HUSARZE ULEGLI ROSJANOM PO DOBRYM MECZU
W warszawskiej Arenie Ursynów zakończył się przed chwilą rewanżowy mecz pomiędzy Hussars Poland a Team Boxing Russia. Goście zwyciężyli 3:2, ale tym razem polska drużyna postawiła zacięty opór i spotkanie było dzięki temu bardziej interesujące niż bodaj wszystkie dotychczasowe mecze tego sezonu World Series of Boxing w wykonaniu naszej ekipy. W oczach niektórych obserwatorów pewien niesmak pozostawia kontrowersyjny werdykt drugiego pojedynku, w którym Dawid Michelus po wspaniałej batalii trochę "gospodarsko" pokonał bitnego Konstantina Bogomazowa. Nie ma jednak powodów do narzekania, bo wcześniej nasi zawodnicy przegrywali takie wyrównane walki i jest to pewne zadośćuczynienie. Na sam koniec Siergiej Werwejko pokonał Iwana Weriasowa i choć nie ustrzegł się masy błędów, to jednak tym razem spełnił oczekiwania Huberta Migaczewa, Jarosława Kołkowskiego i całego sztabu szkoleniowego Husarii.
52 kg: Misza Ałojan UD 5 Grzegorz Kozłowski (49-46, 50-45, 50-45)
60 kg: Dawid Michelus SD 5 Konstantin Bogomazow (48-47, 47-48, 48-47)
69 kg: Aleksander Besputin UD 5 Żora Simonjan (50-44, 50-43, 50-45)
81 kg: Aleksander Khotjancew SD 5 Kasjusz Życiński (48-47, 48-47, 45-50)
+91 kg: Siergiej Werwejko UD 5 Iwan Weriasow (49-46, 49-46, 49-46)
MISTRZ ŚWIATA NIEUCHWYTNY DLA KOZŁOWSKIEGO
Dwukrotny mistrz świata, mistrz Europy i brązowy medalista igrzysk olimpijskich Misza Ałojan okazał się za mocny dla ambitnego Grzegorza Kozłowskiego, który po pięciu rundach musiał uznać wyższość faworyta. Urodzony w Armenii mańkut od początku szachował nacierającego Polaka swoim prawym prostym i choć Kozłowski ostro finiszował, to wystarczyło mu to jedynie do skradnięcia piątej rundy na jednej z liczących się kart punktowych.
MICHELUS WYGRYWA PO WOJNIE
Nie jest żadną tajemnicą, że Dawid Michelus jest znakomitym bokserem, ale gorzej radzi sobie w ringowych wojnach, do których zwyczajnie nie jest stworzony. Choć Konstantin Bogomazow nie zmuszał naszego zawodnika do bitki, to jednak sam Dawid wybrał takie rozwiązanie. W pierwszych dwóch rundach osiągnął przewagę dzięki swej szybkości i technice, ale w trzeciej zaczęły się problemy. Znany z podejrzanej kondycji Michelus słabł na naszych oczach, a Bogomazow zaczynał przechylać szalę na swoją stronę. Coraz bardziej zmęczony Polak przegrał czwarte starcie i również w piątym był naszym zdaniem odrobinę gorszy, ale sędziowie jednomyślnie przyznali tę rundę Michelusowi, który całą walkę wygrał niejednogłośnie na punkty i doprowadził do remisu w całym meczu.
- Pierwsze dwie rundy były dobre, miałem przewagę. W trzeciej przyjąłem mocny cios na splot. Nie było tego widać, bo to się stało w półdystansie. To mi zabrało energię, dlatego w tej trzeciej rundzie tyle przyjąłem. W czwartej i piątej starałem się już dać z siebie wszystko i mam nadzieję, że to było widać - komentował na gorąco w rozmowie z Bokser.org zwycięski Polak.
CIĘŻKI DEBIUT SIMONJANA
Debiutant Żora Simonjan trafił na bardzo trudnego rywala. Aleksander Besputin to przecież aktualny mistrz Europy w wadze półśredniej. Już w pierwszej rundzie nasz zawodnik zapoznał się z deskami i zdawało się, że walka może się zaraz zakończyć nokautem. Simonjan przetrwał jednak kryzys i choć przegrywał rundę za rundą, to stawiał opór i momentami odcinał się faworytowi. Po pięciu starciach nasz pięściarz był mocno porozbijany, ale miał satysfakcję z ukończenia pojedynku i kilku dobrych akcji.
ŻYCIŃSKI PRZYJĄŁ WOJNĘ I PRZEGRAŁ
Warunki fizyczne i pochodzenia imienia Kasjusza Życińskiego mogłyby sugerować, że polski zawodnik specjalizuje się w walce na dystans i wykorzystywaniu znakomitego zasięgu. Nic bardziej mylnego. Życiński postawił na siłowe rozwiązanie i stoczył zaciętą ringową wojnę w półdystansie z Aleksandrem Khotjancewem, któremu takie rozwiązanie było zresztą wybitnie na rękę. Znacznie niższy, ale chyba silniejszy fizycznie krępy Rosjanin bił się z Kasjuszem przez pięć rund i po ostatnim gongu to jego ręce powędrowały w górę, choć na jednej karcie Życiński wygrał wszystkie starcia (50-45), a na dwóch pozostałych przegrał tylko jednym punktem (47-48).
WERWEJKO SPEŁNIŁ OCZEKIWANIA
Po nieudanym debiucie Siergiej Werwejko wziął się do pracy na sali treningowej i efekty było widać w ringu. Nasz zawodnik nienajlepiej rozpoczął walkę z Iwanem Weriasowem, ale z czasem zaczął opanowywać sytuację i po pięci starciach zwyciężył zasłużenie. Razi jedynie, ze Werwejko wciąż nie robi użytku ze swoich znakomitych warunków, ale Hubert Migaczew i jego pomocnicy z pewnością będą starali się przestawić Siergieja i miejmy nadzieję, że przyniesie to efekty.
No ale w ostatniej rundzie ścisnął poślady i dał radę. Gratulacje.
Wedlug mniem Michelus powinien spokojnie punktowac w tamtej walce, niestety.. wyszlo jak wyszlo ;) a co do Zory, jednak nie przez garde :D
glownie wlasnie lewy prawy prosty i nogi, a jak ktos sie zblizy to zawsze jest klincz ;) Tu tez wazna role odgrywa taktyka i caly czas zastanawiam sie czy taka dal trener? "Mlucka" w powietrze? byle sie zajechac w pierwszych rundach zamiast madrze boksowac? jezeli tak bedziemy uczyc przyszlosc polskiego boksu, to ja to zle widze ;/ i ta kondycja..
Co do prostego i pracy nóg + klincz - na taką taktykę trzeba mieć kondycję bardzo dobrą, oraz pewną siłę fizyczną, gdyż klincze mogą również zajechać takiego zawodnika, no i wtedy takie klincze dają możliwość walki w półdystansie więc znowu wracamy do dobrej obrony i walki w półdystansie.
Głównym problemem w Husarii jak widzę jest przygotowanie fizyczne, dopóki to się nie zmieni ciężko będzie myśleć o poważnych sukcesach :P
https://www.youtube.com/watch?v=fW0MuwS4ApY#t=12
Zobaczcie sami i porownajcie jej poruszanie się w ringu z pracą nóg naszych zawodników.
Wieść gminna niesie, że nowym trenerem kadry seniorów za chwilę będzie Valery Korniłow. Różne są opinie czy to dobry wybór czy zły.
Osobiście uwazam, ze dobry, gdyż nie tylko jego warsztat trenerski / zakładam,że pokaże go/ to baza doświadczeń dla zawodników, ale też źródło wiedzy dla innych trenerów, którzy z nim będa współpracowac. Poza tym nie oszukujmy się, wiecznie dla Polski pracować on też przecież nie będzie.
przynajmniej juz jakos to wygladalo
Tak powinno walczyć kilku z naszych reprezentantów, przynajmniej jeśli chodzi o pracę nóg i lewy prosty.