LEWKOWICZ: DO WALKI PACQUIAO Z FLOYDEM NIE DOSZŁO PRZEZ ICH ROZDMUCHANE EGO
Floyd Mayweather Jr (45-0, 26 KO) konsekwentnie powtarza, że nie dojdzie do jego walki z Mannym Pacquiao (55-5-2, 38 KO) dopóki ten będzie współpracować z Bobem Arumem. Filipińczyk odpowiedział "Pięknisiowi", by ten poczekał do 2015 roku, kiedy jego kontrakt z Top Rank wygaśnie. Ale wtedy opinia publiczna może już tak chętnie nie przyjąć tej potyczki, która przecież jeszcze dwa lata temu mogłaby pobić wszelkie rekordy sprzedaży PPV. Swoją jednoznaczną opinię na ten temat wyraził jeden z najpotężniejszych menadżerów w biznesie bokserskim, Sampson Lewkowicz.
- Straciliśmy najlepszą walkę jaka była osiągalna. A wiecie czemu? Przez rozdmuchane ego, zarówno jednej jak i drugiej strony. Ego znacznie przerosło ich tyłki. Teraz drugą najlepszą walką do zorganizowania jest starcie Miguela Cotto z Sergio Martinezem i mam nadzieję, że w tym przypadku wszystko odbędzie się już inaczej - powiedział Lewkowicz.
Przypomnijmy, że spotkanie Argentyńczyka z Portorykańczykiem wstępnie planowane jest na czerwiec.
Mimo wszystko jest to tylko zdanie Lewkowicza, które nie koniecznie oddaje całą prawdę.
Tak czy siak cieszę się, że prawie na pewno odbędzie się walka Cotto vs. Martinez. No ale ani jeden ani drugi nie ma w zwyczaju unikania trudnych wyzwań, ani stawiania zaporowych żądań.
Naprawdę tak powiedział ? Da ktoś linka do tej wypowiedzi Pacmana ?
Już to ktoś kiedys pisał chyba ale powtórzę:
GBP: Wina leży po obu stronach
Lewkowicz: Wina leży po obu stronach
Kibicie Floyda: wina lezy po obu stronach
Kibicie Pacmana: wina leży tylko i wyłacznie po stronie Mayweathera
lol
Wierny Fanboy pieniążka.
Oczywiście, że wina leży po obu stronach. Tak na teraz to możemy rozsądzać kto stawiał wygórowane żądania, nie zgadzał się na podział 50/50, wymyślał testy antydopingowe i w końcu powiedział, że z tym dziadem interesów nie będzie robił czym się właściwie przyznał, że wodził kibiców za nos przez 4 lata... tak na marginesie to Floyd.
Jednak to wszystko jest nie ważne bo w ostatecznym rozrachunku do walki nie doszło i dupa. Manny jest winny w taki sam sposób jak Roy Jones z Michalczewskim - nie ma tej walki, nie było wyzwania, nie ma w resume.
Dobrze, że jest taki Cotto co bierze wszystkie wyzwania i w porównaniu z niektórymi pięściarzami hołduje wielkim bokserskim tradycjom.
Wierny hejter Floyda. Daruj sobie te teksty chłopaku.
oj nie chciałem cię obrazić. Wybacz.
Martinez może nie (chyba, że po pokonaniu Cotto zawalczy jeszcze z Moneyem, GGG i Wardem... więc eee nie!) ale Cotto znajdzie się w zdecydowanie lepszym miejscu niż Money, może nie Pacman bo ten zaczynał jednak w słomkowej. Nie ważne czy wygra czy przegra, sam fakt, że spróbował zdobyć tytuł w średniej, a zaczynał w lekkiej to wspaniały punkt do jego dziedzictwa. To że Cotto ma porażki dla ciebie go stawia w niższym położeniu niż Floyd? Cotto brał wszystkie wyzwania (noo Paula Williamsa ominął - ale któż go nie omijał co?) walczył, wygrywał i przegrywał ponieważ mierzył się z najlepszymi. Ze swoim przywiązaniem do zera co taki Money może o tym wiedzieć.
Mówiłem o pozycji marketingowej ;)
Nie no pewnie, że tak Floyd ma pełne prawo do żądań ponieważ jest ogromną gwiazdą, generuje zyski i zrozumiałe że chce dobrze zarobić. Oczywiście jeśli chodzi o żądania finansowe. Nie może jednak żądać rzeczy z sufitu, z nieba, z kosmosu. Ale dobra i tak nieważne. Bo to jest rozumowanie na temat bokserskiego biznesu, ale dla nas kibiców - no może poza copem - ważniejszy jest boks jako sport, bo to on decyduje czy ktoś jest All-Time-Great czy elitą sportu, a w tym względzie tak jak napisałem to nieważne czyja jest wina, liczy się fakt, że walki nie ma i trzeba obu dziadów piętnować!
PS
Rozumiem jednak, że współczesna degrengolada postmodernistyczna wręcz zmusza to absurdalnego myślenia, że "wina zawsze leży po środku".
Ty uważasz że WIĘKSZOŚĆ a nie CAŁOŚĆ winy leży po stronie Floyda. Stąd zaliczasz się do grupy która uważa że wina leży po obu stronach :)