MŁODZI PROSPEKCI WYGRALI W NOWYM JORKU
Podczas trwającej gali w Barclays Center w Nowym Jorku pokazało się kilku obiecujących pięściarzy. Boksujący z odwrotnej pozycji w wadze piórkowej Gary Russell Jr (24-0, 14 KO) szybko zobaczył lukę w gardzie Miguela Tamayo (15-8-2, 13 KO), coraz częściej karcąc go krótkim prawym sierpem za rękawicę w okolice ucha. Uderzenia te się skumulowały w czwartej rundzie i po kolejnej takiej akcji rywal w końcu padł na matę, przegrywając przed czasem.
Z kolei w konfrontacji dwóch niepokonanych półśrednich Eddie Gomez (16-0, 10 KO) okazał się lepszy od Daquana Arnetta (11-1, 7 KO). Pierwsze sześć minut należało do Gomeza, jednak jego przeciwnik powrócił mocną rundą trzecią, zaakcentowaną celnym prawym krzyżowym na górę. Potem walka się wyrównała, choć nieznaczną przewagę miał szybszy i dokładniejszy w półdystansie Eddie. W połowie siódmego starcia po prawym sierpie na górę huknął lewym hakiem na wątrobę, posyłając oponenta na deski. Ten powstał na osiem, przetrwał kolejną minutę bombardowania, a w ostatniej odsłonie rzucił się jeszcze do odrabiania strat, na co oczywiście zabrakło już czasu. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali zwycięstwo Gomeza w rozmiarach 98:91 i dwukrotnie 97:92.
Marcus Browne (9-0, 7 KO) był reprezentantem USA na igrzyska w Londynie, gdzie nie powiodło się mu najlepiej. Teraz kroczy pewnie przez ringi zawodowe. Dziś przez sześć rund obijał Kentrella Claiborne'a (4-9, 3 KO), ale nie zdołał mu zrobić większej krzywdy. Naturalnie wątpliwości być nie mogło i na kartach każdy z arbitrów typował jego przewagę 60:54.
A Colazzo w wywiadzie po walce wyzwał Floyda na pojedynek hehe :)