McClure, Wilbert
Mało kto pamięta Wilberta McClure'a (24-8-1, 12 KO), który na ringach amatorskich i zawodowych spędził łącznie prawie 19 lat. Dziś jest jednym z tych, którzy zaprzeczają teorii, że pięściarz to ktoś, dla kogo kariera naukowa jest czymś najbardziej odległym, a wiele lat boksowania utrudnia nawet porozumiewanie się.
Wilbert McClure kojarzony będzie przede wszystkim ze złotym medalem olimpijskim w wadze lekkośredniej wywalczonym dla Stanów Zjednoczonych w Rzymie w 1960 roku. Był to wówczas jeden z trzech złotych krążków dla Amerykanów, a pozostałe dwa wywalczyli Eddie Crook i sam Cassius Clay, którzy w finale pokonywali Polaków – Pietrzykowskiego i Walaska. McClure nie spotkał się na igrzyskach z żadnym Polakiem, natomiast na drodze po olimpijskie złoto w półfinale pokonał stosunkiem sędziowskim 3:2 jedną z legend boksu olimpijskiego – Borysa Łagutina, zadając mu jedną z niewielu porażek i pozbawiając złotego medalu, choć potem w Tokio i Meksyku reprezentant Związku Radzieckiego był już bezkonkurencyjny.
Skeeter rozpoczął treningi bokserskie w wieku 14 lat w 1952 roku, a owocną karierę amatorską zakończył niecały rok po igrzyskach w Rzymie z bardzo dobrym bilansem 138 zwycięstw i zaledwie 10 porażek. I choć można by się pokusić o różne porównania (że np. pokonał w amatorstwie mistrza świata Jimmy’ego Ellisa albo jego rywal z ćwierćfinału olimpijskiego Argentyńczyk Celedonio Lima zremisował z samym Carlosem Monzonem), to jednak po raz kolejny okazuje się, że w boksie nie można chodzić na takie skróty, gdyż McClure wcale nie zrobił zbyt wielkiej kariery zawodowej, choć pewnie byli tacy, którzy obiecywali sobie po nim więcej. W 1970 roku na dobre zakończył karierę porażką przez TKO w 10. rundzie z Billym Douglasem (41-16-1, 31 KO) i była to jedna z dwóch porażek przed czasem, jakie odniósł w zawodowej karierze, którą zakończył z przeciętnym bilansem (24-8-1, 12 KO). Nigdy nie dostał szansy walczyć o mistrzostwo świata, a najlepsze osiągnięcie to chyba remis z Rubinem "Huraganem" Carterem (27-12-1, 19 KO). Poza tym po dziesięciu rundach przegrał na punkty z przyszłym mistrzem świata – Jose Torresem (41-3-1, 29 KO).
Równolegle jednak z karierą bokserską dbał o karierę naukową. Na początku lat 60. ukończył studia z literaturoznawstwa i filozofii, a w 1973 roku, kiedy już zakończył karierę bokserską, uzyskał tytuł doktora psychologii na Wayne State University w Detroit. Dziś jest adiunktem i wykładowcą psychologii na Uniwersytecie w Bentley w Stanie Massachusetts. Mający 75 lat Wilbert McClure jest przykładem, że ciężka praca i ambicja pozwalają osiągnąć więcej, niż się by mogło komuś wydawać.
Duży plus ode mnie za filozofię i literaturę :)