BELLEW: STEVENSON JEST CIĘŻKI DO TRAFIENIA, TO ATUT W WALCE Z KOWALIOWEM
Potencjalne starcie unifikacyjne w wadze półciężkiej pomiędzy Adonisem Stevensonem (23-1, 20 KO) i Sergiejem Kowaliowem (23-0-1, 21 KO) jest jednym z najbardziej pożądanych przez kibiców pojedynków w boksie zawodowym. Być może już w tym roku promotorzy zdecydują się skonfrontować tych dwóch mocno bijących pięściarzy w ringu.
Doświadczony Tony Bellew (20-2-1, 12 KO) mimo sympatii do Rosjanina w ewentualnej walce stawiałby na mistrza WBC. Jego zdaniem Stevenson jest trudny do trafienia, co byłoby mocnym atutem w walce z Kowaliowem. Przypomnijmy, że Anglik w listopadzie przegrał ze Stevensonem przed czasem w szóstej rundzie.
- Lubię Kowaliowa, to świetny gość, dobrze reprezentuje tą dyscyplinę. To moja prywatna ocena jego osoby. Co do jego szans w walce ze Stevensonem... Moim zdaniem obrona Adonisa jest jego niedocenianą bronią. Trudno go trafić, to będzie czyniło różnicę między nimi w ringu. Obaj mają piekielnie mocny cios, jednak nieuchwytność Stevensona będzie bardzo mocnym atutem. Mam nadzieję, że się mylę, bo będę trzymał kciuki za Kowaliowa. To mój dobry przyjaciel - powiedział Bellew.
Stvenson w przeciwieństwie do Kowaliowa już zna smak porażki i to przez nokaut! ..
nigdzie nie mogę znaleść w sieci tej pierwszej walki Stvensona z Darnelem Boone
Może ktoś podrzuci link z tej walki będę wdzięczny
oczywiscie na dzisiaj ma lepsze ringowe kasowe opcje ale w starciu z Ruskiem trudno wskazac faworyta , obaj maja swoje atuty , dodatkowo Adonis jes bardziej doswiadczony w walakch na szczycie
Jest bardzo ostrożny, więc pewnie kilka rund będzie wyrównanych, ale w końcu w głowie zaszumi i będzie po wszystkim.
Przeciez takie ciosy "zdarzaja" mu sie kilka razy na runde. Takze mysle, ze predzej czy pozniej, ktorys z nich bedzie naprawde "lucky!"
Natomiast jestem za Kowaliewem poniewaz lubie gdy slowianie wygrywaja
Myślę że jeżeli Adonis się nie podpali i zacznie boksować to osiągnie przewagę w późniejszej fazie walki.
Gdyby miał mocną szczękę jak Wit, McCall - nie zaznał by porażki. Kto wie, dalej by człapał ze świadomością że w boksie można iść na rutyne.