HUSSARS POLAND PRZEGRYWA Z ASTANĄ ARLANS KAZAKHSTAN
W Wyszkowie zakończył się mecz ligi World Series of Boxing. Drużyna Hussars Poland podjęła faworytów - Astanę Arlans Kazakhstan. Goście zwyciężyli 4:1, choć równie dobrze mogłoby być 3:2 lub nawet 2:3 dla Polaków. Niestety oznacza to, że podopieczni Huberta Migaczewa ponoszą dziś kolejną porażkę, ale na plus można zapisać występ naszego kapitana Tomasza Jabłońskiego, który wygrał swoją walkę i przełamał fatalną passę dwudziestu kilku porażek z rzędu naszej ekipy.
49 kg: Mardan Berkbayev UD 5 Dawid Jagodziński
56 kg: Meirbolat Toitov UD 5 Marek Pietruczuk
64 kg: Askhat Ualikhanov UD 5 Damian Kiwior
75 kg: Tomasz Jabłoński UD 5 Yerik Alzhanov
91 kg: Vasilii Levit UD 5 Łukasz Zygmunt
PECHOWY JAGODZIŃSKI
W pierwszych minutach potyczki Mardan Berikbayev nie miał większych problemów z oszukaniem Dawida Jagodzińskiego. Nastawiony na siłową walkę Polak bił się zbyt chaotycznie i często sam wchodził na ciosy opanowanego przeciwnika. Jagodziński dobrze rozpoczął trzecią rundę, ale później stracił koncepcję i pojedynek przemienił się w zapasy i w pamięci sędziów zamazał się udany dla Dawida początek tego starcia. Tylko jeden z sędziów przyznał tę odsłonę Polakowi, który na tym etapie wiedział już, że nie wygra walki na punkty. Dawid boksował nieźle także w czwartej rundzie, ale również i to wyrównane starcie zostało zapisane przez dwóch sędziów na konto Berikbayeva. W piątej odsłonie Jagodziński uzyskał przewagę i wpakował swojemu przeciwnikowi kilka soczystych bomb, ale Kazach nie dał po sobie poznać, by to zrobiło na nim jakieś wrażenie i dowiózł punktowe zwycięstwo do końca (49-46, 48-47 i 48-47). Przegrana jednym punktem jest o tyle pechowa, że Jagodziński mógł wygrać ten pojedynek, tylko odrobinę za późno dostosował się do stylu przeciwnika.
PIETRUCZUK BEZ SZANS
Wielkie nadzieje żywiliśmy w związku z walką Marka Pietruczuka, ale zawodnik z Ostrołęki nie zaprezentował się tak dobrze jak w swoim debiucie. Doświadczony Meirbolat Toitov dominował nad osłabionym chorobą Polakiem w każdym aspekcie pięściarskiego rzemiosła i był o krok od wygranej przed czasem. Już w pierwszym starciu Pietruczuk był liczony po straszliwych bombach na dół. Marek został też ciężko zraniony po uderzeniu na głowę, ale pokazał serce i jakoś udało mu się przetrwać kryzys oraz dotrwać do gongu. W kolejnych odsłonach Toitov całkowicie dominował, a Pietruczuk nie miał pomysłu, jak dobrać mu się do skóry i zadowolił się faktem, że przeboksował pełen dystans. Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości i punktowali 50-44, 50-44, 50-44.
KIWIOR O KROK OD SUKCESU
Z bardzo dobrej strony pokazał się za to Damian Kiwior, który minimalnie przegrał swoją walkę z Askhatem Ualikhanovem, ale zostawił w ringu serce i krew. Polak rozpoczął nienajlepiej i oddał dwa pierwsze starcia, lecz potem ostro wziął się do roboty i był całkiem bliski przełamania mocnego rywala. Nieprzyjemna kontuzja wpłynęła bardzo pozytywnie na boks Kiwiora, który postanowił rzucić wszystko na szalę i pójść na wojnę. Taktyka się opłaciła, bo Polak zaczął odrabiać straty, a w końcówce zaczął wręcz dominować nad zmęczonym przeciwnikiem. Przez moment wydawało się nawet, że Kiwior może pokusić się o czasówkę, ale Ualikhanov dotrwał do ostatniego gongu i w opini trójki sędziowskiej wygrał całą walkę jednym punktem (48-47, 48-47, 48-47). Szkoda, wielka szkoda. Po raz drugi naszemu zawodnikowi zabrakło tak niewiele.
JABŁOŃSKI NIE ZAWODZI
Na papierze nasz kapitan miał nieco łatwiejsze zadanie niż jego koledzy. Dobrze zaboksował w pierwszej odsłonie, jednak sędziowie zapisali ją na konto Yerika Alzhanova. W drugiej Tomasz Jabłoński wypadł już nieco gorzej, ale tym razem panowie z ołówkami jednomyślnie go docenili. Polak miał już rozbite obydwie powieki i krew zalewała mu oczy oraz twarz, ale mimo to szedł do przodu i walczył dobrze, choć nie dało się ukryć, że w jego boksie było za dużo chaosu. Po trzech starciach prowadził minimalnie, ale w czwartą rundę również wygrał, co zapewniło mu zwycięstwo w całym pojedynku. Piątą odsłonę Jabłoński oddał, ale i tak wystarczyło to do odniesienia pierwszego małego triumfu w tym sezonie.
ZYGMUNT ZDEKLASOWANY
Łukasz Zygmunt to najnowszy nabytek Hussars. Niestety w ringu widać było, że Łukasz nie był przygotowany do występu i wyszedł do ringu z marszu. Pierwsza runda była kiepska w jego wykonaniu, ale druga jeszcze gorsza. Potem przyszły liczenia po ciosach na korpus i kilka kryzysowych momentów, ale nawet porozbijany Zygmunt pokazał, że jest niesamowicie twardy i nie pozwolił swojemu narożnikowi na poddanie. Dobrze dysponowany Vasilii Levit dominował do samego końca, ale musiał zadowolić się punktowym zwycięstwem (50-42, 50-40 i 50-44).
http://sport.tvp.pl/5062326/inne/sporty-walki/boks/wideo/boks-gala-wsb-poland-hussars-astana-arlans-kazachstan
Aktywność czy defensywę punktuję się dopiero, jak nic się nie dzieje w ringu.
Jabłoński chaotyczny , a kontuzję wynikły z jego manewrów głową( po co to robi ?)
http://www.drhtv.com.pl/drhtv1.html
Koniec Tematu!
Języka w gębie zapomniał? W Tv pracuje, a języka polskiego nie zna. ://
"Też bym tak punktował"
Tę rundę, w której Zygmunt padł dwukrotnie punktował 10:8 tak samo jak te, gdzie po prostu Łukasz zbierał na ryj. Skoro mówisz, że też tak punktowałbyś, to chyba nie do końca ogarniasz temat.
ale dobrze czytac ze chlopaki zdobyli w koncu pierwszy punkt (robimy za san marino tej grupy :( ) a i 2 pozostale walki byly niezle
P.S w poście wyżej pisząc, że nowy trener Valery Korniłow, ma szansę zmienić to i owo w mentalności i technice zawodników oczywiście powinienem użyć zwrotu; "tych młodszych ma szansę przestawić",a nie PRZEDSTAWIĆ.