RIGONDEAUX NIE DAŁ SZANS AGBEKO
Guillermo Rigondeaux (13-0, 8 KO) pewnie wypunktował Josepha Agbeko (29-5, 22 KO), broniąc tym samym tytułów mistrza świata kategorii super koguciej według federacji WBO i WBA.
Kubańczyk robił od początku to, z czego słynie już od lat. Stojąc szeroko na nogach, wykorzystując wspaniały refleks odskakiwał bądź doskakiwał do rywala, pozostając dla niego znikającym punktem. Dużo bił lewym hakiem na korpus, a gdy tylko Agbeko chybiał prawą ręką, "Szakal" kontrował lewym podbródkowym bądź lewym sierpem. Problem w tym, że pierwsze kilka minut można to podziwiać, lecz po kilku niemal identycznych rundach powoli zaczęło się to robić nudnawe. Co prawda pięściarz z Ghany próbował, zmieniał kąty i atakował, lecz wobec nadprzyrodzonego refleksu "Rigo" pozostawał bezradny i chybiał swoimi ciosami. Wszystko było tak jednostronne i niezmienne, że pod koniec pojedynku sporo ludzi po prostu wyszło z Boardwalk Hall w Atlantic City, mając jeszcze w pamięci wojnę Kirklanda z Tapią. Bo Rigondeaux prezentuje niewątpliwie boks dla koneserów. Po ostatnim gongu nie mogło być wątpliwości - cała trójka sędziów typowała wygraną Guillermo w rozmiarach 120:108!
W sumie dla dobra jego kariery wolałbym, żeby trafił jako undercard do świetnej gali, niż żeby był gwoździem programu... no i żeby walczył częściej.
Mnostwo krotkich, dokladnych podan, znakomita technika oraz doskonala organizacja, ale fanowie chca gwizdac po 15-tu minutach. W pilce chcemu ogladac szybkie rajdy skrzydlami, dlugie, krzyzowe przerzuty, fizyczna walke, swietne dryblingi, potezne strzaly z dystansu, strzaly glowa oraz parady bramkarzy.
A Rigo daje nam jednowymiarowy pokaz technicznego boksu!
Jako fan Realu i BVB musze powiedziec ze Barca miala jeden z najefektowniejszych styli w pilce noznej w historii.