BARTHELEMY ZOSTAJE MISTRZEM W KONTROWERSYJNYCH OKOLICZNOŚCIACH
Niepokonany Rances Barthelemy (20-0, 13 KO) znokautował na gali w Minneapolis Argenisa Mendeza (21-3-1, 11 KO) i zdobył tytuł IBF wagi super piórkowej. Pojedynek trwał jedynie dwie rundy, a zakończenie budzi kontrowersje...
Mendez od samego początku był za wolny dla dobrze dysponowanego Kubańczyka, który dobrze walczył na dystans. Pod koniec drugiej rundy Barthelemy trafił podbródkowym i po raz pierwszy w karierze pięściarz z Dominikany wylądował na deskach. Zdołał wstać, jednak był mocno zamroczony. Kubańczyk ruszył do zmasowanego ataku i w ferworze walki nie usłyszał gongu kończącego rundę. Nokautujące uderzenia zostały zadane już podczas przerwy, jednak sędzia Peter Podgorski zaczął liczyć i ogłosił zwycięstwo Barthelemy'ego przez nokaut. Obóz Mendeza już zgłosił protest w sprawie werdyktu. To nie pierwsza kontrowersyjna wygrana w karierze Kubańczyka - równy rok temu na gali w Miami werdykt w walce z Arashem Usmanee zniesmaczył wszystkich kibiców i śmiało mógłbyć zaliczony do jednego z największych "wałków" roku 2013.
Rances radzi sobie dużo lepiej iż jego starszy bardziej utytułowany brat.
No chyba teraz powinien być rewanż z Usmanee, który poza wałem z kubańczykiem, powinien według niektórych wygrać też z... Mendezem
Co innego gdyby przeciwnik wcześniej opuścił ręce, albo sędzia ich rozdzielał.Nawet trudno winić sędziego bo nie miał czasu wskoczyć między przeciwników.