MAJEWSKI: STEVENS JEST SŁABSZY W PÓŹNIEJSZYCH RUNDACH
- Nie wahałem się ani trochę. Miałem swoje warunki, oni się zgodzili i walczę. Czas nie stoi w miejscu, jutro kończę 34 lata i nie mam już na co czekać - stwierdził pochodzący z Radomia, ale mieszkający na stałe za oceanem Przemek Majewski (21-2, 13 KO), który 24 stycznia w Atlantic City skrzyżuje rękawice z jednym z najmocniej bijących pięściarzy wagi średniej, szalenie niebezpiecznym Curtisem Stevensem (25-4, 18 KO).
- Pracujemy nad tym, by wykorzystać moją przewagę w zasięgu ramion. On szczególnie na początku jest niezwykle eksplozywny i potrafi nokautować. W pierwszych rundach nie mogę niczego przegapić, za to muszę być niezwykle skoncentrowany i uważny. Nie myślę o tym, czy Gołowkin zmienił go jakoś na gorsze. Szykuję się na najlepszą wersję Stevensa - kontynuował "The Machine", odnosząc się do listopadowej porażki swojego przeciwnika z liderem tej dywizji, Giennadijem Gołowkinem.
- Mankamentem Stevensa są z pewnością późniejsze rundy, tylko z nim najpierw trzeba dotrwać do tych późniejszych rund. Kiedy tylko podejdzie blisko, będę musiał go klinczować, choć szczerze mówiąc nigdy tego nie robiłem i będę musiał się tego po prostu uczyć - zakończył Majewski.