KARAPETJAN WYZYWA MAĆCA DO REWANŻU
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, 22 grudnia ubiegłego roku w Radomiu doszło do wydarzenia "Windoor Radom Boxing Night", podczas którego na ringu zobaczyliśmy wiele ciekawych walk polskich pięściarzy, w tym m.in. pojedynek niepokonanego wówczas Sasuna Karapetjana (5-1, 2 KO) z Łukaszem Maćcem (19-2-1, 4 KO).
Walka pomiędzy obydwoma zawodnikami była niezwykle emocjonująca i nieco skradła show innym zestawieniom tej imprezy. Od pierwszego gongu pięściarze wdali się w prawdziwą wojnę. Sześciorundowa bitka zakończyła się zwycięstwem popularnego „Grubego”. Sędziowie punktowali jednogłośnie - (Kromka) 57:56, (Moszumański) 58:55 i (Kozłowski) 58:57, wszyscy na korzyść Maćca. Sasun Karapetjan przyjął swoją porażkę z pokorą, jednak już w pierwszych wywiadach po zakończonym pojedynku wyraził swoje zainteresowanie ewentualnym rewanżem. Dziś na stronie „Teamu Karapetyan” na Facebooku pojawiła się fotografia z wypowiedzią Sasuna, w której wyzywa Maćca do ponownego podjęcia rękawicy.
Czytamy m.in. „(...) ta walka wiele mnie nauczyła, wyciągnąłem wiele wniosków, ale przede wszystkim ta porażka dodała mi jeszcze więcej wiary w siebie. Mój trener Andrzej Gmitruk zaproponował pojedynek rewanżowy, który miałby się odbyć na gali Polsat Boxing Night 18-stego października tego roku. Daliśmy świetną walkę, o której dużo się mówiło zanim weszliśmy do ringu, walka była bardzo emocjonująca dla publiczności oraz widzów przed telewizorami. Ludzie, którzy oglądali nasz pojedynek chcą tego rewanżu a ja na niego na pewno zasłużyłem. Mam nadzieję, że zgodzisz się na ten rewanż. Wiem, iż masz w głowie, że nie zrobiłem wagi za co serdecznie jeszcze raz wszystkich przepraszam. Tym razem możesz być pewny, że na wadzę będę miał 69 kg i chcę pojedynku na dystansie 8 rund, bo jak twierdzisz to większy komfort dla Ciebie. Jestem przekonany, że nasz drugi pojedynek może dostarczyć wszystkim jeszcze większym emocji, jednak werdykt będzie zupełnie inny i tym razem moja ręka powędruje w górę”.
8 rund to dobry dystans by udowodnić kto jest lepszy, a dla Karapetyana to być albo nie być w boksie.
Nie oszukujmy się - na początku zawodowej kariery dostał niezłego rywala i przegrał minimalnie po dobrej walce. Wcale nie uważam, żeby był z tego powodu gorszy od baloników obijających do trzydziestej walki Węgrów sprowadzanych na dzień przed pojedynkiem.
Mam nadzieję, że rewanżu nie będzie.
Sasunowi brakuje ogłady, a jak sędziowie zwałują 8rund tak jak chcieli 6 na korzyść Gmitrukowego, to Armen pęknie z dumy.