WASILEWSKI O SKANDALU W OPOLU: PIĘKNO SPORTU JEDNAK ZWYCIĘŻYŁO
Walka wieczoru na gali Wojak Boxing Night w Opolu skończyła się skandalem. Najpierw sędzia Mirosław Brózio pomylił się po odczytaniu werdyktu i podniósł w górę ręce nie tego zawodnika, a potem - po odkręceniu pierwszej pomyłki - okazało się, że odczytany wynik jest błędny, bo z kart punktowych wynika, że jednak zwyciężył 48-letni Oliver McCall (57-13, 37 KO), o czym pokonany Marcin Rekowski (12-1, 10 KO) dowiedział się podczas rozmowy z reporterem Polsatu Sport.
- Byłem na wielu galach, czy to w Stanach Zjednoczonych, czy to w Niemczech, i takie rzeczy się po prostu zdarzają. Warto jednak podkreślić jedną piękną rzecz. Pomimo tego, że pomyłkowo Polak został ogłoszony zwycięzcą, to gdy tylko się zorientowano, szybko przyznano się do błędu. Nikt tego nie ukrywał, nie zamiatał pod dywan, choć pewnie można by było tak zrobić. Wszystko jednak skończyło się uczciwie i piękno sportu zwyciężyło - powiedział promotor Andrzej Wasilewski w rozmowie z Łukaszem Balińskim ze sport.pl.
Werdykt był podawany trzy razy.
- Przyznam szczerze, że sam też nie wiem, jak do tego doszło. Ja podczas walki przecież nie siedzę przy sędziach punktowych. Jako promotorzy jesteśmy trochę z boku i to nie do nas należy, dlatego też wolałbym się w tej sprawie nie wypowiadać.
Będą wobec sędziów wyciągnięte jakieś konsekwencje?
- To wszystko to były emocje, nie sądzę, by spotkała ich jakaś kara. Na tym polega boks, to są właśnie emocje. Tego sportu nie da się wkalkulować w jakieś ramy i takie rzeczy czasem się po prostu dzieją.
Dużo już mówi się o rewanżu...
- To bardzo możliwe. Na całym świecie kibice lubią takie zażarte pojedynki, gdzie w dodatku pojawia się jeszcze nutka kontrowersji. Wydaje mi się, że kwestia rewanżu jest warta rozpatrzenia. Szczególnie, że Rekowski, który nie jest bardzo związany z naszą grupą, bo przecież to była jego pierwsza walka w naszych barwach, według mnie wygrał.
Całą rozmowę przeczytasz na sport.pl >>>
Gdy widzę te gale pokazywane przez Polsat, to wstydzę się, że boksowałem. Dziwię się tej stacji, że pokazuje pięściarstwo na tak nędznym poziomie. Gala w Opolu to nawet nie był nędzny kabaret, to było bokserskie Bollywood. Jestem przekonany, że prezes Solorz tego nie ogląda, bo gdyby widział, co jest pokazywane w jego telewizji, nie zgodziłby się na coś takiego.
"Na galach w Stanach Zjednoczonych takie rzeczy poprostu sie zdarzaja"
Na jakich galach? Chyba takich prowincjonalnych odpowiedniki ktorych organizuje wlasnie synek prezesa & spolka. Po ewidentnym zaniedbaniu z wizą chippendales'a kompromitacji i braku profesjonalizmu ciag dalszy....W wypowiedzi natomiast nigdy nie brakuje wymowki i krycia wlasnej dupy:
"Ja podczas walki przecież nie siedzę przy sędziach punktowych. Jako promotorzy jesteśmy trochę z boku i to nie do nas należy, dlatego też wolałbym się w tej sprawie nie wypowiadać"
Mataczenia ciag dalszy....
Nie dziwie się, że Michalczewski się wstydzi. Zdarzało mu się wygrywać po dosyć kontrowersyjnych decyzjach sędziów.
Wiadomo, że ta szopka z werdyktem to wstyd, ale gala była całkiem fajna. Michalczewski to hipokryta, dobrze wie, że w PL póki co nie możliwe są gale jak w stanach, czy chociaż by w Niemczech.
To jest jednak świnia. U nas było zamieszanie, błąd ludzki. Siara, ale nie organizacyjna. Ale jak to się ma do faktycznego skandalu i porażki, kiedy bokser udaje znokautowanego po faulu, tarza się po linach, odgrywa scenę, zachowuje się jak zwykła p..a i OSZUST?
Pan Michalczewski powinien siedzieć cicho i nie obrażać naszych gal. Bo póki co, u nas nie leją się jakaś dziennikarka z politykiem i inne wynalazki jak to jest w Szkoplandi. Nasze gale często są mierne, ale zdarzają się ciekawe pojedynki, na ile pozwalają fundusze. A Saurelanda są wielkie pieniądze a gale zawsze są gówniane, z założenia. Więc niech lepiej Michalczewski się nie wypowiada.
"nie organizacyjna" - organizacyjne właśnie
Floyda z Alvarezem nie oglądałeś?
W UK "z urzędu" większe wałki odchodzą.
A co do artykułu. Tja, piękno sportu. Chyba piękniejszy był wałek na Pawle Głażewskim z RJJ.
Panie Wasilewski, panie Wasilewski...jedno słowo : KOMPROMITACJA !!!
ps. chyba nawet średnio rozgarniety gimnazjalista zdaje sobie sprawę że sprawdzenie 3 kart sędziowskich wyższą matematyką nie jest..
Kalkulatory niech dadzą sędzią.
Inną formę zapisu niech wprowadzą:
Obok:
10:9 powinno być np. 0:-1
10:10................0:0
10:8.................0:-2
Łatwiej jest odjąć np. -6 od całości, niż sumować po całości.
P.S.
Czy oni nie mają kalkulatorów ?
Parokrotnie widziałem podobną sytuację z Bufferem w roli głównej, gdzie mylił się z cyframi.
Swoją drogą - sędzia Gulc, który sędziował to 76:75 dla Rekowskiego zawsze sędziuje na maksa pod naszych. Przykłady - Dał pierwszą rundę Kołodziej - Ikeji (w której Paweł heblował dechy) jako remisową - 10:10, wg niego Zimnoch przegrał tylko jedną rundę z McCallem, Głażewski przegrał tylko jedną rundę z Sabihim, Syrowatka - Petitjean wg Gulca 6:0 dla Polaka, itd, itp.
Nie zdziwiłbym się gdyby ten aparat wymyślił coś w rodzaju 10:10 w rundzie trzeciej, a i tak tylko jednym punktem udało mu się zrobić tę walkę dla Rekowskiego.
gala była jaka była. pozytywnie zaskoczył mnie ten młody niemiec (Feigenbutz???), który zlał niemiłosiernie Sołdrę. zaskoczyła mnie słaba postawa Rekowskiego oraz zamieszanie wokół wyników. reszta była do przewidzenia. w zasadzie ta gala dostarczyła mi więcej emocji niż poprzednie razem wzięte.
skandal byłby wtedy, gdyby na siłę chcieli ogłosić zwycięzcą swojego podopiecznego, a tutaj walka w miarę wyrównana. można było ogłosić wynik w każdą stronę i nikt nie czuł by sie pokrzywdzony. sam obstawiałem niewielkie zwycięstwo rekowskiego.
Zacznę od tego, że byłem na miejscu i widziałem rzeczy nie do pojęcia. Wchodzę, lokalizuję miejsce (blisko ringu) i wracam po piwo. Kolejka ponad 10 metrów i tak do końca imprezy - no cóż w całym obiekcie były tylko 2 kraniki.
Pierwsza walka - ujdzie. Mało tego... wraz z upływem czasu okazuje się, że to może i najlepsza walka. No może poza "wstydem Rekowskiego".
Druga walka - dramat. Jakiś Serb bez umiejętności tak naprawdę ośmiesza Matyję. Owszem sam nic nie prezentuje, ale zawodowy rzekomo Polak wykazuje kompletny brak mózgu i wygrywa poprzez dyskwalifikację Serba. W sumie Serb przegrał ze sobą, bo nie z Matyją.
W trzeciej walce wchodzi Feigenbutz i powtarza scenariusz z Miszkinem, czyli spokojnie czeka i wykańcza Sołdrę. Kolejnego polskiego pseudozawodowca wraz z pseudozawodowymi trenerami. Tak jakby nie wiadomo było co pokaże Niemiec.
Myślę sobie - cholera - niezły dramat 3 z 5 walk się skończyły a boksu widziałem niewiele - parę minut.
Do 4 walki była przerwa jedyne 65 minut. Organizatorzy zaoferowali w tym czasie rekreacyjną PRÓŻNIĘ, czyli nic.
Idę do bufetu (tak się nazywał jedyny punkt gastronomiczny), omijam kilometrową kolejkę po piwo (co ciekawe nie Wojak, który wali po oczach z pierdyliardów plakatów - niezły absurd marketingowy) i dowiaduję się, że zostały Chipsy. Pytam: a co było wcześniej? - trochę kanapek i popcorn.
Żenua
Wychodzi Wawrzyk i Williams. Mam Williamsa na wyciągnięcie ręki. Z oczu widzę jednak, że jak przystało na emerytowanego Brytola powtórzy taktykę Ałdleja Harry Sona. Wyszło nawet lepiej. Wawrzyk, znany jako Cyc - po raz kolejny "pokazuje klasę miszcza" i wygrywa. Był tak dobry, że Danny nie zdążył nawet podnieść ręki do ciosu.
Żenua
Wreszcie McCall ośmiesza Rekowskiego. Na żywca widać jak McCall wylapuje ciosy na gardę - szok. Mimo wieku i przeciętnej szybkości facet po prostu czyta Rekowskiego jak elementarz. Przy tej okazji po raz kolejny można podyskutować o bryndzy KP oraz roli warunków fizycznych w HW. Rekowski przy McCallu wygląda jak Cruiser, a jego ciosy spływały jak po kaczce.
Potem mamy absurdalny werdykt. I warto tu dodać rzecz, której nie było czuć w TV. Po werdykcie 90% ludzi opuszcza salę gwiżdżąc. Właściwy werdykt i radość McCalla oglądają już tylko puste ławy.
Podsumowując:
Fatalna organizacja i brak szacunku dla kibica. Niestety publika w sali jest potrzebna jedynie po to by jakoś to wyglądało w TV. Niestety kibic płacący za bilet dostał sportową bryndzę, długie przerwy bez żadnych atrakcji, kolejkę po piwo i nawet za przeproszeniem nic zeżreć nie było można.
Muszę więc przestać pisać, że to gale do kotleta.
Widać również, że KP i Polsat to towarzystwo wzajemnej adoracji. Znają się jak kumple i mają głęboko w D. kibiców. Łączy ich szmal zarabiany na frajerach.
Czy żałuję bycia tam - nie. Potwierdziło się wszytko to o czym mówię i piszę tu od lat. I chociażby dlatego warto było tą żenadę zobaczyć.
Jeszcze coś - Łapin to w 100% "prjawy ljewy" i nikt mi nie wmówi, że to dobry trener. Niech się wszyscy dalej klepią po ramionach, ale nic nie zmieni faktu, że ta cała ekipa to jedno wielkie nieporozumienie.
Jeszcze coś #2 - przyjrzałem się Szpilce i powiem Wam, że to kolejny przerośnięty Cruiser. Wzrost oficjalnie podawany to mit, a budowa ciała pozwala mówić, że Adamek przy nim to kulturysta. Szpilka powinien wrócić do cruiser i popracować nad mięśniami.