KTO DLA MAYWEATHERA I PACQUIAO?
Zgodnie z doniesieniami w ciągu kilku tygodni Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) oraz Floyd Mayweather (45-0, 26 KO) powinni poznać swoich kolejnych rywali. Po efektownej wygranej Filipińczyka z Brandonem Riosem (31-2-1, 23 KO) niczym przysłowiowy bumerang powrócił temat jednej z najbardziej oczekiwanych walk w historii, czyli starcia właśnie "Moneya" z "Pac-Manem".
- Z kim? - odpowiedział jednak Mayweather zapytany o ewentualną potyczkę z Pacquiao. Pytanie naturalnie miało wydźwięk ironiczny, bo "Money" doskonale powinien wiedzieć kim jest "Pac-Man", a tym bardziej w jakiej aktualnie znajduje się sytuacji sportowej oraz biznesowej. Mayweather ten miesiąc spędza jednak z rodziną, koncentrując się na wyborze ekskluzywnych świątecznych prezentów, a nie kolejnego ringowego przeciwnika.
Zastanawiające, czy lider rankingów najlepszych pięściarzy globu może pozwolić sobie na pojedynek z rywalem o podobnej wartości marketingowej jak Robert Guerrero? Dla przypomnienia, wyniki sprzedaży Pay Per View z ich majowej walki były w najmniejszym stopniu niezadowalające. Czy będą dużo lepsze jeśli Mayweather skrzyżuje rękawice z najbardziej prawdopodobnym rywalem, a do takich zaliczani są dzisiaj: Amir Khan (28-3, 19 KO) oraz Danny Garcia (27-0, 16 KO).
Według dziennikarskich przypuszczeń największe szanse ma Khan, choć pojedynek taki już uznany został za "kiepski żart", biorąc pod uwagę, że brytyjski bokser przegrywał z Lamontem Petersonem i właśnie Garcią. Wydaje się, że Brytyjczyk na tak wielką sportową szansę zwyczajnie nie zasłużył. Inaczej jest z Dannym, ale ten najpierw pewnie skrzyżuje rękawice z Paulie Malignaggim (33-5, 7 KO).
Wcale nie łatwiejsza decyzja również przed promotorem Manny'ego Pacquiao. Kontrakt Filipińczyka z Top Rank wygasa w grudniu 2014 roku i do tego czasu "Pac-Man" ma stoczyć dwie walki, odpowiednio w kwietniu oraz październiku. Najbardziej prawdopodobne wyzwania to rewanżowe potyczki z Timothy Bradleyem (31-0, 12 KO) oraz Juanem Manuelem Marquezem (55-7-1, 40 KO).
Pojedynek z ciągle niepokonanym Amerykaninem byłby dużym wyzwaniem pod względem sportowym, ale Bradley nie posiada jeszcze argumentów do wysokiej sprzedaży abonamentów. Biorąc pod uwagę ostatnie rozczarowujące wyniki sprzedaży PPV z walki Filipińczyka w Chinach (450-500 tysięcy pakietów), grupa Top Rank będzie zapewne dążyć do zwiększenia dochodów.
A najlepszą gwarancją takowych byłoby piąte już starcie z Marquezem. Dużą ochotę, przynajmniej w mediach, przejawia do takiej walki żądny rewanżu trener Pacquiao, Freddie Roach. Trudniej może być jednak o względy samego "Dinamity", który najchętniej zrewanżowałby się za październikową porażkę... Bradleyowi. Argumentem, który nie pozostawi Marquezowi wyboru może być oczywiście wyjątkowo duży zarobek.
Podział zysków 50 do 50 z hipotetycznego piątego starcia nie wchodzi jeszcze w grę, ale jeśli potyczka odbyłaby się w Azji, to Meksykanin mógłby zainkasować nawet 10 mln dolarów. Pacquiao raczej nie może sobie pozwolić na kolejne starcie z pięściarzem pokroju Brandona Riosa albo Mike'a Alvarado. Na horyzoncie pojawia się zatem po raz już kolejny super walka z Mayweatherem.
Przeszkód jest jednak dużo, począwszy od zimnej wojny między obozami HBO i Top Rank a Showtime i Golden Boy Promotions. Jak wyobrazić sobie współpracę nienawidzących się Boba Aruma z Mayweather Promotions w kwestii na przykład ogólnej kontroli nad organizacją walki, dogrania szczegółów czy maksymalizacji zysków? Przekaz medialny oraz ostatnie wypowiedzi zaprzeczają jednak rzeczywistości. Wiadomo, że wiceprezydenet Showtime Stephen Espinoza dla przełamania lodów miał już kontaktować się telefonicznie z Bobem Aruem.
Pytań pozostaje jednak mnóstwo. Mayweather ze swoimi gigantycznymi możliwościami marketingowymi przynosi większe zyski. Za ostatnią walkę z Saulem Alvarezem miał zagwarantowane ponad 40 mln dolarów, doliczając do tego wpływy z PPV, których sprzedaż była rekordowo wysoka. "Pac Man" za walkę z Riosem zarobił 18 mln dolarów przy stosunkowo słabej przecież sprzedaży abonamentów.
Inna paląca kwestia to która stacja miałby ten pojedynek transmitować? Jeśli Showtime w 2015 roku, co rzeczywiście jest najbardziej prawdopodobne, to bez partycypacji HBO, która "stworzyła" obu pięściarzy, byłby to chyba jeden z największych dowcipów w historii sportowego biznesu.
Dużo pytań pozostaje bez odpowiedzi. Mayweathera i Pacquaio jako sportowców wykreowała telewizja, która funkcjonuje dzięki wpłatom kibiców. I czy to nie jest tak, że dzisiaj ci najlepsi bokserzy walkę między sobą są winni właśnie kupującym wcześniej PPV? Oczekiwania fanów lub dobro tej dyscypliny muszą wziąć jednak górę nad osobistymi niesnaskami, konfliktem interesów i zderzeniem silnych osobowości. Ale w końcu czego się nie robi dla... pieniędzy.
Kontrakt z Arumem wygasa Mannemu w grudniu 2014r.
To dobra okazja.
Szczególnie, że razem z doradcą Michaelem Koncz-em, prawdopodobnie "zrobili" Mannego na podatkach.
Koszerni są w tym dobrzy i jak widać to Manny będzie ponosił odpowiedzialność, nie oni.
Floyd nie lubi Aruma i będzie chciał się po nim przejechać.