ORTIZ: NIC SIĘ NIE STAŁO, TRAFIŁ MNIE
19 miesięcy przerwy od boksu nie dało o sobie znać w pierwszej rundzie, kiedy Victor Ortiz (29-5-2, 22 KO) zyskał przewagę nad Luisem Collazo (35-5, 18 KO), ale już w drugiej nowojorczyk zaczął odnajdywać swój rytm, a "Vicious" dał się wciągnąć w jego grę i został znokautowany kontrującym sierpowym.
Ortiz nie podniósł się z maty, a sędzia wyliczył go do dziesięciu. Jest to o tyle dziwne, że gdyby Victor powstał, uratowałby go gong i minutowa przerwa. Były mistrz świata WBC wagi półśredniej znów pokazał jednak, że brakuje mu serca do walki. Kilka chwil po zakończeniu pojedynku Ortiz był już uśmiechnięty, gratulował rywalowi i zapewniał, że nic wielkiego się nie stało.
- Czuję się dobrze. Złapał mnie, nic wielkiego. Zdarza się - krótko skomentował swój występ Ortiz, który jeszcze niedawno zapowiadał, że podbije swoją kategorię i zrewanżuje się samemu Floydowi Mayweatherowi (45-0, 26 KO). Ze słów Victora wynika, że nie widzi on powodu do zakończenia kariery, więc pewnie za jakiś czas znów zobaczymy go w ringu. Tylko czy kibice będą jeszcze się nim interesowali?
Jakie są atuty Victora Ortiza? Jest całkiem silny fizycznie i ma agresywny styl walki. Jednak w samych jego atutach można odnaleźć wady. Bo jeżeli jest tak agresywny to naraża się na kontry, które przeważnie kończą pojedynek, bo Ortiz kiedy otrzymuje silne ciosy - przestaje walczyć.
Słabe punkty Victora Ortiza to przede wszystkim defensywa. Należy pamiętać, że leżał on na deskach wielokrotnie, przeciwnicy nie mają problemu z trafieniem go. Jest to ogromny mankament, który nie pozwala mu się odbudować. Wszystko co się da - Ortiz (w ostatnim czasie) przegrywa przez nokaut/poddania.
No i wyżej wspomniana psychika. Nie tylko związana z tym, że Ortiz nie ma charakteru wojownika i łatwo się poddaje. Również w trakcie trwania pojedynku można zaobserwować jego psychiczną słabość. Bezczelne faule głową są objawem frustracji. Jeżeli pojedynek nie idzie po jego myśli to zaczyna brutalnie faulować. Zaatakował głową Mayweathera w 2011 roku, minęły 3 lata - w pierwszej rundzie celowy atak głową Ortiz przypuścił na Collazo. Każdy przyjęty cios przez Ortiza, wywołuje u niego panikę. Jak ktoś taki ma zostać mistrzem świata? Rzadko widzi się bokserów tak przerażonych. Jeżeli ktoś nie ma odwagi i świadomości, że wychodząc na ring zawsze ryzykuje się własnym życiem lub zdrowiem, to taka osoba nigdy nie powinna zostać bokserem.
Trzecia porażka Victora Ortiza z rzędu powinna załamać jego karierę. Dostał on dwóch przeciwników na odbudowę i szansy nie wykorzystał. Chociaż spodziewałem się, że Collazo może sprawić niespodziankę - to bardzo dobry, niedoceniany zawodnik. Jednak nie da się zaprzeczyć, że "Vicious" zawiódł. Koniec kariery powinien być najlepszym dla niego rozwiązaniem. Można go holować na journeymanach, którzy nie będą mieli wystarczająco siły ani umiejętności by odpowiedzieć Ortizowi mocnymi ciosami. Jednak kiedy przyjdzie do kolejnej trudnej walki z solidnej zawodnikiem - Ortiz znowu polegnie.
Dobrze prawisz. Też o tym samym pomyślałem. Wielu sportowców (nawet nasi skoczkowie narciarscy) współpracuje z psychologami. I nie jest to bynajmniej żaden powód do wstydu. Wydaje mi się, że Ortiz był w stanie kontynuować walkę. Z Berto czy Lopezem takich bomb zainkasował przecież całe mnóstwo! Z jedną zasadniczą różnicą... Tutaj wracał po 19 miesiącach przerwy, a przede wszystkim wracał po ciężkiej kontuzji i operacji. Chciałbym się mylić, ale ta złamana szczęka odcisnęła trwały ślad w psychice Victora i w każdym momencie walki kiedy tylko zainkasuje jakiegoś mocniejszego czyściocha będzie włączała się czerwona lampka. Przypuszczam, że ta lampka zaświeciła się w czasie walki z Collazo, a Ortiz z obawy o szczękę mógł się poddać. Nie wiem czy Vic będzie jeszcze w stanie powrócić, powrócić mocniejszy. Tego nikt nie wie co mu siedzi teraz w głowie...
TAK ŁUKASZKU TAK UWAŻAM! Bo dzisiaj to się potwierdziło, w dodatku dzisiejszej nocy nastąpił koniec jego kariery!!! :D xD
Przypisujesz mi słowa których nigdy tu nie napisałem. Jeżeli było inaczej to zapodaj mi bezpośredni link do artykułu(newsa) pod którym tak napisałem!
Szczerze, to spodziewałem się więcej po Tobie. Dawaj, jedziesz dalej, poużywaj sobie!
Dostał zaledwie 2 bańki plus jakąś tam część PPV. To tak gwoli ścisłości :)
a to nie ty pisales ze collazzo to bum?
Widze, ze masz teraz powod do calodziennego podniecenia. Gratuluje
Racja. Kontakt z psychologiem bądź psychiatrą nigdy nie jest powodem do wstydu, a już tym bardziej dla zawodowego sportowca, którego psychika jest narażona na ciągłe "obrażenia". Niestety mimo, że mamy XXI wiek, to w głowach większości ludzi wciąż panuje mentalne średniowiecze i osoba, która ma kontakt ze specjalistą od ludzkiej psychiki kojarzona jest z wariatem, który goni swoją żonę po osiedlu z siekierą bądź innym narzędziem zbrodni :-)
Jak widać wystarczyło.
ewidentnie widać, że nie chciał dalej walczyć, pomimo, że mógł wstać i przetrwać moment kryzysu w narożniku.