KIWIOR: MYŚLĘ, ŻE WALKA MOGŁA SIĘ PODOBAĆ
Z bardzo dobrej strony pokazał się w Wyszkowie Damian Kiwior, który minimalnie przegrał swoją walkę z Askhatem Ualikhanovem, ale zostawił w ringu serce i krew. Polak rozpoczął nienajlepiej i oddał dwa pierwsze starcia, lecz potem ostro wziął się do roboty i był całkiem bliski przełamania mocnego rywala. Nieprzyjemna kontuzja wpłynęła bardzo pozytywnie na boks Kiwiora, który postanowił rzucić wszystko na szalę i pójść na wojnę. Taktyka się opłaciła, bo Polak zaczął odrabiać straty, a w końcówce zaczął wręcz dominować nad zmęczonym przeciwnikiem. Przez moment wydawało się nawet, że Kiwior może pokusić się o czasówkę, ale Ualikhanov dotrwał do ostatniego gongu i w opini trójki sędziowskiej wygrał całą walkę jednym punktem (48-47, 48-47, 48-47).