FATALNY ROK BRYTYJSKIEGO BOKSU
Wielka Brytania to jedna z potęg w zawodowym boksie rywalizująca w Europie o pierwsze miejsce z Rosją i Niemcami. Rok 2013 przyniósł jednak Brytyjczykom wiele ringowych klęsk, o których chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Stan posiadania pasów mistrzów świata czterech głównych federacji bokserskich skurczył się pod koniec tego roku zaledwie do 4 (Scott Quigg, Ricky Burns, Martin Murray i Carl Froch).
W prestiżowej wadze ciężkiej Brytyjczycy ponieśli chyba największe straty. Najbardziej spektakularne były dwie porażki przed czasem olbrzymiego Davida Price'a (15-2, 13 KO) z amerykańskim weteranem Tonym Thompsonem. Być może jeszcze bardziej bolesne jest zakończenie kariery przez chyba najbardziej utalentowanego brytyjskiego pięściarza ostatnich lat Davida Haye'a (26-2, 24 KO). Jak by na to nie patrzeć, Haye nie jest bokserem spełnionym, a jego wycofanie się z boksu zdecydowanie przedwczesne. Do tego doszły klęski bokserów zaplecza. Niepokonany dwumetrowiec Richard Towers poległ w starciu z Australijczykiem Lucasem Browne'em, a Michael Sprott i Martin Rogan zostali znokautowani w Niemczech przez Erkana Tepera.
W wadze cruiser nie wykorzystał swej szansy Ola Afolabi (20-3-4, 9 KO), który trylogię walk z Marco Huckiem o pas WBO zakończył wyraźną punktową porażką. W półciężkiej prawdziwa tragedia. Nathan Cleverly (26-1, 12 KO) i Tony Bellew (20-2-1, 12 KO) padli jak muchy w starciu z nowymi asami tej kategorii Siergiejem Kowalowem i Adonisem Stevensonem, a Cleverly przy okazji utracił pas WBO. Nie lepiej w średniej. W walkach mistrzowskich Matthew Macklin (30-5, 20 KO) poległ z Gennadijem Gołowkinem w trzeciej rundzie, a Darren Barker (26-2, 16 KO)) z Felixem Sturmem już w drugiej. Do tego dochodzi punktowa przegrana Martina Murraya (26-1-1, 11 KO) z Sergio Gabrielem Martinezem i w efekcie poobijani brytyjscy średni kończą rok bez żadnego mistrzowskiego pasa (nie licząc wątpliwej proweniencji paska interim WBA, będącego w posiadaniu Murraya).
W wagach lżejszych również było źle. Kreowany niegdyś na gwiazdę światowego formatu Amir Khan (28-3, 19 KO) w junior półśredniej stoczył w 2013 jedną walkę, z trudem pokonując bardzo przeciętnego Julio Diaza. Ricky Burns (36-2-1, 11 KO) w lekkiej wprawdzie obronił swój pas mistrzowski WBO, ale w potyczkach z Jose Gonzalezem i Raymundo Beltranem wypadł słabiutko. Wreszcie w koguciej Jamie McDonnell bardzo krótko cieszył się swym pasem IBF, który został mu odebrany z przyczyn proceduralnych.
Na szczęście dla Brytyjczyków co nieco atutów jeszcze im zostało. W wadze ciężkiej nadal liczą się Tyson Fury i Dereck Chisora. W super średniej obok Carla Frocha mają George'a Grovesa i Jamesa DeGale'a. W półśredniej niepokonany Kell Brook wciąż czeka na title shota, a w super koguciej Scott Quigg i Carl Frampton należą do ścisłej czołówki. Dojrzewają nowe talenty, jak: Anthony Joshua i Hughie Fury w ciężkiej, Rocky Fielding i Callum Smith w super średniej, Billy Joe Saunders w średniej, Frankie Gavin w półśredniej, Terry Flannagan w lekkiej, Stephen Smith w super piórkowej i Kevin Satchell w muszej. Dobra praca z młodzieżą i amatorami sprawia, że w miejsce bokserów rozbitych i wypalonych natychmiast pojawiają się wartościowi zmiennicy. Na dłuższą metę perspektywy brytyjskiego boksu wyglądają dobrze.