LOPEZ: TO NAJWAŻNIEJSZA WALKA W KARIERZE
W czerwcu 2008 roku Juan Manuel Lopez (33-3, 30 KO) wprawił bokserski świat w osłupienie, kiedy już w pierwszej rundzie zdetronizował ówczesnego mistrza świata WBO kategorii super koguciej - Daniela Ponce De Leona (45-5, 35 KO).
Od tamtego czasu minęło parę lat i obydwaj mieli po drodze wzloty i upadki. Zdobywali kolejne tytuły i tracili je przegrywając przed czasem, a ich drogi ponownie skrzyżują się 15 marca w portorykańskim Bayamon.
- To największa walka w mojej karierze, nawet ważniejsza od tych z Rafaelem Marquezem i Mikey Garcią - zapewnia 30-letni "Juanma", który w ostatnim występie przegrał przez TKO w czwartej rundzie, czego efektem było rozwiązanie współpracy z grupą Top Rank. - Muszę zwyciężyć. Zawsze powtarzałem, że za pierwszym razem nie wygrałem dzięki szczęściu, ale nie wydaje mi się, żeby to się miało powtórzyć. Przegrany będzie musiał poważnie pomyśleć o tym, co będzie dalej robił w życiu.
Według niektórych Lopez jest już skończony, ale ja liczę, że się odbuduje tym zwycięstwem, a później zawalczy o coś większego. A w GBP nie brakuje świetnych pięściarzy w niższych dywizjach, dlatego też zwycięzca na pewno dostanie jakąś konkretną ofertę kasowej walki.
Na boxingscene.com piszą, że w narożniku Lopeza nie będzie Pedro Diaza, choć panowie przez pewien czas ze sobą współpracowali.