością widowisko zapowiada się świetnie, bo obydwaj mają zarówno sobie nawzajem, jak i całemu światu coś do udowodnienia. De Leon chce odpłacić swojemu drugiemu pogromcy pięknym za nadobne, natomiast Lopez pokazać wszystkim, że nie jest jeszcze skończony. Kto kogo przełamie i zniszczy tym razem?
Co takiego wskazuje na to, że tak? Owszem 'Juanma' polegl sromotnie z Micki Garcią, ale ten to wschodząca gwiazda ringów, z kolei 'Juanma' to już nie ten sam gość co 5 lat temu. Brutalne boje z twardym Salido na pewno odcisnęly trwaly ślad. Jednak z takimi jak Ponce de Leon śmialo może jeszcze rywalizować! Meksykanin również niejednokrotnie byl nokautowany, ostatnio nawet przez Maresa, który typem punchera na pewno nie jest. Myślę, że Lopeza stać na wygraną. To dla niego walka o wszystko i na pewno solidnie się przygotuje. Nie wykluczam powtórki zrozrywki, choć w późniejszych rundach. Oby tylko nie zlekceważyl Meksykanina!
Potencjalna walka roku.
Pozdrawiam